Krwawe Wybrzeże
-
// No tak, ciągle mi się to pierdzieli. //
Na obelgę ze strony Norda, Reinhardt skrzyżował swe ręce i z lekką irytacją spojrzał Ergerethowi w oczy, ale jeszcze nie przygotowywał broni. Ta przyda się w momencie, kiedy rzeczywiście zacznie robić się nieciekawie.
-- Możemy równie dobrze Wam nie pomóc, a straty będziecie liczyć wyłącznie z Waszych ludzi zamiast doliczać do tego jednego z nas. A udowodniliśmy, że możemy być na równi z Wami, jeśli chodzi o zdolności w walce wręcz. -
- Z niektórymi z nas. - burknął.
- Może rzeczywiście przyjmiemy waszą pomoc… - powiedział jego kompan. - Ale czego oczekujecie w zamian? -
Spojrzał przez chwilę na Zamara, a następnie ponownie zwrócił się do Nordów.
-- Mój towarzysz chciałby przyjrzeć się archiwom Krzyżowców Argentu. Jeżeli więc zdarzy się, że będziemy łupić miasta Krzyżowców, to prosiłbym o pozostawienie wszelakich bibliotek nietkniętych, abyśmy mogli przyjrzeć się temu, co Krzyżowcy nagromadzili. -
- Nasi nowi przyjaciele chyba nie przykładają szczególnej wagi do ksiąg i manuskryptów. - powiedział Styric.
- Nie do wszystkich. - odparł starszy Nord. - Tak, na to możemy się zgodzić.
- A ty? - zapytał Ergereth, patrząc na ciebie. - Czego ty chcesz? I czego chcą twoi mistrzowie? -
Reinhardt przez chwilę spojrzał na swój amulet. Vomochowi zdecydowanie przydałoby się więcej sług, ale w obecnym momencie trudno, jeśli w ogóle, będzie przekonać Nordów do zmiany posłuszeństwa. Niewolnicy mogliby na dobry początek zacząć proces zasilania szeregów podwładnych Vomocha.
Mroczny Paladyn powrócił swym wzrokiem do Nordów, gotów udzielić odpowiedzi na pytanie Ergeretha.
-- Udziału w łupach. Złoto przyda się Mrocznym Paladynom w budowaniu swej potęgi, lecz to właśnie niewolnicy będą nam najbardziej potrzebni. Dlatego jeśli jest to możliwe, to chciałbym móc ze sobą zabrać część niewolników, których pojmiemy w walkach z Krzyżowcami Argentu. -
- Dostaniecie tyle, na ile zasłużycie w boju. - odparł, pieczętując umowę. A przy okazji na pewno myślał, że nic na tym nie straci, bo przecież było was tylko dwóch.
- Będziecie mieli okazję, choćby zaraz. - dodał jego kompan. - Mamy problem ze zdobyciem jednego z grodów, chyba najważniejszego w całej okolicy, sądząc po tym, jak dobrze jest umocniony i jak liczni wojownicy w nim stacjonują. Wiemy, że większość mieszkańców okolicy, których nie zabiliśmy ani nie schwytaliśmy, skryło się właśnie tam, więc będziecie mieć swoich niewolników. Damy wam kilku wojowników za przewodników, dołączycie do oblegającej gród armii i jej wodza, Sibbora, a później go zdobędziecie. Jeśli wam się uda, możemy pomyśleć o większej współpracy. -
-- Wypadałoby więc wkrótce wyruszyć, czyż nie? - zapytał, spoglądając na Zamara.
-
- Im więcej czasu tu spędzę, tym większe szanse, że zapuszczę brodę albo zrobię sobie tatuaż. - mruknął Styric.
- Zaczekajcie pod bramą, tam wyślemy waszych przewodników. Ruszajcie i niech Tempus spogląda na wasze bitwy z zadowoleniem. -
Mroczny Paladyn jedynie kiwnął głową na słowa Norda i ruszył pod bramę obozu, oczekując na wojowników.
-
Tak jak mówili Nordowie, po kilku chwilach przybyło trzech wojowników, raczej niczym się nie wyróżniających, którzy bez słowa opuścili obóz, jeden tylko machnął na was ręką, żebyście szli za nimi.
-
A więc poszedł za Nordami, gotowy do walki z Krzyżowcami Argentu.
-
Nikt nie zaatakował was po drodze, mijaliście tylko piesze lub konne patrole Nordów, choć jeden rzut ok wystarczył, abyś mógł stwierdzić, że jeźdźcy z nich żadni, a konie najpewniej zabrali z chłopskich obejść, bo na bojowe rumaki nie wyglądały. Zresztą, ciężko byłoby spotkać po drodze kogokolwiek, Nordowie splądrowali okolicę doszczętnie, zauważyliście po drodze wiele spalonych wiosek czy pojedynczych chat, na przydrożnych drzewach nie brakowało powieszonych w ofierze Tempusowi, a sądząc po dużej ilości wron, kruków i innych ścierwojadów, niedaleko znajdowało się pole bitwy lub miejsce, w którym inni nieszczęśnicy zostali ścięci przez barbarzyńców.
W końcu dotarliście na miejsce. Gród, jakkolwiek się nazywał, rzeczywiście był najważniejszym w okolicy, a jeśli nie, to przynajmniej najlepiej umocnionym. Na wzgórzu znajdował się ostatni punkt obrony, złożony z jedynych kamiennych budynków w okolicy. Główna bryła to zapewne siedziba lokalnych władz, mniejszą mogły być budynki mieszkalne, uzupełnione okrągłą basztą i otoczone murem. Poniżej wzgórza znajdowała się zwykła zabudowa: przede wszystkim ceglane kamienice, ale poza nimi głównie drewniane budowle. Nie miałeś zbyt dobrego wglądu w tę część grodu, ale z doświadczenia wiedziałeś, że pewnie jest tam targ, kuźnie, sklepy, warsztaty rzemieślnicze i tym podobne. Całość była otoczona murem, kamiennym u podstawy, na szczycie wykończonym drewnem i ostrokołem, z wieloma wieżami dla strzelców. Poza obrębem tych murów widziałeś wiele krytych strzechą, prostych, chłopskich chat oraz jeszcze więcej typowo wiejskich i gospodarskich zabudowań. Ta część również była chroniona przez kamienno-drewniany mur, taki jak poprzednio, wzmocniony dodatkowo palisadą, wałem ziemnym i suchą fosą. Póki co dostrzegłeś tylko jedno wejście do grodu, była nim wkomponowana w wysoką, kamienną wieżę brama, zamknięta na cztery spusty, dodatkowo zabezpieczona spuszczoną kratą. Nic dziwnego, że Nordowie nie byli w stanie wziąć miasta szturmem, ale zatknięte na włóczniach ustawionych na murach głowy ich wojowników udowadniały, że próbowali. Sami Nordowie obozowali licznym, dużo liczniejszym od poprzedniego, obozie. Również składał się z prostych namiotów, ziemianek i szałasów, otoczony był ostrokołem i niewysokim wałem ziemnym. Obóz był rozbity dość daleko od miejskich murów, ale leżące na ziemi niczyjej między nim i miastem wielkie głazy dawały ci wskazówkę, dlaczego tak było: machiny miotające, najpewniej katapulty, poza zasięgiem których rozbito obóz. -
Od razu wykluczył prymitywną szarżę w stronę bramy jako rozwiązanie, patrząc na to, że oprócz machin miotających, obrońcy posiadali liczne wieże dla strzelców, a to poważnie utrudniało sprawę. Można by było skonstruować jakąś machinę oblężniczą, żeby przedostać się na mury, ale to zajmie długi czas, a do tego może ona zostać zniszczona przez ciskane ze strony obrońców wielkie głazy. Magia mogłaby pomóc w zdobyciu grodu, lecz patrząc na stosunek Nordów do magii, ta opcja na ten moment musiała zostać przeniesiona do rezerwy. Pozostała więc jedna opcja - znaleźć inne wejście do grodu bądź takowe wejście stworzyć. Najlepszą okazję do tego mieliby w nocy.
Reinhardt poszukał więc swojego towarzysza, Zamara, aby podzielić się swoim planem. -
Po dotarciu do obozu, towarzyszący wam Nordowie oddalili się, więc zostaliście sami, poza obozem barbarzyńców.
-
Reinhardt spojrzał na Styrica i skrzyżował ręce.
-- Jeśli chcemy zdobyć gród należący do Krzyżowców Argentu, musimy znaleźć inne wejście do grodu lub stworzyć nowe poprzez wyłom w murach. Najlepiej będzie przeprowadzić taką akcję w nocy. Na ten moment odpada opcja wykorzystania magii, patrząc na stosunek Nordów do niej. - zasugerował. -
- Myślisz, że jeśli wysadzimy Magią mury i stworzymy wyłom dla ich piechoty, będą stać z założonymi rękoma i odpuszczą sobie taką okazję, bo nie wyrąbali go toporem?
-
-- Pewnie wykorzystaliby okazję, ale gród jest obstawiony licznymi wieżami strzeleckimi, a do tego obrońcy posiadają machiny miotające. Niemniej, moglibyśmy zaryzykować taki manewr.
-
- Czy naprawdę powinny nas martwić straty poniesione przez tych brudasów? Przecież to nie są nasi sojusznicy, a na pewno nikt, o kogo mielibyśmy dbać.
-
-- Niby tak jest, że to nie nasi sojusznicy, lecz osobiście wolałbym, gdyby straty wśród Nordów były w jakimś stopniu zminimalizowane. Tak czy siak, wypadałoby wysadzić mury za pomocą Magii i przeprowadzić szturm. Liczmy tylko na to, że jakiekolwiek księgi skrywane przez Krzyżowców w tym grodzie nie padną ofiarą Nordów.
-
- Wątpię, żeby było tu coś wartego uwagi. A jeśli nawet będzie, te brudne dzikusy nie zwrócą na to uwagi. - odparł i ruszył w stronę obozu. - Większość pewnie i tak nie umie czytać.