Port [Złotobrzeg]
- 
- To ja się zajmę sprzedaniem łupów i niewolników w takim razie. - powiedział Wulig, po czym zaczął poganiać załogę. - Żwawo nie mamy całego dnia. 
- 
Haggard zaś rozejrzał się za Krasnoludką. Miał przeczucie, że mogłaby mu się ona przydać w poszukiwaniu informacji i znalezieniu zatrudnienia dla bandy nordyjskich najemników. 
- 
Hadrot od razu gdy okręt dobił do brzegu, wyskoczyła na pomost. Nie zamierzała się przykładać do rozładowywania całego ładunku jej dotychczasowych kompanów, bo ona była tutaj tylko pasażerką na gapę. A skoro już dotarła tam gdzie chciała, nie pozostało jej nic innego niż podziękować i ruszyć w swoją drogę. — Do zaś, panowie! — Zawołała, lekko żartobliwie salutując im i odeszła w głąb portu. //Tak, jestem świadom postu Kuby nad moim. // 
- 
Zobaczywszy Krasnoludkę, Haggard natychmiast ruszył za nią. 
 - Idziesz ze mną. - rzucił w jej stronę i dodał po chwili. - Przyda mi się twoja pomoc, a jeśli zrobisz to, czego oczekuję, dostaniesz swój udział w złocie.
- 
Hadrot Przed wypadem wgłąb portu powstrzymał cię Haggard. 
- 
Zbladła nieco, widząc Haggarda zastępującego jej drogę. 
 — Widzisz, bardzo bym chciała, ale muszę pędzić w swoją stronę, haha… — Zaśmiała się nerwowo. — …Sam widzisz, ha, ha.
- 
Krzesimyśl & Nikll Krzesimyśl właśnie spojrzał na Drakonida. 
 -- Jaszczurko, nie szukam kłopotów. – Krzesiek wziął w obie swoje łapska ciupagę.
 -- Natomiast wyglądasz teraz jakbyś był kłopotami. – Krzesimyśl spojrzał jeszcze raz na martwego żółwia. Nie wyglądało to za ciekawie dla niego. Z smoczkiem nie ma wiele szans w uczciwej walce, więc pierwsza opcja to ucieczka lub ewentualna walka. Krzesimyśl zaczął rozglądać się i powolutko cofać się z tego miejsca. Do odważnych świat należy a on nie był głupio odważnym.
- 
- Byłabyś martwa, gdyby nie my. Gdyby nie ja. - mruknął, mierząc ją wzrokiem. - Spłać ten dług, a pozwolimy ci odejść, jeśli to tego chcesz. 
- 
— Ha, faktycznie… — Przeczesała niecierpliwie włosy ręką, widząc że chyba z jej planu szybkiego odłączenia się od jej przymusowej kompanii pozostaną nici. — W takim razie powiedz, co mogłabym dla Ciebie zrobić? W końcu nie ma co odkładać rzeczy na później, co? ,W końcu chciałabym mieć to jak najszybciej z głowy…" Dodała w myślach z rezygnacją. 
- 
- Potrzebujemy informacji. Idziemy. - odparł, zarzucając na głowę kaptur peleryny. Ruszył wzdłuż nadbrzeża, szukając wzrokiem karczmy, których raczej nie powinno tu brakować. 
 //Tak jak pisałem, przeważnie trzyma większość ekwipunku na drakkarze, także teraz poza ubraniami wziął ze sobą tylko sztylet, jeden toporek do rzucania i dwa do walki w zwarciu.//
- 
Hadrot × Haggard Nord ze swoją towarzyską bez problemu natknął się na karczmę, których tutaj pełno. Szyld wskazywał nazwę “Pod Rekinem”, a nieopodal wejścia siedzieli zwykli chłopi grający na drewnianej skrzyni w kościanego pokera. Znalazła się też tajemnica ogłoszeń, gdzie też widniały kartki z informacjami. 
- 
// @Rozsierdzone-Czako // //chcesz kontynuować?// 
- 
@Piechuur 
 // Absolutnie szefie
- 
Krzesimyśl 
 Nie zdążyłeś uciec ze sklepu, a wkroczyła do niego trójka gwardzistów miejskich uzbrojona w arkebuzy.
 - Gleba! Na ziemię! Ręce na widoku! - krzyknął jeden z nich, a reszta wymierzyła z flint raz w Ciebie, a raz w drakonoida.
- 
Krzesimyśl 
 Krzesimyśl odłożył powoli ciupagę i wystawił swe ręcę.
 - Jestem turystą, dopiero co wszedłem. - Krzesimyśl nie był niczego winny i nie zamierzał robić sobie z straży wroga na dzień dobry. Ba nawet świetnie że oni się pojawili. Oni zajmą się jaszczurką a on będzie mógł w spokoju uciec z miejsca zdarzenia.
 - Od razu ostrzegam z góry, pies gryzie i im dłużej we mnie celujecie tym gorzej to znosi. Dajcie mi minutę by go uspokoić i w tym czasie możecie zająć się Jaszczurką. – Krzesimyśl poprawił swoje okulary.
- 
- Wszystko wytłumaczysz na przesłuchaniu przed kapitanem gwardii miejskiej! - krzyknął jeden ze strażników i zakuł twoje nadgarstki kajdanami za plecami. 
 - Psa skonfiskować. Będzie dowodem rzeczowym dla sądu generalnego! - usłyszałeś, a jeden z gwardzistów rzucił siatkę na twojego psa. Kiedy skończyli z tobą, wzięli się za drakonoida.
- 
Krzesimyśl 
 Mogło być gorzej. W Szczygłowej monarchii najpierw by go pobito a potem pytano. Całkiem cywilizowana sytuacja, jakby znowu był w Wielkim Księstwie Cerro. Pozostaje zdać się na osąd władzy i nie robić głupich rzeczy. Jak uśmiechać się, Wyzywać funkcjonariuszy i pytać o prawnika.
- 
Straż wyprowadziła skutego Krzesimyśla prosto do portu skąd odeskortowała go do lochów, podobnie poczyniła z drakonoidem, choć w jego przypadku strażnicy zdecydowali się na kilka kopnięć nim wyszli ze sklepu. //Zmiana tematu, zacznę w lochach// 
- 
///Ta jest szefie// 
- 
Nie zastanawiając się długo, bo karczma dobra, jak każda inna, ruszył od razu w jej stronę, po drodze rzucając jednak okiem na tablicę ogłoszeń w poszukiwaniu ciekawych zleceń, informacji i tym podobnych. 
 



