Trzewia
-
Spróbował podczas wrogiego zamachu doskoczył potworowi pod łapę i wbić włócznię w pachę, najlepiej poziomo, by przy ruchu ręką w dół zaczął szarpać sobie wnętrzności… Raczej nie będzie to trudne, patrząc na to, że bydle klęczy.
-
I rzeczywiście nie było, a potwór domyślił się, że zostały mu już co najwyżej minuty życia, dlatego opuścił miecze i chwycił Twoją włócznię. O dziwo, nie wyrwał jej, ale wbił ją głębiej, przyciągając Cię do siebie. Później pochwycił Cię w morderczym uścisku, ale raczej nie planował Cię zmiażdżyć, chciał tylko utrzymać Cię na tyle blisko siebie, abyś zginął wraz z nim w wybuchu magmy, który nastąpi za kilka chwil.
-
- PCHAĆ ICH TU TERAZ! MIECZEM, SIŁĄ, MAGIĄ CZY CZYM MACIE! - Wydarł się do swoich, puszczając włócznią. Chwycił zamiast tego broń boczną, jaką był krótki miecz. Spróbował przeciąć nadgarstek bestii czy ta go puściła i przy okazji zasłonił się tarczą. Jeśli się udało, spierdalał tarczą skierowaną w miejsce wybuchu, jeśli nie, po prostu zasłonił się licząc na to, że potwór go nie zajebie.
-
Z Magią trochę przesadziłeś, ale Twoi podwładni próbowali zepchnąć wroga w kierunku tykającej bomby, będącej niegdyś ich sojusznikiem w boju, oni jednak nie byli łupi i walczyli, aby tylko nie znaleźć się w strefie rażenia.
-
//Ty to jednak wciąż masz pecha, ale nie na tyle, żeby zginąć.//
Jakakolwiek próba wyzwolenia się nie powiodła, potwór wciąż trzymał Cię na miejscu, a Tobie jedynie udało się dobyć miecza i machać nim tak, aby przeciąć jego nadgarstki, co nie zdało egzaminu, miał zbyt twardą skórę.
//Usuń ten post i odpisz dopiero teraz, zawsze najpierw rzucam kością, później odpisuję, uwzględniając rzut.// -
W takim razie wbił krótki miecz koło włóczni i starał się wyrąbać mięśnie, ścięgna i wszystko inne wewnątrz co pozwalało mu utrzymywać siłę w ręce.
-
//Jeszcze raz, bo nie rozumiem. Wcześniej pisałeś, że włócznię upuściłeś i zamiast niej chwyciłeś za miecz. To teraz wbijasz miecz w piasek obok włóczni i chcesz rozerwać Demona gołymi łapami czy jak?//
-
// Włócznię wbiłem w bok demona i puściłem. Myślałem, że ona dalej tam siedzi, a nie na piasek.
-
//Bo siedzi, a ja źle zrozumiałem to o puszczaniu włóczni, stąd ten błąd.//
W ten sposób dosłownie zmasakrowałeś jego prawą dłoń, widziałeś nawet czarne kości, a przez myśl przeszło Ci nawet, że mogą być wykonane z bazaltu. Jednakże nie ma co się cieszyć z tego drobnego zwycięstwa lub zastanawiać nad anatomią Magmowca, sądząc po tym, co dzieje się w jego ciele, zostało Ci kilka sekund do ucieczki, a potwór wciąż trzyma Cię jedną sprawną ręką. -
Spróbował jeszcze raz się wyrwać, nawet jeśli musiałby zerwać z siebie element zbroi. Jak się uda to spierdalamy, jak nie, to modlimy się o to, że ognioodporność Upadłych zadziała.
-
Pozostawiwszy część elementów zbroi i tarczę, uratowałeś się, gdy eksplozja miniaturowego wulkanu, jaki chował w sobie ten Demon, zabiła go. Pechowo, żaden inny wrogi gladiator nie został zabity podczas eksplozji, tylko ta wielka małpa została ranna, co tylko napędziło jej wściekłość i agresję, będzie teraz o wiele groźniejszym przeciwnikiem. Jeśli chodzi o Twoich wojowników, to radzili sobie nieźle, bo przynajmniej każdy żył. Gorzej, że obecnie żaden nie zdawał się wygrywać pojedynku ze swoim oponentem. Lartah sam walczył z wielką małpą i jak na razie szło mu nieźle. Z liderem drugiej grupy gladiatorów swoje ostrza skrzyżowali Melechis i Kerion. Leari radziła sobie całkiem nieźle, ale ten skoczny Demon z toporkami na pewno nie pokazał jeszcze wszystkich swoich umiejętności, czeka tylko, aż jej obrona, póki co skuteczna, padnie.
-
W prawą rękę chwycił swój krótki miecz, do lewej dobył sztylet, żeby móc parować. Szkoda zbroi i włóczni, bardzo je lubił, ale cóż, wygrana ważniejsza. Chwilę odpoczął i zakradł się do demona, z którym mierzyła się Leari, a gdy był już za jego plecami, w takiej odległości, by nawet przy poprawnej relacji dziewczyna mogła go dźgnąć, zaszarżował na niego, chcąc rąbnąć mu od prawej góry do lewego dołu przez plecy (czyli od prawego braku do lewego biodra przeciwnika). - MŁODA, SZYKUJ SIĘ! - Krzyknął w czasie szarży.
-
Zajście go po cichu wydawało się proste, a on nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że jesteś niemalże tuż za nim. Jednak w ostatniej chwili uchylił się przed ciosem Upadłej, kucając, a później wybił się na ponad dwanaście metrów w górę, wzbudzając owacje tłumu na trybunach, aby wylądować z kolei za Twoimi plecami, jakieś osiem metrów od Ciebie, kręcąc popisowe młynki swoimi bliźniaczymi toporkami.
-
- Flankuj młoda! - Rozkazał. Korzystając dalej z impetu poprzedniego uderzenia, obrócił się wokół własnej osi, robiąc coś ala piruet, starając się ciąć wroga za sobą mieczem, jednocześnie obracając się i przygotowując sztylet do parowania wrogich ciosów toporem.
-
- Flankuj młoda! - Rozkazał. Korzystając dalej z impetu poprzedniego uderzenia, obrócił się wokół własnej osi, robiąc coś ala piruet, starając się ciąć wroga za sobą mieczem, jednocześnie obracając się i przygotowując sztylet do parowania wrogich ciosów toporem.
-
- Flankuj młoda! - Rozkazał. Korzystając dalej z impetu poprzedniego uderzenia, obrócił się wokół własnej osi, robiąc coś ala piruet, starając się ciąć wroga za sobą mieczem, jednocześnie obracając się i przygotowując sztylet do parowania wrogich ciosów toporem.
-
- Flankuj młoda! - Rozkazał. Korzystając dalej z impetu poprzedniego uderzenia, obrócił się wokół własnej osi, robiąc coś ala piruet, starając się ciąć wroga za sobą mieczem, jednocześnie obracając się i przygotowując sztylet do parowania wrogich ciosów toporem.
-
- Flankuj młoda! - Rozkazał. Korzystając dalej z impetu poprzedniego uderzenia, obrócił się wokół własnej osi, robiąc coś ala piruet, starając się ciąć wroga za sobą mieczem, jednocześnie obracając się i przygotowując sztylet do parowania wrogich ciosów toporem.
-
//To żeś się rozpisał.//
Żeby się udało, musiałbyś mieć albo dłuższe łapy, albo dłuższy miecz, osiem metrów to jednak trochę poza Twoim zasięgiem. Nie ma co się jednak martwić, Demon ruszył w Twoim kierunku, nie przystając machać bronią, a Twoja podopieczna ruszyła w celu zajęcia lepszej pozycji, tak jak jej kazałeś. Gdy dzieliło Cię od niego jakieś trzy metry, znów wybił się w górę, choć teraz tylko na jakieś siedem metrów, aby spaść w dół, z toporami gotowymi do zadania ciosu. -
Kurwa, szkoda, że nie ma włóczni. Odskoczył do tyłu, tak by być poza zasięgiem ciosu z upadku. Chciał wyczuć moment i w momencie, kiedy wróg przyjmie na siebie impet upadku, powinien na chwilę stracić stabilność i będzie musiał wyzwolić topory z ziemi. Chciał wyczuć ten moment i zaszarżować na wroga, znowu tnąc na ukos.