Trzewia
-
Pozostawiwszy część elementów zbroi i tarczę, uratowałeś się, gdy eksplozja miniaturowego wulkanu, jaki chował w sobie ten Demon, zabiła go. Pechowo, żaden inny wrogi gladiator nie został zabity podczas eksplozji, tylko ta wielka małpa została ranna, co tylko napędziło jej wściekłość i agresję, będzie teraz o wiele groźniejszym przeciwnikiem. Jeśli chodzi o Twoich wojowników, to radzili sobie nieźle, bo przynajmniej każdy żył. Gorzej, że obecnie żaden nie zdawał się wygrywać pojedynku ze swoim oponentem. Lartah sam walczył z wielką małpą i jak na razie szło mu nieźle. Z liderem drugiej grupy gladiatorów swoje ostrza skrzyżowali Melechis i Kerion. Leari radziła sobie całkiem nieźle, ale ten skoczny Demon z toporkami na pewno nie pokazał jeszcze wszystkich swoich umiejętności, czeka tylko, aż jej obrona, póki co skuteczna, padnie.
-
W prawą rękę chwycił swój krótki miecz, do lewej dobył sztylet, żeby móc parować. Szkoda zbroi i włóczni, bardzo je lubił, ale cóż, wygrana ważniejsza. Chwilę odpoczął i zakradł się do demona, z którym mierzyła się Leari, a gdy był już za jego plecami, w takiej odległości, by nawet przy poprawnej relacji dziewczyna mogła go dźgnąć, zaszarżował na niego, chcąc rąbnąć mu od prawej góry do lewego dołu przez plecy (czyli od prawego braku do lewego biodra przeciwnika). - MŁODA, SZYKUJ SIĘ! - Krzyknął w czasie szarży.
-
Zajście go po cichu wydawało się proste, a on nawet nie zdawał sobie sprawy z tego, że jesteś niemalże tuż za nim. Jednak w ostatniej chwili uchylił się przed ciosem Upadłej, kucając, a później wybił się na ponad dwanaście metrów w górę, wzbudzając owacje tłumu na trybunach, aby wylądować z kolei za Twoimi plecami, jakieś osiem metrów od Ciebie, kręcąc popisowe młynki swoimi bliźniaczymi toporkami.
-
- Flankuj młoda! - Rozkazał. Korzystając dalej z impetu poprzedniego uderzenia, obrócił się wokół własnej osi, robiąc coś ala piruet, starając się ciąć wroga za sobą mieczem, jednocześnie obracając się i przygotowując sztylet do parowania wrogich ciosów toporem.
-
- Flankuj młoda! - Rozkazał. Korzystając dalej z impetu poprzedniego uderzenia, obrócił się wokół własnej osi, robiąc coś ala piruet, starając się ciąć wroga za sobą mieczem, jednocześnie obracając się i przygotowując sztylet do parowania wrogich ciosów toporem.
-
- Flankuj młoda! - Rozkazał. Korzystając dalej z impetu poprzedniego uderzenia, obrócił się wokół własnej osi, robiąc coś ala piruet, starając się ciąć wroga za sobą mieczem, jednocześnie obracając się i przygotowując sztylet do parowania wrogich ciosów toporem.
-
- Flankuj młoda! - Rozkazał. Korzystając dalej z impetu poprzedniego uderzenia, obrócił się wokół własnej osi, robiąc coś ala piruet, starając się ciąć wroga za sobą mieczem, jednocześnie obracając się i przygotowując sztylet do parowania wrogich ciosów toporem.
-
- Flankuj młoda! - Rozkazał. Korzystając dalej z impetu poprzedniego uderzenia, obrócił się wokół własnej osi, robiąc coś ala piruet, starając się ciąć wroga za sobą mieczem, jednocześnie obracając się i przygotowując sztylet do parowania wrogich ciosów toporem.
-
//To żeś się rozpisał.//
Żeby się udało, musiałbyś mieć albo dłuższe łapy, albo dłuższy miecz, osiem metrów to jednak trochę poza Twoim zasięgiem. Nie ma co się jednak martwić, Demon ruszył w Twoim kierunku, nie przystając machać bronią, a Twoja podopieczna ruszyła w celu zajęcia lepszej pozycji, tak jak jej kazałeś. Gdy dzieliło Cię od niego jakieś trzy metry, znów wybił się w górę, choć teraz tylko na jakieś siedem metrów, aby spaść w dół, z toporami gotowymi do zadania ciosu. -
Kurwa, szkoda, że nie ma włóczni. Odskoczył do tyłu, tak by być poza zasięgiem ciosu z upadku. Chciał wyczuć moment i w momencie, kiedy wróg przyjmie na siebie impet upadku, powinien na chwilę stracić stabilność i będzie musiał wyzwolić topory z ziemi. Chciał wyczuć ten moment i zaszarżować na wroga, znowu tnąc na ukos.
-
I ten cios nie dosięgnął Demona, ale osiągnąłeś nim coś, co niemalże czyniło go już martwym: Wykonując unik przed Twoim atakiem, pozostawił wbite w ziemię topory, więc teraz był sam, bezbronny, przeciwko Tobie i Leari.
-
- Dawaj! - Krzyknął do młodej doskakując z ciosem do przeciwnika. Tym razem od lewego dołu do prawej góry. Nawet jak uniknie to nadzieje się na broń młodej.
-
I tak też się stało, ostrze włóczni przebiło się przez jego klatkę piersiową, a on upadł na kolana. Jeśli jeszcze nie zginął, to już tylko kwestia czasu.
-
Postarał się zdekapitować go. Widział już wojowników, którzy nawet z wyprutymi flakami przyparci do ściany byli w stanie walczyć. Jeśli udało się zdekapitować demona, uniósł czerep do góry pokazując go widowni na każdej z trybun i rzucił go na najbliższą. Przedstawienie musi trwać. - Młoda, teraz idziemy walczyć z małpą. Trzymaj ją się na odległość i unikaj jej ciosów, paruj tylko jak nie możesz unikać. Nawet przyjęty na tarczę cios tego bydlaka może ci strzaskać kości. Celuj w ścięgna, kolana i ogólne łącznia, unieruchomienie to połowa sukcesu. A teraz przygotuj się do walki, odciągniemy trochę potworka. - Dał jej szybkie wytyczne, odłożył na chwilę krótki miecz do pochwy. Chwycił jeden z toporów demona, wyważył go w dłoni, przycelował, poczekał na moment, aż bestia przestanie być w zwarciu z jego podkomendnym i rzucił z całej siły w potwora, chcąc po prostu trafić, lokacja była drugorzędna. Chwycił drugi topór, znowu celując. - Te, małpia morda! Może ze mną się sprawdzisz, co? - Krzyknął chcąc ściągnąć wroga na siebie.
-
Udało Ci się, Demon nie stawiał w ogóle żadnego oporu, jedynie rechotał upiornie pod nosem, co przerwało dopiero gładkie cięcie Twojej klingi, która oddzieliła jego głowę od ciała. Tłum na ten widok reagował różnie, jedni byli w szoku, nie wierzyli, że jeden z ich czempionów przegrał z gladiatorem, który dopiero co zawitał na arenę, innych to wyraźnie cieszyło, najwidoczniej szybko zmieniali swoich faworytów lub wiedzieli coś, czego Ty nie…
Rzut się powiódł, ale odbił się od potwora, trafiłeś akurat tam, gdzie miał na sobie pancerz. Mimo to zwróciłeś jego uwagę, a Demon obnażył wielkie kły i warknął, uderzając pięściami przednich kończyn o ziemię. Zapewne rzuciłby się na Ciebie, gdyby nie Lartah, który błędnie zinterpretował Twoją interwencję, wmieszanie się do jego walki. Wykorzystał on rozkojarzenie Demona, aby zadać mu solidny cios w szczękę i wyłamać kilka zębów. Ból i adrenalina uderzyły wielkiej małpie do łba wraz z wściekłością, ponownie odwróciła się do swojego oponenta i oddała cios, o wiele silniejszy, niż ten, który Upadły jej wymierzył, odrzucając go na kilka metrów. Ten jednak od razu wstał i rzucił się do ataku, podobnie jak jego oponent. -
- Debil… - Skomentował zachowanie Upadłego, który kiedyś był orkiem. - Laeri, masz tu topór, porąb to kończyny tego czegoś i rozrzuć je w różnych miejscach areny, coś mi w nim nie pasuje. Potem dołącz do mnie i Lartaha w walce. - Wręczył jej broń demona i wrócił do swojego wysłużonego krótkiego miecza. Ma sztylet i krótki miecz, do tego jego zbroja jest tylko punktowa, a ataki przeciwnika opierają się na sile, nie celności, więc będzie unikał. Zaszarżował na małpę chcąc ją oflakować i skoczyć jej na plecy, wbijając miecz w nieosłonięte punkty, najlepiej w kark.
-
//Jakbyś miał wątpliwości co do słuszności tego odpisu, to odsyłam do grafiki małpiszona.//
Plan był świetny. Wręcz doskonały. Spalił na panewce w chwili, gdy wskoczyłeś na wielkiego Demona, bo zdałeś sobie sprawę, że on nie ma słabych, nieopancerzonych punktów, zbroja zdawała się w niego wrastać, być niczym druga skóra, co sprawiało, że mógł się poruszać, a jednocześnie być przy tym niewrażliwy na ciosy. Jedynie jego oczy i pysk były odsłonięte, ale uderzenie w te miejsca będzie o wiele trudniejsze, zwłaszcza że małpa dawała sobie teraz radę ze swoim przeciwnikiem jedną ręką, drugą robiąc potężne zamachy w pancernej rękawicy z kastetem, chcąc strącić Cię ze swojego grzbietu. -
Dalej trzymając się bestii, starał się robić uniki przeskakując z jednego miejsca na drugie, tak by bestia nawalała sama siebie.
-
Podziałało, potwór był rzeczywiście tak głupi, na jakiego wyglądał, ale nie robił sobie w ten sposób krzywdy, zdawał się w ostatniej chwili powstrzymywać od ciosu, gdy ten miał spaść na łeb. Lartah przynajmniej radził sobie teraz dużo lepiej, dzięki Twojej dywersji zdołał zacisnąć obie łapy na szyi wielkiej małpy, a ta przestała poświęcać Ci uwagę, chcąc się uwolnić z tego morderczego uścisku, który z chwili na chwilę wyduszał z niej życie.
-
Wspiął się wyżej szukając luki w pancerzy i starając się tam wbić krótki miecz. Jak nie ma z przodu to spróbował z oczodołami.