Trzewia
-
- Dzięki. - Odrzekł i poczekał na swoich ludzi.
-
Wrócili, biedniejsi o dane im złoto, ale chociaż wyposażyli Upadłą w długą włócznię, migdałową tarczę i krótki sztylet, żeby nie była całkiem bezbronna, choć nie masz wątpliwości co do tego, że i tak będziecie musieli poświęcać jej część swojej uwagi podczas walki, a wróg może to wykorzystać. Pozostali, którzy mieli dowiedzieć się czegoś o Waszych przeciwnikach też wrócili, ale chyba czekali, aż skończysz rozmowę z medykiem, chcieli pewnie omówić to w zamkniętym gronie.
-
- Dobra, widzimy się po walce. - Pozdrowił medyka i wyszedł przed namiot. - I co macie? - Spytał “wywiad”.
-
- Niewiele. - odparł ponuro jeden z wysłanych na misję Upadłych. - Wiemy tylko, że to czempioni, nigdy nie przegrali żadnej walki, ale jako drużyną tłuką innych dopiero dwa miesiące, a są na tej arenie od kilku do nawet kilkunastu miesięcy. Ciężko szukać w ich drużynie słabych punktów, nikt nam takich nie zdradził, ale widać, że najwięcej nacisku kładą na brutalną siłę, to główna broń ich drużyny, szybkością i zwinnością jedynie osłaniają i uzupełniają tę wielką małpę i Magmowca. Po ich zabiciu wszystko powinno być o wiele prostsze.
-
- Dobra, nie byłem do końca szczery z tobą młoda. Zasada to jak najmniej magii, a nie całkowity zakaz. Mam pewien plan, ale podzielę się nim przed startem walki. - Odrzekł po czym ruszył w kierunku areny. - Co wiemy o magmowcach, mają jakiś słaby punkt czy coś? - Spytał swoich, sam nigdy z takim bydlakiem nie walczył.
-
- Są tępe i brutalne, ale ten tutaj chyba czegoś się nauczył podczas pobytu na arenie. - odparł Melechis. - Jego styl walki zupełnie różni się od tego, jaki widziałem, gdy walczyłem z bandą dzikich Magmowców na Złych Ziemiach.
-
- To jest oczywiste. Chodzi mi raczej o to, czy jest jakiś łatwiejszy sposób na zabicie go, niż nawalanie aż nie padnie. Ma jakiś rdzeń jak golemy czy coś? -
-
- Można go osaczyć i zranić tak, aby uznał, że nie ma już szans na wygraną. Wtedy lawa, jak się w nim znajduje, eksploduje, a on zginie. Minusem tego planu jest to, że trzeba byłoby się ewakuować na tyle szybko, żeby nie zostać spalonym żywcem, i na tyle wolno, żeby nie przerwał całego procesu.
-
- A to nie lepiej zebrać ich wszystkich do kupy i zmusić Magmowca do detonacji, tak by przy tym wymordował swoich koleżków? - Zaproponował.
-
- Tak też można, ale to będzie chyba jeszcze trudniejsze, niż sprowokowanie go do zabicia samego siebie, bo tamci pewnie walczą u jego boku na tyle długo, aby wiedzieć, jakie zagrożenie to ze sobą niesie.
-
- Zawsze jest ryzyko. Jeśli uda nam się ich tam zepchnąć, wygramy. A jak nie to i tak czekają nas Trzewia. -
-
- Optymistycznie. - mruknął, a Wy trafiliście na arenę. Pora udać się do podziemnego wejścia, którym wejdziecie na krwawe piaski koloseum, mając nad sobą żądną krwi i przemocy publikę, a przed sobą - Waszych przeciwników. I dobrze wiedzieliście, że tylko jedna drużyna, w kompletnym lub niekoniecznie składzie, będzie mogła nie tylko zdobyć chwałę i nagrody, ale też przeżyć.
-
- Dobra młoda, tak wyglądają podstawowe pchnięcia. - Pokazał jej jak używać włóczni. - Bronić się możesz na dwa sposoby, parować albo blokować. Parujesz na bok, a bronisz się przyjmując siłę ciosu na siebie. Pierwsza opcja będzie raczej dla ciebie bezpieczniejsza. - Pokazał jej jak blokować i parować tarczą. - Dobra ferajna, zrobimy tak. Kerion zajmiesz się Gorylem. Melechis, Leari, zajmiecie się drugim Upadłym. Demon należy do Lartha Magmowiec na razie jest mój, potem jak wygracie swoje walki, a wygracie, innej opcji nie widzę, będziecie mi pomagać. Na frontach wielokrotnie nie zdążyłem zatrzymać się przed salwą magów ognia, jestem przyzwyczajony. - Uśmiechnął się krzywo. Weźmie na siebie największe zagrożenie.
-
//W drużynie przeciwnika jest trochę więcej napierdalaków. Ich też bierzesz na siebie czy o nich zapomniałeś?//
-
// Jak więcej? 3 naliczyłem z posta.
-
//Jest czterech, trzy to są odnośniki do linków z wyglądem, czwarty to Magmowiec, w przypadku którego nie musiałem nic takiego robić, bo jest już w Bestiariuszu.//
-
// Już.
-
Pokiwali głowami, akceptując Twój plan. Po kilku chwilach zeszliście do podziemi areny, a gdy krata się podniosła, również na cuchnący krwią piasek, mając wokół siebie i nad sobą setki spragnionych krwi i wrażeń Demonów, ale też nieco Upadłych, a nawet kilka Drowów. Naprzeciwko znajdowało się inne wejście, które się uniosło, i opuścili je Wasi przeciwnicy. Jak przystało na lokalnych czempionów i ulubieńców, byli witani burzą oklasków, w przeciwieństwie do Was.
-
Czekał na tą chwilę. Mogło być lepiej, jego ręka mogłaby być zdrowsza, a drużyna liczniejsza, ale nie ma co teraz rozpaczać, mają plan i szansę. Sendemir lubił walczyć, chyba nawet przed przemianą. Po niej, dodatkowo, chyba jako prezent od jego Pani, otrzymał to podniecenie rozsadzającego jego ciało. Zawsze tak było, odkąd został Upadłym, zawsze czuł to przed zagrożeniem. Dreszcz przeszywający całe ciało, napędzający do działania. Zrobił kilka skomplikowanych młynków włócznią i uśmiechnął się zawadiacko. - Nie dajcie się zabić i słuchajcie moich rozkazów, nawet jeśli wydadzą się niezrozumiałe. Od tego zależą nasze żywota, musimy być zgrani. - Rzucił swoim ludziom spluwając na ziemię. - Zaczyna się. Biegiem, zajmiemy lepsze pozycje i rozdzielimy przeciwników, tak jak ustaliliśmy!- Ogłosił, szarżując na wybranego przez siebie oponenta. Włócznię trzymał przed sobą, tarczę na boku. Kątem oka wypatrywał przeciwników chcących mu przeszkodzić.
-
Przeciwników udało się rozdzielić w miarę sprawnie, jeśli zaś chodzi o pozycje, to wszystkie były takie same. Widząc, że biegniesz w jego kierunku, Magmowiec również ruszył w Twoją stronę, zaczynając od niespodziewanego ataku, jakim był wyskok w górę, przy którym zamachnął się do tyłu swoimi obsydianowymi mieczami, aby ciąć nimi w dół, prosto w Twoją głowę.