Trzewia
-
- Dobra młoda, tak wyglądają podstawowe pchnięcia. - Pokazał jej jak używać włóczni. - Bronić się możesz na dwa sposoby, parować albo blokować. Parujesz na bok, a bronisz się przyjmując siłę ciosu na siebie. Pierwsza opcja będzie raczej dla ciebie bezpieczniejsza. - Pokazał jej jak blokować i parować tarczą. - Dobra ferajna, zrobimy tak. Kerion zajmiesz się Gorylem. Melechis, Leari, zajmiecie się drugim Upadłym. Demon należy do Lartha Magmowiec na razie jest mój, potem jak wygracie swoje walki, a wygracie, innej opcji nie widzę, będziecie mi pomagać. Na frontach wielokrotnie nie zdążyłem zatrzymać się przed salwą magów ognia, jestem przyzwyczajony. - Uśmiechnął się krzywo. Weźmie na siebie największe zagrożenie.
-
//W drużynie przeciwnika jest trochę więcej napierdalaków. Ich też bierzesz na siebie czy o nich zapomniałeś?//
-
// Jak więcej? 3 naliczyłem z posta.
-
//Jest czterech, trzy to są odnośniki do linków z wyglądem, czwarty to Magmowiec, w przypadku którego nie musiałem nic takiego robić, bo jest już w Bestiariuszu.//
-
// Już.
-
Pokiwali głowami, akceptując Twój plan. Po kilku chwilach zeszliście do podziemi areny, a gdy krata się podniosła, również na cuchnący krwią piasek, mając wokół siebie i nad sobą setki spragnionych krwi i wrażeń Demonów, ale też nieco Upadłych, a nawet kilka Drowów. Naprzeciwko znajdowało się inne wejście, które się uniosło, i opuścili je Wasi przeciwnicy. Jak przystało na lokalnych czempionów i ulubieńców, byli witani burzą oklasków, w przeciwieństwie do Was.
-
Czekał na tą chwilę. Mogło być lepiej, jego ręka mogłaby być zdrowsza, a drużyna liczniejsza, ale nie ma co teraz rozpaczać, mają plan i szansę. Sendemir lubił walczyć, chyba nawet przed przemianą. Po niej, dodatkowo, chyba jako prezent od jego Pani, otrzymał to podniecenie rozsadzającego jego ciało. Zawsze tak było, odkąd został Upadłym, zawsze czuł to przed zagrożeniem. Dreszcz przeszywający całe ciało, napędzający do działania. Zrobił kilka skomplikowanych młynków włócznią i uśmiechnął się zawadiacko. - Nie dajcie się zabić i słuchajcie moich rozkazów, nawet jeśli wydadzą się niezrozumiałe. Od tego zależą nasze żywota, musimy być zgrani. - Rzucił swoim ludziom spluwając na ziemię. - Zaczyna się. Biegiem, zajmiemy lepsze pozycje i rozdzielimy przeciwników, tak jak ustaliliśmy!- Ogłosił, szarżując na wybranego przez siebie oponenta. Włócznię trzymał przed sobą, tarczę na boku. Kątem oka wypatrywał przeciwników chcących mu przeszkodzić.
-
Przeciwników udało się rozdzielić w miarę sprawnie, jeśli zaś chodzi o pozycje, to wszystkie były takie same. Widząc, że biegniesz w jego kierunku, Magmowiec również ruszył w Twoją stronę, zaczynając od niespodziewanego ataku, jakim był wyskok w górę, przy którym zamachnął się do tyłu swoimi obsydianowymi mieczami, aby ciąć nimi w dół, prosto w Twoją głowę.
-
Jak duży, to powolny. Podjął próbę uniku, skacząc przy tym, by wstrząs ziemi spowodowany uderzeniem nic mu nie zrobił. Jeśli mu się udało, pobiegł w kierunku stopy przeciwnika i spróbował wbić włócznią w jego ścięgno, czy jak to się nazywa u Magmowców. Jeśli zaś nie powiedzie się, spróbował unieść tarczę i poparł ją drugą ręką.
-
Udało Ci się zaatakować, ale włócznia nie przebiła twardej skóry Demona, nie w tym miejscu. Szczęśliwie zastawa tarczą się powiodła, zdołałeś wytrzymać jego potężny cios, co jednak spowodowało lekki ból w rannej ręce. Strach myśleć, co by było, gdybyś nie został tak skutecznie pozszywany przez tamtego medyka, wtedy pewnie nie miałbyś już sił, aby unieść tarczę.
-
- Bogo… A nie, Lordowie Piekieł, pobłogosławcie tego konowała. - Rzucił pod nosem. Zaczął obiegać demona by go obejrzeć i odebrać mu szansę na łatwe trafienie. Szukał słabych punktów. Magmowiec miał jakieś? Wielkość nie ma znaczenia, włócznia to nie topór, jest dokładna.
-
Siłą rzeczy jego twarda skóra musiała być słabsza na szyi, choć raczej nie karku, pod pachami, w stawach i tym podobnych miejscach, aby mógł się w ogóle poruszać. Widać, ze wymachiwanie mieczami w bezskutecznych próbach ubicia Cię zirytowały potwora, toteż Demon warknął i splunął magazynowaną w środku organizmu magmą, która z sykiem rozlała się na piasku areny, przekształcając go powoli w szkło i rozlewając się w niewielkiej kałuży. Albo publiczność uwielbiała ten manewr, albo coś Ci umknęło, bo zgromadzeni na widowni zareagowali gwałtownym aplauzem.
-
Postarał się prześlizgnąć między nogami stwora, tak by znaleźć się za jego plecami i dźgnął mocno w tył kolana.
-
Gdyby nie to, że z przodu były chyba mocniejsze, to pewnie grot przeszedłby na wylot. Tak czy siak, udało się, a Magmowiec upadł na kolana, wrzeszcząc z bólu i wściekłości, ale też młócąc wściekle mieczami, usiłując Cię dosięgnąć, czego kilka razy był dość blisko.
-
Unikał ciosów stwora, co nie powinno być trudne będąc za jego plecami. Dałby radę mu wejść na kark? Może uda się go zmusić do odcięcia sobie łba.
-
Aż tak głupi raczej nie był, ale tak, mógłbyś to zrobić. O ile weźmiesz pod uwagę ryzyko tego miniaturowego wulkanu na jego plecach, gdyby Magmowiec postanowił eksplodować akurat w tej chwili, gdy Ty wdrapałbyś się na niego, nie miałbyś nawet czasu na ucieczkę.
-
Spróbował podczas wrogiego zamachu doskoczył potworowi pod łapę i wbić włócznię w pachę, najlepiej poziomo, by przy ruchu ręką w dół zaczął szarpać sobie wnętrzności… Raczej nie będzie to trudne, patrząc na to, że bydle klęczy.
-
I rzeczywiście nie było, a potwór domyślił się, że zostały mu już co najwyżej minuty życia, dlatego opuścił miecze i chwycił Twoją włócznię. O dziwo, nie wyrwał jej, ale wbił ją głębiej, przyciągając Cię do siebie. Później pochwycił Cię w morderczym uścisku, ale raczej nie planował Cię zmiażdżyć, chciał tylko utrzymać Cię na tyle blisko siebie, abyś zginął wraz z nim w wybuchu magmy, który nastąpi za kilka chwil.
-
- PCHAĆ ICH TU TERAZ! MIECZEM, SIŁĄ, MAGIĄ CZY CZYM MACIE! - Wydarł się do swoich, puszczając włócznią. Chwycił zamiast tego broń boczną, jaką był krótki miecz. Spróbował przeciąć nadgarstek bestii czy ta go puściła i przy okazji zasłonił się tarczą. Jeśli się udało, spierdalał tarczą skierowaną w miejsce wybuchu, jeśli nie, po prostu zasłonił się licząc na to, że potwór go nie zajebie.
-
Z Magią trochę przesadziłeś, ale Twoi podwładni próbowali zepchnąć wroga w kierunku tykającej bomby, będącej niegdyś ich sojusznikiem w boju, oni jednak nie byli łupi i walczyli, aby tylko nie znaleźć się w strefie rażenia.