Trzewia
-
Przeciwników udało się rozdzielić w miarę sprawnie, jeśli zaś chodzi o pozycje, to wszystkie były takie same. Widząc, że biegniesz w jego kierunku, Magmowiec również ruszył w Twoją stronę, zaczynając od niespodziewanego ataku, jakim był wyskok w górę, przy którym zamachnął się do tyłu swoimi obsydianowymi mieczami, aby ciąć nimi w dół, prosto w Twoją głowę.
-
Jak duży, to powolny. Podjął próbę uniku, skacząc przy tym, by wstrząs ziemi spowodowany uderzeniem nic mu nie zrobił. Jeśli mu się udało, pobiegł w kierunku stopy przeciwnika i spróbował wbić włócznią w jego ścięgno, czy jak to się nazywa u Magmowców. Jeśli zaś nie powiedzie się, spróbował unieść tarczę i poparł ją drugą ręką.
-
Udało Ci się zaatakować, ale włócznia nie przebiła twardej skóry Demona, nie w tym miejscu. Szczęśliwie zastawa tarczą się powiodła, zdołałeś wytrzymać jego potężny cios, co jednak spowodowało lekki ból w rannej ręce. Strach myśleć, co by było, gdybyś nie został tak skutecznie pozszywany przez tamtego medyka, wtedy pewnie nie miałbyś już sił, aby unieść tarczę.
-
- Bogo… A nie, Lordowie Piekieł, pobłogosławcie tego konowała. - Rzucił pod nosem. Zaczął obiegać demona by go obejrzeć i odebrać mu szansę na łatwe trafienie. Szukał słabych punktów. Magmowiec miał jakieś? Wielkość nie ma znaczenia, włócznia to nie topór, jest dokładna.
-
Siłą rzeczy jego twarda skóra musiała być słabsza na szyi, choć raczej nie karku, pod pachami, w stawach i tym podobnych miejscach, aby mógł się w ogóle poruszać. Widać, ze wymachiwanie mieczami w bezskutecznych próbach ubicia Cię zirytowały potwora, toteż Demon warknął i splunął magazynowaną w środku organizmu magmą, która z sykiem rozlała się na piasku areny, przekształcając go powoli w szkło i rozlewając się w niewielkiej kałuży. Albo publiczność uwielbiała ten manewr, albo coś Ci umknęło, bo zgromadzeni na widowni zareagowali gwałtownym aplauzem.
-
Postarał się prześlizgnąć między nogami stwora, tak by znaleźć się za jego plecami i dźgnął mocno w tył kolana.
-
Gdyby nie to, że z przodu były chyba mocniejsze, to pewnie grot przeszedłby na wylot. Tak czy siak, udało się, a Magmowiec upadł na kolana, wrzeszcząc z bólu i wściekłości, ale też młócąc wściekle mieczami, usiłując Cię dosięgnąć, czego kilka razy był dość blisko.
-
Unikał ciosów stwora, co nie powinno być trudne będąc za jego plecami. Dałby radę mu wejść na kark? Może uda się go zmusić do odcięcia sobie łba.
-
Aż tak głupi raczej nie był, ale tak, mógłbyś to zrobić. O ile weźmiesz pod uwagę ryzyko tego miniaturowego wulkanu na jego plecach, gdyby Magmowiec postanowił eksplodować akurat w tej chwili, gdy Ty wdrapałbyś się na niego, nie miałbyś nawet czasu na ucieczkę.
-
Spróbował podczas wrogiego zamachu doskoczył potworowi pod łapę i wbić włócznię w pachę, najlepiej poziomo, by przy ruchu ręką w dół zaczął szarpać sobie wnętrzności… Raczej nie będzie to trudne, patrząc na to, że bydle klęczy.
-
I rzeczywiście nie było, a potwór domyślił się, że zostały mu już co najwyżej minuty życia, dlatego opuścił miecze i chwycił Twoją włócznię. O dziwo, nie wyrwał jej, ale wbił ją głębiej, przyciągając Cię do siebie. Później pochwycił Cię w morderczym uścisku, ale raczej nie planował Cię zmiażdżyć, chciał tylko utrzymać Cię na tyle blisko siebie, abyś zginął wraz z nim w wybuchu magmy, który nastąpi za kilka chwil.
-
- PCHAĆ ICH TU TERAZ! MIECZEM, SIŁĄ, MAGIĄ CZY CZYM MACIE! - Wydarł się do swoich, puszczając włócznią. Chwycił zamiast tego broń boczną, jaką był krótki miecz. Spróbował przeciąć nadgarstek bestii czy ta go puściła i przy okazji zasłonił się tarczą. Jeśli się udało, spierdalał tarczą skierowaną w miejsce wybuchu, jeśli nie, po prostu zasłonił się licząc na to, że potwór go nie zajebie.
-
Z Magią trochę przesadziłeś, ale Twoi podwładni próbowali zepchnąć wroga w kierunku tykającej bomby, będącej niegdyś ich sojusznikiem w boju, oni jednak nie byli łupi i walczyli, aby tylko nie znaleźć się w strefie rażenia.
-
//Ty to jednak wciąż masz pecha, ale nie na tyle, żeby zginąć.//
Jakakolwiek próba wyzwolenia się nie powiodła, potwór wciąż trzymał Cię na miejscu, a Tobie jedynie udało się dobyć miecza i machać nim tak, aby przeciąć jego nadgarstki, co nie zdało egzaminu, miał zbyt twardą skórę.
//Usuń ten post i odpisz dopiero teraz, zawsze najpierw rzucam kością, później odpisuję, uwzględniając rzut.// -
W takim razie wbił krótki miecz koło włóczni i starał się wyrąbać mięśnie, ścięgna i wszystko inne wewnątrz co pozwalało mu utrzymywać siłę w ręce.
-
//Jeszcze raz, bo nie rozumiem. Wcześniej pisałeś, że włócznię upuściłeś i zamiast niej chwyciłeś za miecz. To teraz wbijasz miecz w piasek obok włóczni i chcesz rozerwać Demona gołymi łapami czy jak?//
-
// Włócznię wbiłem w bok demona i puściłem. Myślałem, że ona dalej tam siedzi, a nie na piasek.
-
//Bo siedzi, a ja źle zrozumiałem to o puszczaniu włóczni, stąd ten błąd.//
W ten sposób dosłownie zmasakrowałeś jego prawą dłoń, widziałeś nawet czarne kości, a przez myśl przeszło Ci nawet, że mogą być wykonane z bazaltu. Jednakże nie ma co się cieszyć z tego drobnego zwycięstwa lub zastanawiać nad anatomią Magmowca, sądząc po tym, co dzieje się w jego ciele, zostało Ci kilka sekund do ucieczki, a potwór wciąż trzyma Cię jedną sprawną ręką. -
Spróbował jeszcze raz się wyrwać, nawet jeśli musiałby zerwać z siebie element zbroi. Jak się uda to spierdalamy, jak nie, to modlimy się o to, że ognioodporność Upadłych zadziała.
-
Pozostawiwszy część elementów zbroi i tarczę, uratowałeś się, gdy eksplozja miniaturowego wulkanu, jaki chował w sobie ten Demon, zabiła go. Pechowo, żaden inny wrogi gladiator nie został zabity podczas eksplozji, tylko ta wielka małpa została ranna, co tylko napędziło jej wściekłość i agresję, będzie teraz o wiele groźniejszym przeciwnikiem. Jeśli chodzi o Twoich wojowników, to radzili sobie nieźle, bo przynajmniej każdy żył. Gorzej, że obecnie żaden nie zdawał się wygrywać pojedynku ze swoim oponentem. Lartah sam walczył z wielką małpą i jak na razie szło mu nieźle. Z liderem drugiej grupy gladiatorów swoje ostrza skrzyżowali Melechis i Kerion. Leari radziła sobie całkiem nieźle, ale ten skoczny Demon z toporkami na pewno nie pokazał jeszcze wszystkich swoich umiejętności, czeka tylko, aż jej obrona, póki co skuteczna, padnie.