Gwieździsta Puszcza
-
-
-
Kuba1001
Bulwa:
Pokręcił przecząco głową.
‐ Niestety. Jedynym, co może pozwalać Ci na zachowanie resztek człowieczeństwa jest silna i niezłomna wola, aby odpierać podszepty Magii.
Kebab:
Nie było to wielkie drzewko, a Ty niezbyt się męczyłeś, więc po nieco ponad kwadransie lipa zwaliła się na ziemię.
Fisto:
‐ Na południe od wioski, niedaleko strumienia. ‐ wyjaśniła, a później nieco sposępniała. ‐ Ale nic mu nie grozi, prawda? -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Kebab:
Szkoda tylko, że nie miałeś odpowiednich narzędzi do tego celu…
Fisto:
Pokiwała głową i wyszła z namiotu, aby zaczekać na Ciebie na zewnątrz.
Cóż, jeśli brać pod uwagę, że to rzeczywiście Szaman, to niewielkie, chyba że zwabi przypadkiem do wioski jakiegoś niebezpiecznego zwierza lub naprowadzi na siebie błyskawicę albo coś w tym guście. -
-
-
bulorwas
‐Znowu na marne?! Tułam się po jenych nekromantach, magach mutacji, alchemikach i szamanach od czasu mojej pieolonej pobudki i każdy pie**oli to samo! Uważacie się za wielkich uczonych, a chja wiecie! Wiesz jakie to uczucie położyć się spać i uświadomić sobie, że nie można nawet zamknąć powiek i przechylić oczu, bo się ich nie ma?! Wiesz jak to jest spróbować ciasta, kiedy ono przelatuje ci przez korpus i wypada bez smaku w kilka sekund?! Nic nie wiesz o mnie i innych!
Wygarnął wyraźnie wkuwiony. Miał ochotę dać mu kilka strzał w ryj i odciąć łeb na wszelki wypadek -
Kuba1001
Kebab:
Klasycznie: Udało się.
Fisto:
//Tsa, mój błąd.//
Gdy tylko zauważyła, że wyszedłeś, natychmiast skierowała swoje kroki na skraj wioski, czyli właśnie tam, gdzie zobaczyła chłopaka i jego dziwne praktyki magiczne.
Bulwa:
Przyjął Twój wykład z tak wielkim spokojem i opanowaniem, że chciałeś jeszcze bardziej dać mu w ryj, w końcu nie okazał żadnych emocji: Gniewu, współczucia, poczucia winy, że nie może Ci pomóc… Niczego. -
-
-
bulorwas
Zaczął kalkulować. Jeśli go teraz zastrzeli, będzie musiał zarżnąć całą wioskę, albo uciec. Robił już takie akcje wielokrotnie, ale nie na Mivotach. Ich jest za dużo, nie starczy kul. Trzeba by było uciec, ale problem jest taki, nawet jeśli przyzwie konia pod swoje stopy, to i tak będzie musiał zeskoczyć ponad 10 metrów w dół, a tego nie przeżyje. Ch*j, jak będzie odjeżdżał, podpali las. Wyszedł trzaskając drzwiami, jeśli tam były. Rozejrzał się za jakimś bazarem czy sklepem
-
Kuba1001
Kebab:
Trochę Ci to zajęło, mniej więcej tyle, ile wcześniejsze czynności razem wzięte, ale wreszcie się udało.
Fisto:
Nic takiego nie wykryłeś, co jest dziwne, bo jesteście właśnie na miejscu. Możesz poznać to po wciąż świeżych śladach obecności młodego Maga, jakimi są spore płaty kory oderwane z drzew, najpewniej aby uniemożliwić Ci rozpoznanie dużo mniejszych symboli, jakie wcześniej były na nich wydrapane. Również sporych rozmiarów koło w ziemi były starannie udeptane i powoli zarastało trawą i mchem, tak jak przed praktykami młodzieńca.
Bulwa:
Drzwi w namiocie nie było, to w sumie dziwnie, jak na drzwi. Za to brak bazaru czy sklepu jest jak najbardziej uzasadniony, mieszkańcy, jeśli już handlowali, to w małym gronie i nie potrzebowali tu nic takiego. -
-
-