Los Angeles
-
-
Reichtangle Krzyknął i zszedł z linii strzału. Nie zwrócił większej uwagi na ranne ucho, bardziej skupił się na ramieniu.
‐ Tylko nie w zdrową rękę! Gary masz bandaż albo wodę utlenioną? ‐ potem zwrócił się do Toma, trzymającego karabin maszynowy ‐ Poślij mu krótką serię. ‐ Zaczął oglądać rękę, aby sprawdzić czy kula utkwiła w cielę czy przeszła na wylot. -
Kuba1001 Gary skinął głową i zaczął Cię opatrywać, ale po powrocie do bazy i tak będziesz musiał odwiedzić medyka, ponieważ kula utkwiła głęboko w ramieniu i nijak możesz ją teraz stąd wyciągnąć. Tom potwierdził i bez zbędnych wstępów nacisnął spust swojej broni, skutecznie przyszpilając wroga w miejscu. Dodatkowo szturmowcy najpewniej zaczęli atakować z drugiej strony, wnioskując po strzałach i tym podobnych odgłosach.
-
-
-
-
Kuba1001 Po strzelającym do Was mężczyźnie nie został nawet ślad, za to byli wysłani przez Ciebie szturmowcy, wszyscy rozwleczeni na podłodze pomieszczenia, z czego przynajmniej jeden został śmiertelnie postrzelony, pozostali zostali raczej pobici do nieprzytomności.
//Żadnego narzekania, mam pomysł na zajebistego NPC i Twojego nowego nemezis.// -
Reichtangle Stał spokojnie, nic nie mówiąc, a o burzy w jego umyślę świadczył tylko nerwowy tik w lewym oku. W końcu powiedział cichym głosem, nie wiadomo czy do siebie czy do reszty:
‐Jak udało mu się uciec? Mieli przewagę dwóch do jednego, a do tego on był bardziej skupiony na nas.
Rozejrzał się po mieszkaniu, szukając wskazówek, które pozwolą odgadnąć my co tu się stało i gdzie uciekł wróg. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001 Reich:
Inni ludzie, zapewne z przeszkoleniem medycznym, już do niego dopadli i zajęli się nim, więc nie ma takiej potrzeby.
‐ Jak weszliśmy do środka to czekał na nas… Nie było kiedy i jak strzelać, wpadł pomiędzy nas wszystkich, zaczął kopać, uderzać pięściami i kastetami… Tylko jeden zdążył oddać do niego kilka strzałów, ale ten wyrwał mu broń, strzelił do niego i uciekł.
Zohan:
W zasięgu wzroku widzisz ich osiem, w tym sześć zwykłych Szwendaczy i dwóch Świeżych, choć jeden z nich może też być Sprinterem, z tej odległości ciężko Ci to ustalić na pewno.// -
-
-
Kuba1001 Zohan:
Im więcej ludzi kiedyś, tym więcej Zombie teraz, a więc skierowałeś swe kroki na zdewastowane przedmieścia.
Reich:
‐ To oczywiste, że powinien obejrzeć go lekarz, ale jego stan jest stabilny. ‐ odparł medyk, opuszczając zawinięte dotąd rękawy. ‐ Wracamy, kontynuujemy misję czy podejmujemy pościg? -
Reichtangle Zaczął przechadzać się po mieszkaniu i myśleć na głos:
‐ Pościg może być ryzykowny, nie wiadomo czy ten niewierny po raz kolejny nas nie zaskoczy. Nie zapominajmy też, po co tu przyszliśmy, żeby przetrwać potrzebujemy zapasów. Aczkolwiek nie możemy pozwolić sobie na bezkarne krzywdzenie któregokolwiek z nas. Nie uniknę tłumaczenia się zwierzchnikom z poniesionych strat, ale jeśli sprowadzimy tego ateistę jako więźnia lub przynajmniej zabijemy go, będę nieco usprawiedliwiony. Tak…pościg jest kuszącą propozycją. ‐ Wskazał na towarzysza ‐ Jesteś pewien, że ranny może przez pewien czas pozostać tutaj?
//W ogóle, który z członków oddziału został ranny?//