Los Angeles
-
Reichtangle ‐Strzał w dziesiątkę. ‐ komentował, oglądając mieszkanie. Po natrafieniu na zamknięte drzwi, krzyknął ‐ Wyważyć! ‐ kierując ten rozkaz to Toma, który był najsilniejszy z całej grupy. ‐ Chociaż nie, zaczekaj. ‐ Podszedł do drzwi i przyłożył do nich ucho.
Po co miały zamykać te drzwi? Trzyma tu żywego zombie? Lub więźnia?
Zastukał dwa razy ‐ Jest tam kto?! -
Kuba1001 Zohan:
Udało Ci się wyeliminować dwóch, ale ostatni rzucił się na Twoje plecy, przygniatając Cię do ziemi. Już centymetry dzieliły jego zębiska od Twojej skóry, a Ciebie od śmierci w ten czy inny sposób, gdy nagle zdechlak zaryczał i zwalił się na Ciebie całym ciężarem ciała, najpewniej martwy, bo nie daje żadnych oznak życia po życiu czy chęci odebrania go Tobie.
Reich:
Brak jakiejkolwiek odpowiedzi, a Tom tylko podniósł brew, czekając tylko na Twój rozkaz. -
-
-
Kuba1001 Zohan:
Udało Ci się uwolnić z wątpliwie czułych łapsk Zombie. Zauważyłeś, że z głowy sterczy mu strzała, która zapewne przebiła się przez czaszkę i trafiła prosto w mózg, zabijając go. Pytanie tylko, kto ocalił Ci życie, wypuszczając tę strzałę?
Reich:
Kilka prób i po chwili drzwi wpadły do środka, a Tom prawie z nimi, głównie przez rozpęd i impet, jaki włożył w ostatnie uderzenie. W środku było ciemno, ale żaden zapach czy dźwięk nie zdradzał, żeby czaiło się tam coś głodnego, zgniłego, bądź oba naraz. -
-
-
Kuba1001 Zohan:
Z ulicy, a więc po prostu kierunku, do którego zmierzałeś podczas swej wędrówki.
Reich:
Tom pokiwał głową i wrócił ze źródłem światła, omiatając nim pomieszczenie. Widać, że było niewielkie, co najwyżej trzy na trzy metry i wysokie na dwa z hakiem, a zastawione różnymi metalowymi regałami, na których nic nie było, a przynajmniej tutaj, bo w dalszej części pomieszczenia dostrzegłeś kilka noży, bagnetów i maczet, dwa granaty, sporo magazynków i pojedynczych naboi, rewolwer, trzy pistolety, dwa obrzyny i karabin szturmowy. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001 Zohan:
Możesz spróbować dość ryzykownej wspin… A nie, jednak nie: Jeden z domów ma w pobliżu drabinę, którą wystarczy tylko podnieść, oprzeć o odpowiednie miejsce i wdrapać się na górę.
Reich:
Najpierw rozejrzeli się po wszystkich pokojach, żeby mieć jakikolwiek wzgląd na to wszystko.
‐ Raczej niewiele, ewentualnie kilka małych bibelotów. ‐ powiedział David, po czym kontynuował: ‐ Jak an razie nic ciekawego, trochę narzędzi, zapałek, zapalniczek, papieru toaletowego, medykamentów i sporo różnego jedzenia. -
-
-
Kuba1001 Zohan:
W dalszym ciągu ruiny, gdzieniegdzie sporo Zombie… Co go właściwie interesowało, za czym wypatrywał oczy?
Reich:
Pospiesznie wykonali rozkaz, ale już po chwili zdali sobie sprawę, że szukanie tu czegokolwiek nie ma sensu, bowiem cała klatka schodowa wyglądała jak po pożarze, a więc mieszkania na pewno nie są w lepszym stanie, co zresztą potwierdzili członkowie ekipy po szczątkowych oględzinach.