Los Angeles
-
- Emmm… Nie chyba nie, Mistrzu.
-
- Doskonale. Ruszaj, zbierz swoich ludzi i czekajcie przed głównym wejściem, tam skieruję wszystko i wszystkich, co będzie ci potrzebne.
-
- Tak jest. - Wyszedł na zewnątrz, w pierwszej kolejności chcąc zebrać wokół siebie swój stary oddział. Następnie ruszył pod bramę tak jak wskazał Mistrz.
-
Trochę to zajęło, ale w końcu pod bramą zebrało się kilkunastu robotników oraz tuzin dość dobrze uzbrojonych Fanatyków, mających stanowić ich ochronę. Robotnicy mieli przy sobie jedynie prostą broń białą lub narzędzia, które można by wykorzystać w walce, a potrzebne materiały transportowali na dwóch starych ciężarówkach. Użycie pojazdów nie było zbyt dobrym pomysłem, bo łatwo zwrócą na siebie uwagę, ale z drugiej strony nie macie innego środka transportu, aby przenieść wszystkie materiały budowlane i resztę zaopatrzenia za jednym zamachem.
-
Uśmiechnął się zadowolony i podszedł kuśtykając.
- To już wszyscy? Ładować się na ciężarówki. Wszystko ma być skończone jeszcze dzisiaj.
Sam wszedł na miejsce pasażera w kabinie kierowcy prowadzącej ciężarówki. -
Miejsce było takie, jak się spodziewałeś, czyli ciche, na uboczu, nieco zdemolowane, choć nie zrujnowane i, co najważniejsze, neutralne: po pozbyciu się kilkunastu Zombie nie odkryliście tu nikogo ani nic, co mogłoby uchodzić za ślad bytności człowieka, przynajmniej nic takiego z ostatnich kilkunastu miesięcy.