Londyn
-
Było kilka żarówek, które by nie pomogły nawet, gdyby były całe, a jak na złość te tutaj zostały stłuczone.
-
Szukał w śmieciach kawałków drewna i szmatek, bo mógłby zrobić z kilku kawałków drewna ognisko, a pozostałe kawałki drewna obtoczyć szmatkami i zrobić z nich pochodnie.
-
No to ruszył do baraków.
-
Antek:
Drewna było sporo, choćby szczątki półek i tym podobnych mniejszych mebli. Jeśli zaś chodzi o szmatki, to będziesz musiał poświęcić część swojego ubrania, bo żadnych tutaj nie znalazłeś.
Vader:
Tam było najwięcej żołnierzy, zajętych snem, rozmowami, grą w karty, czy innymi formami szeroko pojętych odpoczynku i rozrywki. -
Gdzieś w plecaku powinien mieć podarte dżinsy, które wcześniej nosił, zanim ubrał na siebie strój żołnierza brytyjskiego z drugiej wojny światowej. Jeśli go znajdzie, to weźmie przy okazji nóż i zacznie kroić dżinsy na większe kawałki, które mógłby użyć do obtoczenia nóg krzeseł, jeśli takie były.
-
Nóg krzeseł nie było, bo skąd niby miałyby tu być krzesła? Ale pomniejsze kawałki mebli też się nadawały. Jeśli chodzi o dżinsy, to kiedyś możesz pożałować tego wyboru, ale na chwilę obecną masz przyzwoity materiał na stworzenie pochodni.
-
Wymieszał więc kawałki dżinsów z pomniejszymi kawałkami mebli, a z części szczątek półek spróbował zrobić ognisko poprzez energiczne pocieranie jednego kawałka drewna o drugi.
-
Był to mozolny i trudny sposób na rozniecenia ognia, a przy kilku porażkach niemalże straciłeś cierpliwość. Niemalże, bo postanowiłeś spróbować jeszcze raz i tym razem się udało.
-
Wziął jedną z pochodni i zapalił ją przy ognisku. Gdy to już zrobił, udał się w kierunku metalowych drzwi i wszedł w głąb pomieszczenia.
-
Pocieszające było to, że żaden Zombie nie rzucił się nagle na Ciebie, gdy tak raźno wszedłeś do środka. Po krótkich oględzinach okazało się, że nie ma tu żadnych Zombie, ale są trupy. Wiele, wiele trupów, z pewnością martwych, choć nienaturalnie bladych, kruchych i powykręcanych…
-
- Co tu się kurwa stało?! - pomyślał i zaczął przeszukiwać pokój, wyciągając przy okazji Glocka na wszelki wypadek, gdyby te powykręcane trupy nagle ożyły.
-
Nie miały takiego zamiaru, więc mógłbyś się im dokładnie przyjrzeć. W pokoju znalazłeś wiele skrzyń, zamkniętych, ale jakiś solidny łom lub cokolwiek, choćby i metalowy pręt zbrojeniowy z jakiegoś gruzowiska, tego typu mogłoby ujawnić Ci ich zawartość.
-
Przyjrzał się bliżej trupom, wciąż trzymając Glocka na wszelki wypadek. Chciał zobaczyć, co tak właściwie stało się z tymi trupami.
-
Były martwe, to na pewno. Kończyny i głowy powykręcano im pod nienaturalnymi kątami. Sądząc po ubraniach, jakie mieli na sobie, byli to zwykli ludzie, cywile: Żadnych mundurów czy oznaczeń przynależności do jakiejkolwiek frakcji. Wszystkich łączyło również to, że miały rozszarpane gardła oraz były suche, wyssane do cna z krwi. Gdy właśnie łączyłeś te wszystkie fakty, dodając dwa do dwóch, coś kapnęło z góry na Twoją pochodnię. Ciecz wyparowała z sykiem, a potem jej kolejne krople spadły na Twoje ubranie, więc mogłeś im się przyjrzeć: Była to krew, najpewniej brakująca tym tutaj.
-
- Kurwa. Cokolwiek ich zabiło, jest na górze i właśnie mogę zostać jego kolejną ofiarą. - pomyślał zdenerwowany i strzelił dwa razy z Glocka w sufit. Gdy to zrobił, spróbował uciec do metalowych drzwi.
-
Ilu grało w karty?
-
Antek:
Trafiłeś, a to coś spadło z sufitu. Poznałeś tego Zombie, nazywali to Wampirem ze względu na fakt, że miały dziwne nosy, podobne do tych, jakie mają nietoperze, czerwone oczy, były aktywne nocą, miały wielkie kły i żywiły się nie mięsem, a krwią. Ten konkretny był opity jak kleszcz, krew, której nie zdołał przetrawić, wylewała się z ran na brzuchu, gdzie trafiły Twoje kule. Gdy biegłeś do wyjścia, słyszałeś kolejne spadające ciała, a zamykając drzwi dostrzegłeś w sumie tuzin innych Wampirów. Na szczęście były najedzone, nie musiałeś obawiać się ich ataku, zwłaszcza że były dość powolne i ospałe.
Vader:
Były łącznie trzy grupy grających, każda przy innym stoliku. W jednej było tylko trzech graczy, w pozostałych po pięciu. -
- No żesz kurwa mać, a mogłem wziąć strój łowcy czarownic i drewniane kołki! - pomyślał, po czym zaczął szukać czegoś, co mogłoby się nadać na barykadę na wypadek, gdyby Wampiry jednak zdecydowały się na atak.
-
Same drzwi były wystarczająco solidnie, zamknięcie ich od zewnątrz powinno załatwić sprawę.
-
Skoro zabezpieczył się z dwóch stron, to w spokoju będzie mógł coś zjeść. Wyciągnął z plecaka puszkę zupy i chwilę ją potrzymał nad ogniskiem, żeby zrobiła się ciepła.