Londyn
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 Gość był magikiem, jeśli nie cudotwórcą, bo poskładał Twoich chłopaków na tyle, że byli w stanie samodzielnie stać, przynajmniej Ci, którzy nie mieli złamanych nóg.
 Dustyy:
 Długo to nie postrzelałeś, bo utrupiłeś jednego Bandytę, a nagle Twój znajomy ściągnął Cię w dół, w zbawczy okop, zaś miejsce, w którym miałeś wcześniej głowę, przecięła salwa karabinu maszynowego.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Vader: 
 ‐ Wejść!
 Dustyy:
 ‐ Teoretycznie tamten koniec okopu wychodzi prawie że na ruiny, to będzie kilka metrów sprintu otwartym terenem. Później można się do nich zakraść i wystrzelać. O ile nas nie wystrzelają po drodze. Ale możemy też zostać w okopach. ‐ powiedział z uśmiechem, który mówi, że pozostanie w okopach to ostatnia rzecz jaką zrobi, jeśli ma perspektywę takiej walki.
- 
 

 
 