Kijów
-
Niegdyś stolica Ukrainy, teraz stolica śmierci, głodu i bólu. Przed wybuchem apokalipsy, było to największe miasto na Ukrainie oraz to tutaj mieszkało najwięcej ludzi i znajdował się rozwinięty przemysł maszynowy, lotniczy i chemiczny. Po wybuchu apokalipsy, zachodnia część miasta została od razu niemal zrównana z ziemią za pomocą bomb, napalmu oraz moździerzy. Wschodnia część już lepiej wygląda, bo nie została zbombardowana. W niektórych miejscach dalej stacjonuje wojsko Ukrainy, a raczej to co z nich zostało, bo coraz słabiej się trzymają dlatego, że zaczyna im brakować amunicji i jedzenia. Gdzieniegdzie można natrafić na małe oddziały Komunistów, ale na razie nie stanowią oni zagrożenia dla ukraińskiego wojska.
-
antekk5
Michaił zdjął kaptur i swoją maskę przeciwgazową, żeby można było go lepiej zrozumieć, kiedy mówi.
‐ Powiedz, Pasza, jaka była twoja najciekawsza przygoda podczas roboty jako milicjanta? ‐ zapytał swojego towarzysza.
-
Zohan666
– Któregoś razu zaczynałem patrol z jakimś nowym przydupasem. Jeździliśmy sobie powoli po mieście i czasami zahaczaliśmy do jakiegoś sklepu po jedzenie i takie tam. – wziął łyk samogonu. – Z centrali odezwali się, że ktoś napadał na sklep, w którym parę minut temu kupowaliśmy żarcie. Jedziemy tam na sygnale, wchodzimy do sklepu, a tam sprzedawca śmieje się i zaczyna mu brakować tchu. W końcu wskazał nam palcem na sufit, a tam zwisały nogi z wentylacji. Cwaniaczek myślał, że ucieknie przez wentylacje, ale utknął przez swój bebech. Mamy bandytę, ale weź go teraz wyciągnij. Powiedziałem żółtodziobowi, żeby podskoczył i złapał go za nogi. Ten podskoczył, złapał go za spodnie i mu się ściągnęły, a po chwili bandzior wylądował swoimi brudnymi jajami na ustach nowego. Przez godzinę przepłukiwał je spirytusem i później opowiadał, że w życiu nigdy nie czuł tak obrzydliwego smaku.
-
antekk5
‐ Przynajmniej miał jakiś chrzest bojowy. ‐ powiedział i zaśmiał się, po czym dodał:
‐ Podaj no trochę tego samogonu. Trochę mnie suszy.
-
Zohan666
– Mój chrzest wyglądał tak, że spałowałem pałką jakiegoś menela, bo mnie zaczął wyzywać. – podał mu butelkę. – Jestem ciekaw czy ten grubas albo żółtodziób jeszcze żyją.
-
-
Zohan666
– Teoretycznie wszystkiego. – zakręcił i schował butelkę do plecaka, a potem spojrzał na wskazówkę od licznika paliwa.
-
antekk5
Zaczął się rozglądać, czy w pobliżu nie ma jakichś stacji paliw, gdyż przydałoby się jakieś zapasy benzyny zorganizować.
-
Kuba1001
Problematyczne było to, że wszelkie stacje benzynowe w okolicy tak dużego miasta albo osuszono już na początku apokalipsy, albo nieco później. Tutaj możecie jednak liczyć na wiele sprawnych, ale pilnowanych przez ukraińskich żołnierzy, co zmusza Was do dogadania się z nimi, handlu lub walki, aby zdobyć płynne zapasy.
-
Zohan666
– Jak myślisz, Michaił? Kiedy oni ostatnio pili coś dobrego i mocnego? – spojrzał na żołnierzy, stojących przy stacji i wyszczerzył swoje zęby.
-
antekk5
‐ Masz większe doświadczenie z alkoholem, więc raczej ty powinieneś wiedzieć. Wydaje mi się, że pewnie z tydzień. ‐ odpowiedział towarzyszowi.
-
Zohan666
– Z racji tego, że jest to ukraińska armia, to pewnie piją jakieś szczyny robione na gnoju. Jeszcze weź tak stój przez kilka godzin i spróbuj się nie nudzić.
-
-
Zohan666
– Możemy napędzić trochę samogonu, poczęstować ich i się spytać czy by się wymienili kanistrem paliwa za flachę lub dwie.
-
antekk5
‐ Mhm. Brzmi dobrze i może nam się to udać. Chodźmy po sprzęt. ‐ powiedział, po czym wysiadł i podszedł do bagażnika.
-
Kuba1001
Zohan666 pisze:– Jak myślisz, Michaił? Kiedy oni ostatnio pili coś dobrego i mocnego? – spojrzał na żołnierzy, stojących przy stacji i wyszczerzył swoje zęby.
//Musicie najpierw znaleźć jakąś stację, której te ciecie pilnują. Moja wiadomość na ten temat, to był ogólnik, że można takie trafić, a nie, że dokładnie taką znaleźliście i pod nią stoicie. Poza tym to nie przeszkadzam, kontynuujcie.//
-
antekk5
// To zmienia postać rzeczy. //
Wyciągnął swoją harmonijkę, żeby poprawić morale zarówno swoje, jak i towarzysza.
‐ No to powiedz, panie kierowniku, od czego mam zacząć swój koncert? ‐ zapytał żartobliwie.
-
-
antekk5
‐ A dlaczego miałbym jej nie umieć? Oczywiście, że znam i umiem. ‐ odpowiedział i zaczął grać Kalinkę.
-
Kuba1001
Muzyka znanej na całym świecie rosyjskiej piosenki niosła się pośród opuszczonych czy zrujnowanych dzielnic Kijowa. W tym czasie udało się Wam dostrzec kilku ludzi, jakby zwabionych muzyką, choć z daleka rozpoznaliście ich wojskowe mundury, hełmy, broń i niebiesko‐żółte opaski na ramionach.
-
antekk5
‐ Oho. Przyszła góra do Mahometa… ‐ skwitował dosyć niepokojąco fakt, iż zauważył prawdopodobnie żołnierzy ukraińskich.
-
Zohan666
//w furze jesteśmy, cnie?//
– Postarajmy się ich nie sprowokować, a jak dojdzie co do czego, to leć na glebę. – przygotował pistolet na ewentualną ewentualność.
-
antekk5
Pokiwał głową na zgodę i schował za plecami czekany.
‐ * Oby się to udało… * ‐ pomyślał lekko poddenerwowany.
-
Kuba1001
Żołnierze unieśli broń, głównie automaty Kałasznikowa, i wycelowali ją w Wasz pojazd, ale nie strzelali. Ustawili się w coś na kształt półokręgu, z którego wyszedł jeden z żołnierzy. Po przejściu kilkunastu kroków w Waszym kierunku zatrzymał się, najpewniej czekając, aż jeden z Was, bądź obaj, podejdzie do niego.
-
antekk5
‐ K**wa, nie podoba mi się to… ‐ wyszeptał do swojego towarzysza. ‐ Mają głównie kałachy, także z łatwością przerobią nas na przysłowiowy ser szwajcarski. Na pewno będą chcieli gadać ‐ dodał, po czym zadał pytanie.
‐ Masz może jakąś monetę czy coś, dzięki czemu zdecydujemy, który z nas pójdzie z nimi rozmawiać?
-
Zohan666
– Moneta nie potrzebna, ja pójdę. – odbezpieczył pistolet i wyszedł z Wołgi, aby następnie pójść do żołnierza.
-
antekk5
‐ * J**any, jak przez to zginie, to będzie to wszystko moja wina. * ‐ pomyślał zdenerwowany, ale nie chciał wychodzić z Wołgi. Chciał przyglądać się sytuacji żeby wiedzieć, w którym momencie pomóc towarzyszowi.
-
Kuba1001
‐ Ki diabeł? ‐ zapytał żołnierz, którego twarz szczelnie osłaniały hełm i naciągnięta niemalże tuż pod oczy kominiarka. ‐ Czego tu chcecie?
-
-
-
Kuba1001
‐ Jedźcie, droga wolna. ‐ odparł żołnierz i machnął ręką. ‐ Nikt nie ma zamiaru zatrzymać Was w tym zapomnianym przez ludzi i Boga miejscu.
-
-
-
Kuba1001
‐ Czym byście zapłacili? ‐ odparł pytaniem na pytanie, a po tonie jego głosu możesz wywnioskować, że liczy na coś porządnego, bo w przeciwnym razie każe się Wam wynosić lub zwyczajnie zastrzeli razem z resztą oddziału.
-
Zohan666
– Poczekajcie chwilę. – podbiegł do samochodu, wyciągnął butelkę samogonu z plecaka i wrócił z nią do żołnierzy. Wziął łyk trunku, a potem podał butelkę żołnierzowi, z którym rozmawiał. – Spróbuj, możemy wam tego nagotować w zamian za paliwo.
-
antekk5
‐ Wszystko jak na razie idzie zgodnie z planem… Jeśli Paweł miał jakikolwiek plan. ‐ pomyślał z ulgą i oczekiwał, iż żołnierze zgodzą się na nagotowanie samogonu.
-
Kuba1001
Dowódca najpierw skrzywił się i zakaszlał, ale potem pokiwał z uznaniem głową, podnosząc butelkę bliżej oczu.
‐ Ile jesteście tego w stanie zrobić? I czy macie własne składniki? ‐ zapytał, posyłając flaszkę dalej.
-
-
antekk5
Co prawda był już gotów do wyjścia, ale wstrzymał się. Jeśli jego towarzysz zostanie zastrzelony podczas rozmowy, to będzie sam musiał wyjechać w kierunku Czarnobyla, a tego by nie chciał.
-
Kuba1001
‐ Ze wszystkiego? To działajcie, spotkamy się na najbliższej stacji benzynowej. Ale jak zrobisz jakieś cholerstwo, przez które mi się ludzie pochorują albo umrą, to poślę wiadomość do wszystkich ukraińskich żołnierzy w mieście i poza nim. Nawet nie będziesz wiedzieć, kiedy Ty, Twój koleżka i samochód zamienicie się w sitka.
-
Zohan666
– Nie zesraj się, ukraiński psie… – pomyślał sobie i lekko uśmiechnął się pod nosem, gdy mu zagroził. Skinął głową i wrócił do swojego towarzysza.
– Musimy im nagotować samogonu, a wtedy dadzą nam benzyny, ale musimy znaleźć coś, z czego napędzimy tego płynu.
-
-
Zohan666
– Można go ze wszystkiego napędzić. Z cukru, ziemniaków, marchewek, cukierków, kukurydzy… z gówna, jeżeli się nie porzygają.
-
antekk5
‐ I teraz będziemy musieli to znaleźć. Pewnie musimy szukać jakiegoś warzywniaka lub cukierni. Albo najlepiej supermarketu.
-
Zohan666
– Pochodzimy po sklepach i poszukamy.
Rozejrzał się po okolicy i zastanowił się, gdzie mógłby ukryć Wołgę na czas poszukiwań składników.
-
Kuba1001
Nie tutaj, nie widziałeś żadnego odpowiedniego miejsca. Pozostaje poszukać gdzieś indziej lub powierzyć ją opiece żołnierzy.
-
antekk5
‐ Jeśli nie znajdziemy żadnego miejsca, gdzie możemy odstawić Wołgę, to któryś z nas powinien jej pilnować. Zakładam, że raczej tobie przypadnie to zadanie.
-
// pozwolę zrobić sobie odpis //
– I tak się stanie. Może pohandluje z kimś w tym czasie.
-
- W takim razie mi przypadnie przeszukiwanie sklepu po składniki. Może znajdę puste butelki, gdybyśmy chcieli zrobić koktajle Mołotowa.
-
//To to kończcie się dogadywać i lecimy z akcją, chłopy.//