Pustynia Śmierci
-
-
Kuba1001
Woj:
‐ Jeśli sądzisz, że zostawimy Cię tu z tym wszystkim samego, to grubo się mylisz. ‐ odparł jeden ze strażników, krzyżując ramiona na piersi. ‐ Nadal nie będziemy Ci ufać jak jednemu ze swoich, w końcu równie dobrze możesz być jakimś sabotażystą albo innym szpiegiem.
Radio:
Wzruszyli ramionami i mruknęli coś pod nosami w odpowiedzi, a Ty wszedłeś do środka. Centrum tego miejsca zajmował rozległy dziedziniec lub inny plac, na którym swoje stoiska lub pełniące ich rolę pojazdy rozstawili rozmaici handlarze, oferujący jedzenie, wodę, paliwo, broń, amunicję, alkohole i wiele, wiele więcej. -
Woj2000
‐I cymes. ‐ odpowiedział spokojnie, podchodząc bliżej hummera i otwierając jego przednie drzwi ‐ Nie będę się o to wykłócać. Wy pilnujecie swoich cennych gratów, ja reanimuję wasze cenne graty i tak się ten świat powoli kręci, co nie?
Kiedy skończył swoją quasi‐filozoficzną paplaninę, rozejrzał się uważniej po wnętrzu terenówki, szukając tej dźwigni otwierania maski. -
-
Kuba1001
Woj:
Strażnik mruknął coś pod nosem, ale mimo iż miał Cię na oku, to nie przeszkadzał Ci, więc spokojnie otworzyłeś bebechy pojazdu. Tak jak mówił wcześniej żołnierz, padł mu całkowicie silnik i chłodnica.
Radio:
Wzmacniacza nie ma co raczej szukać, ale znalazłeś niewielki generator, napędzany siłą ludzkich mięśni, a więc chyba w sam raz dla Ciebie, który sprzedawał jakiś niewielki mężczyzna, niemalże karzeł, podobnie jak wiele innej elektroniki, która dość powoli schodziła z jego stoiska. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Radiotelegrafista
‐ Sprawny, a nabić go można tym, co przed chwilą Ci na ladę wyłożyłem. ‐ Skinął głową na trzy, leżące przed handlarzem naboje do rewolweru. Zdawał sobie sprawę z tego, iż sprzedaje swój najcenniejszy środek obrony, ale musiał zdecydować między życiem, a muzyką, a w końcu co to za życie bez muzyki?
-
-
-
-
-
-