Pustynia Śmierci
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Zawahał się na chwilę, najpewniej zdziwiony, że wzmianka o poprzednim muzyku, którego wynieśli z ołowiem w głowie Cię nie zraziła, ale i tak uścisnął Twoją wyciągniętą dłoń.
‐ To co? Idziemy pogadać jeszcze z szefem i witamy w rodzinie. Bo wiesz, ci z Gniazda zawsze trzymają się razem. Jak rodzina… Ta. -
-
Kuba1001
Pokiwał głową i ruszył do jednego z budynków, choć w połowie drogi zawrócił i udał się w kierunku innego miejsca, być może baru, w którym miałeś zacząć pracę. Przed wejściem, na bujanym fotelu, siedział mężczyzna, który wydawał Ci się ledwie młodzieniaszkiem, ale to pewnie tylko pozory, ciężko było dokładniej zbadać wyglądać kogoś, kto niemalże całą twarz ma zakrytą chustą chroniącą przed kurzem i pyłem, na głowie nosi kapelusz, a na oczach gogle.
‐ To jest nasz szef. ‐ wyjaśnił, a tamten uchylił Ci kapelusza, wspierając się na swoim karabinie, aby wstać z siedziska.
‐ A to nasz nowy muzyk. ‐ dodał, niepotrzebnie wskazując na Ciebie, a później oddalił się kilka kroków, żebyście mogli sobie w spokoju porozmawiać. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-