Kanada
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 tadeusz999 tadeusz999Vladislav, szwagier i reszta oddziału Bandytów maszerowali w iście panoramicznych krajobrazach Gór Skalistych nieopodal szczytu Mount Robson. Vladislav stał zawsze w gotowości, słysząc od swojego krewnego wiele dość strasznych informacji o plemionach Dziczy krążących po Kanady, zwłaszcza że te obszary Kordylierów wydają się niezbyt gęsto zaludnione. Szedł, głęboko ściskając w swej dłoni drewniany posążek. 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Abby: 
 ‐ Nie wiemy kim są i nie znamy ich zamiarów… Proponuję się ukryć i czekać.
 Tadeusz:
 Problemem z Dzikimi było to, że w lasach czuli się jak ryby w wodzie, a to przeważnie różnorakie zbiorowiska leśne porastały tę część Kanady, toteż Wasza banda wybrała jedyną możliwą drogę, czyli nieco zniszczoną i zarośniętą, ale wciąż sprawną autostradę.
 Soul:
 ‐ Nie wiem, jestem tylko zwykłym szczurem. ‐ odparł gryzoń i zeskoczył na ziemię, aby udać się do kuchni.
- 
- 
 

 
 