Przejdź do treści
  • Kategorie
  • Ostatnie
  • Użytkownicy
  • Grupy
Skórki
  • Light
  • Cerulean
  • Cosmo
  • Flatly
  • Journal
  • Litera
  • Lumen
  • Lux
  • Materia
  • Minty
  • Morph
  • Pulse
  • Sandstone
  • Simplex
  • Sketchy
  • Spacelab
  • United
  • Yeti
  • Zephyr
  • Dark
  • Cyborg
  • Darkly
  • Quartz
  • Slate
  • Solar
  • Superhero
  • Vapor

  • Domyślna (Brak skórki)
  • Brak skórki
Zwiń
Logo

Wieloświat

  1. Strona Główna
  2. Elarid
  3. Czat

Czat

Zaplanowany Przypięty Zablokowany Przeniesiony Elarid
9.3k Posty 40 Uczestników 46.7k Wyświetlenia
  • Najpierw najstarsze
  • Najpierw najnowsze
  • Najwięcej głosów
Zaloguj się, aby odpowiedzieć
Ten temat został usunięty. Mogą go zobaczyć tylko użytkownicy upoważnieni do zarządzania tematami.
  • Kubeł1001K Niedostępny
    Kubeł1001K Niedostępny
    Kubeł1001 Elarid
    napisał ostatnio edytowany przez
    #5201

    avatar Naczelny Naczelny

    Sprawdź Duuma Vadera albo postać o imieniu bodajże Kazimierz Bilolusa.
    Nie napisałem, że Vader jest chjowy.
    Nie napisałem, że Bilolus jest ch
    jowy.
    Mam wrażenie że ktoś ma ból dupy tylko dlatego, że te karty pisałem ja nie koncentrując się na samych kartach. Ktoś mi wypomina jaka postać jest chjowa ale wad nie poda.
    Podałem kontrargument na zarzut Kuby odnośnie Milicjanta i jego sposobu zachowań. Napisałem mu że gdyby przestrzegać charakterów to prosty Baron nie zostałby jednym z najlepszych władców Krasnoludów w historii Elarid.
    Wyje**ł mnie.
    Może to i dobrze, że usunąłeś mnie z kontaktów, bo jeśli któryś z nas popełni błąd argumentacyjny to można go łatwo zagiąć. Jest publiczność. Ja mam czas na dyskusje. Vadera niektóre postacie są ch
    jowe. Sprawdź sobie, cóżeś wtedy zaakceptował. A wlepienie mi bana czepianie się różnych rzeczy w sposób konstruktywny to oznaka spie**olenia. Jakiś Xavier Wassi ma historię na kilka wersetów i umiejętności więcej niż wad. No ku*wa.

    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
    • Kubeł1001K Niedostępny
      Kubeł1001K Niedostępny
      Kubeł1001 Elarid
      napisał ostatnio edytowany przez
      #5202

      avatar Rafael_Rexwent Rafael_Rexwent

      NIe porównuj KP z czasów gdy Elarid dopiero startował do KP z obecnego momentu ‐ to raz. Dwa ‐ nawet tamte karty są znacznie schludniejsze i logiczniejsze niż twoje.

      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
      • Kubeł1001K Niedostępny
        Kubeł1001K Niedostępny
        Kubeł1001 Elarid
        napisał ostatnio edytowany przez
        #5203

        avatar Naczelny Naczelny

        Co z tego że dopiero startował? To to samo uniwersum. Dlaczego tamci mieliby mieć jakiś handicap?
        Jakieś argumenty co do ich logiki?
        “Schludniejsze”. Ja stosuję chociażby BBCode i teraz nawet niekiedy słupkowe przedstawienie umiejętności i wad.

        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
        • Kubeł1001K Niedostępny
          Kubeł1001K Niedostępny
          Kubeł1001 Elarid
          napisał ostatnio edytowany przez
          #5204

          avatar Vader0PL Vader0PL

          Vader0PL pisze:Imię: Xavier
          Nazwisko: Waasi
          Rasa: Człowiek
          Pseudonim: Gad
          Charakter: cierpliwy, uparty, odważny, tajemniczy, chce osiągnąć sukces, wykonuje polecenia, elegancki.
          Wiek: 27 lat
          Towarzysz: Wąż, dokładniej Zaskroniec Zwyczajny
          Majątek + nieruchomości: wspólnie z Pustelnikiem: gospodarstwo i zagroda konna, 1500 sztuk złota.
          Historia: Wychowywał się bez rodziny. Od 9 roku życia był wychowywany i szkolony w myślistwie, od 18 roku życia mieszka z Pustelnikiem, dzięki czemu wiele się od niego nauczył. Nie spotkało go przez ten okres nic nadzwyczajnego. Teraz również mieszka z zielarzem i pomaga mu w obowiązkach gospodarczych.
          Umiejętności: strzelanie z łuku, tropienie, magia cienia, magia dymu, znajomość podstawowego zastosowania ziół, gotowanie, jazda konna
          Wady: Lekka choroba morska, strach przed demonami.
          Specyfikacje:lekki ‘‘kobieciarz’’
          Rodzina: Sierota, jednak traktuje Pustelnika jak ojca.
          Zawód: myśliwy, uczeń zielarza i uczonego (o tym przy następnej postaci)
          Ekwipunek: Łuk, kołczan, strzały, ser, chleb, woda pitna, ziarna kawy, zestaw ziół, dwa kubki i dzbanek do parzenia herbaty/kawy, dziennik i pióro, nóż do rzucania i sztylet. Ubranie.
          Wygląd:
          zapodaj.net/20777a9e9891b.jpg.html
          (Tu patrzmy na ubiór i maskę, nie na broń).
          Ubranie: Dwa płaszcze z kapturem:jeden do polowania( czarny) i jeden na specjalne okazje (fioletowy), czarno‐fioletowa maska, zbroja w całości zrobiona ze skóry cielęcej z fioletowymi wgłębieniami, trzy chusty/wstążki: dwie niebieskie i jedna fioletowa.

          Imię: Abuyin
          Nazwisko: ibn Djadir ibn Omar Kalid ben Hadji al Sharidi
          Rasa: Człowiek
          Charakter: różny, raz miły, raz wredny, raz współczuje, raz pogarsza sytuację
          Wiek: 44 lata
          Towarzysz: Wiewiórka
          Majątek + nieruchomości: dywany, dużo dywanów, no i jeszcze mały piętrowy budynek z drewna, złoty ziemniak (pamiątka po rodzinie, nie śmiać się).
          Historia: Ciężko zostać wróżbitą, a jeszcze trudniej znawcą różnorakiego tytoniu. Po nauce przeprowadził się do miasta Gilgasz i tam pozostał.
          Umiejętności: Wróżenie za pomocą tytoniu, przekonywanie innych do siebie.
          Wady: niezbyt radzi sobie w walce czy w pływaniu.
          Specyfikacje: kaszel palacza
          Rodzina: wuj Miraw, mieszkający gdzieś w Archipelagu Sztormów, czy gdzieś tam…
          Zawód: Wróżbita.
          Ekwipunek: dywany, fajka i tytoń, luneta, sztylet.
          Wygląd:
          zapodaj.net/f431616031c7c.jpg.html
          Ubranie: Strój typowego mieszkańca tego miasta, dodatkowo dwa pomarańczowe naramienniki.

          Imię:Borys
          Nazwisko: Duum
          Rasa: pół człowiek, pół ork
          Pseudonim: Karzący
          Charakter: bezwzględny, nikczemny, niestabilny psychicznie, inteligentny
          Wiek: 35 lat
          Towarzysz: Duży pies, o imieniu Gmot
          Majątek + nieruchomości: brak
          Historia: Nie wiele wiadomo o jego przyszłości, zabił żonę i dzieci kilka lat temu, od tego czasu często zabija.
          Umiejętności: Walczyć, strzelać z kuszy, zabijać, miażdżyć, unikać sprawiedliwości. Magia mutacji i alchemia
          Wady: skory do bitki, nie przepada za górami, nie lubi jazdy konno, nie ufa nikomu.
          Specyfikacje: choroba psychiczna, dość pokaźna siła
          Rodzina: martwa, sam ich pozabijał
          Zawód: brak, zabija i rabuje żywych
          Ekwipunek: topór, młot, dwa miecze, kusza i bełty do niej. Trochę jedzenia.
          Wygląd: zapodaj.net/45b797468f317.jpg.html
          Ubranie: średni pancerz.

          Imię: Jonathan
          Nazwisko: Waasi
          Rasa: człowiek
          Pseudonim: Zmora
          Charakter: ‘‘Dowiesz się w swoim czasie’’
          Wiek: 28 lat
          Towarzysz: Kobra Królewska.
          Majątek + nieruchomości: 50 orków zupełnie mu posłusznych (spokojnie, głupie to jak nie wiem ;‐;) Zamek.
          Historia: Brat Xavier’a. Jednak o tym, że są rodzeństwem wie on i (prawdopodobnie) Pustelnik. Posłuszny swojemu Mrocznemu Panu, którego jest uczniem.
          Umiejętności: walka przeróżną bronią, bardzo dobry strzelec, potrafi jeździć konno, Magia dymu , zaawansowana magia Mroku
          Wady: lekka choroba morska, dręczące koszmary nocne, a co się z tym wiąże często występująca bezsenność. Trzyma się swojego zamku i zazwyczaj nie opuszcza jego granic.
          Specyfikacje: Komunikacja umysłowa (rozmowa w głowie) z orkami, potrafi widzieć ich oczami i (rzadziej) kontrolować je.
          Rodzina: brat Xavier, który nie wie o istnieniu Jonathana.
          Zawód: Władza zamku, uczeń sił zła.
          Ekwipunek: Miecz, na wzór katany, łuk i kołczan pełny strzał, ubranie + maska, krótki sztylet, jedzenie, buteleczka wina,
          Wygląd: zapodaj.net/7174b7ae8f09d.jpg.html
          Ubranie: To, co na obrazku.

          Imię: Severus
          Nazwisko: Slitch
          Rasa: człowiek
          Pseudonim: Kapitan Gintch
          Charakter: ‘‘Dowiesz się w swoim czasie’’
          Wiek: 30 lat
          Towarzysz: sokół
          Majątek + nieruchomości: statek, model bryg, 2000 złota.
          Historia: Studiował w Gilgasz, następnie wykupił stary statek, odnowił go i zaczął służyć jako transporter i szpieg dla bogatszych.
          Umiejętności: skradanie, skrytobójstwo, żegluga, dobry strzelec z kuszy…
          Wady: jednak z łuku jeden z najgorszych, nie umie jeździć konno, przekupny.
          Specyfikacje: Nerwowy tik, polegający na sprawdzaniu, czy ktoś nie stoi za nim.
          Rodzina: brat Horacy zajmujący się wytwórnią mebli
          Zawód: Szpieg
          Ekwipunek: dwa miecze: jeden podobny do szpady, jednak z szerszym ostrzem, kord, ubranie, kapelusz, kusza z 10 bełtami, jedzenie, woda pitna, mapa terenu, dziennik pokładowy, dwa ukryte ostrza.
          Wygląd: zapodaj.net/d4d618d40d451.jpg.html
          Ubranie: to, co na obrazku.

          Imię: Folgar
          Nazwisko: Hunderias
          Rasa: Krasnolud
          Pseudonim: Piorun.
          Charakter: Dowiesz się w swoim czasie.
          Wiek: 50 lat.
          Towarzysz: Sokół.
          Majątek + nieruchomości: 1200 złota.
          Historia:
          Folgar cztery lata przed rozgrywką wyruszył w podróż po świecie, polując na przeróżne potwory i bandy rozbójników. Szło mu dobrze, nawet bardzo dobrze. Jednakże, przy walce z Zascar’em dwa lata temu poniósł klęskę, niemalże ginąc. Uciekł, a kolejne miesiąca życia spędził ukrywając się w jaskini, wracając do zdrowia.
          Rok temu stanął ponownie do walki z jednym z tych Zascarów‐ tym razem wygrał.
          Nie ważne jak mocno uderzysz, ja powrócę silniejszy.
          Umiejętności: Walka bronią dwuręczną, tropienie, polowanie, strzelanie z kuszy, zna się na kowalstwie i planowaniu oblężeń.
          Wady: Najłatwiej jest się z nim zaprzyjaźnić poprzez wspólne zabijanie, nie zna żadnej z dziedzin magii (posiada tylko jedną broń runiczną), lubi popić, nie umie jeździć konno i pływać.
          Specyfikacje: Małe uzależnienie od alkoholu.
          Rodzina: Żona zmarła pięć lat temu.
          Zawód: Najemnik, Łowca Potworów.
          Ekwipunek: Zbroja jak na obrazku, mały topór i młotek kowalski, księga potworów, manierka z piwem, trochę jedzenia i wody pitnej. Młot wojenny, który działa jak broń elektryczna (działa jak tym kogoś uderzy, żadnych innych zaklęć ._.).
          Wygląd: zapodaj.net/600eeb773064d.jpg.html
          Ubranie: To, co na obrazku.

          Imię: Perun
          Nazwisko: Ward
          Rasa: Człowiek
          Pseudonim: Elektryk
          Charakter: Dowiesz się w swoim czasie.
          Wiek: 39 lat.
          Towarzysz: Brak
          Majątek + nieruchomości: Wieża, oraz 3 000 złota.
          Historia: Krótko mówiąc: Jego ojciec został zabity w walce ze strażnikiem we Wiosce Mis.
          Perun obiecał sobie, że zniszczy tę wioskę i wybije jej mieszkańców.
          Zaczął się szkolić w dziedzinie magii elektryczności. Teraz, właśnie teraz jest gotowy, by się zemścić.
          Umiejętności: Magia elektryczności w stopniu zaawansowanym i magia leczenia w stopniu podstawowym. Samouk. Potrafi jeździć konno.
          Wersja dłuższa:
          Mając lat dziewięć wyruszył z ojcem w podróż‐ jednym z ich przystanków był właśnie Mis.
          Ojciec natknął się na pijanych strażników, którzy ze względu na ich pochodzenie zamierzali się pozbyć nieproszonych ich zdaniem gości.
          Ojciec walczył, lecz poniósł klęskę‐ Zabity został przez strażnika uzbrojonego w miecz.
          Później próbowali się tłumaczyć, że tylko chcieli nastraszyć podróżnych, a wina leży po stronie Ward’a‐ przez co uniknęli kary, a Perun został sam jak palec.
          Postanowił się zemścić, a jego zemsta jeszcze bardziej się zapewniła, kiedy odnalazł starą wieżę, pozostawioną na pustkowiach. Było tam wiele ksiąg, z czego wybrał jedną, której uczył się 20 lat‐ Księga Magii Elektryczności.
          Własnoręcznie stworzył berło, które było wzmocnieniem jego magii.
          Przez kolejne 10 lat obmyślał plan zemsty, szkoląc się w innych dziedzinach i poznając samego siebie.
          Dziś jest gotów, by odkupić krew Wardów i znieść w proch Wioskę Mis.
          Wady: Nie radzi sobie w walce bezpośredniej, nie umie pływać, nie jest najsilniejszy.
          Specyfikacje: Lewe oko ma zielone, by to ukryć chowa to pod maską, którą prawie zawsze nosi na twarzy.
          Rodzina: Brak
          Zawód: Mag
          Ekwipunek: Laska Maga, taka jak na obrazku. Może strzelać piorunami. sztylet, ubranie, jedzenie i woda pitna, wiele książek poświęconych określonym rodzajom magii.
          Wygląd: zapodaj.net/9bbc83b026c9d.jpg.html
          Ubranie: Takie, jak na obrazku. W grę wchodzą szaty długie do kostek.

          No, nie były najlepsze. Jednakże z czasem nauczyłem się dopieszczać w większości swe postacie. Nikt nie był idealny na początku, a ty z kolei Naczelny nie ukazujesz rozwoju, a jedynie spadek umiejętności. I za to ci się obrywa.

          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
          • Kubeł1001K Niedostępny
            Kubeł1001K Niedostępny
            Kubeł1001 Elarid
            napisał ostatnio edytowany przez
            #5205

            avatar Vader0PL Vader0PL

            Tej, zaraz. Borys jest magiem?

            1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
            • Kubeł1001K Niedostępny
              Kubeł1001K Niedostępny
              Kubeł1001 Elarid
              napisał ostatnio edytowany przez
              #5206

              avatar maxmaxi123 maxmaxi123

              Cóż, nie każdy na początek jest idealny, z czasem staje się coraz lepszym, co widać chociażby po tym jak na początku były słabsze, a teraz no… są lepsze. Grupa się rozwija, ludzie też, więc rosną minimalne wymagania do przepuszczenia postaci. Poza tym, możesz zobaczyć jak inni robią postacie i się uczyć, jest poradnik nawet, a na początku tego raczej nie było.

              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
              • Kubeł1001K Niedostępny
                Kubeł1001K Niedostępny
                Kubeł1001 Elarid
                napisał ostatnio edytowany przez
                #5207

                avatar Naczelny Naczelny

                Vader

                Ale kuwa chj zostały kuwa chj kuwa chj zaakceptowane.
                Mój rozwój nie jest zły. Zawsze gdy robię kartę prawie pytam się co jest nie tak i to zmieniam. Oczywiście jeżeli uważam, że zarzut nie jest odpowiednio uargumentowany to odpowiadam. Co w tym złego?
                Xavier Wassi miał zje**ną historię. Moje postacie miały przynajmniej coś kreatywnego.
                Duum informacji w historii praktycznie nie ma XD
                Jonathan też nie.
                Kapitan to typowa historia typowego kapitana. Ja przynajmniej dodam jakieś szczegóły.
                Folgar i Perun nie mają w historii żadnych innych epizodów chyba niż walka. To jest tylko jeden wątek.
                I jeszcze ten argument kompletnie z dupy jakbym miał jakieś uprzedzenia do Vadera. To że jego postacie są źle zrobione to nie znaczy że kogoś obrażam. Chyba.

                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                • Kubeł1001K Niedostępny
                  Kubeł1001K Niedostępny
                  Kubeł1001 Elarid
                  napisał ostatnio edytowany przez
                  #5208

                  avatar Vader0PL Vader0PL

                  Naczelny, tym niczego nie udowodniłeś. Sprawiłeś tylko, że oczekuję twojego zniknięcia.

                  A i Kuba. Niektóre błędy rzeczywiście są rażące. Może wrzucę poprawioną? Chociaż niektóre karty, typu Xavier, to jednak poprawione będą w Galerii, jeżeli się uda.

                  1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                  • Kubeł1001K Niedostępny
                    Kubeł1001K Niedostępny
                    Kubeł1001 Elarid
                    napisał ostatnio edytowany przez
                    #5209

                    avatar Naczelny Naczelny

                    Czego nie udowodniłem?
                    No i co z tego? Vader sobie gra ponad dwudziestoma postaciami z jakimś handicapem i historiami na odpie**ol, a inni muszą robić wielkie wzory, ponieważ grają nie w tych czasach.
                    Nie powinno się zwiększać wymagań bo to jest być może nie fair w stosunku do tych obecnych.
                    Ewentualnie powinno się, jak już się takowe wymagania wprowadza, zakazać Vaderowi grania tymi postaciami których nie dorobił.
                    To że ktoś zrobił poradnik, to nie znaczy że w przypadku braku inwencji twórczej winno się powoływać na jego brak. Karta postaci z założenia powinna być twórcza.

                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                    • Kubeł1001K Niedostępny
                      Kubeł1001K Niedostępny
                      Kubeł1001 Elarid
                      napisał ostatnio edytowany przez
                      #5210

                      avatar Naczelny Naczelny

                      …

                      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                      • Kubeł1001K Niedostępny
                        Kubeł1001K Niedostępny
                        Kubeł1001 Elarid
                        napisał ostatnio edytowany przez
                        #5211

                        avatar Kuba1001 Kuba1001

                        Naczelny:
                        Insynuowanie, że Vader nie ma żadnych znajomych więcej niż raz nie jest obrażaniem? Spoko.
                        Vader:
                        Nie, zaakceptowane to zaakceptowane.

                        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                        • Kubeł1001K Niedostępny
                          Kubeł1001K Niedostępny
                          Kubeł1001 Elarid
                          napisał ostatnio edytowany przez
                          #5212

                          avatar Rafael_Rexwent Rafael_Rexwent

                          < Patrzy na pierwsze postacie innych >
                          < Hold my juice (bom abstynent, sami rozumiecie) >

                          Rafael_Rexwent pisze:Imię: Rafael
                          Nazwisko: Rexwent
                          Rasa: Łak
                          Pseudonim: Samotny Wędrowiec
                          Charakter: Pokażę w grze
                          Wiek: 29 lat
                          Towarzysz: brak
                          Majątek + nieruchomości: 500 sztuk złota
                          Historia :
                          Prolog
                          Czy Elivatar podczas tworzenia łaków wiedział, że w przyszłości będą oni pod jarzmem magów? Będą ich podwładnymi, sługami, niewolnikami. Dlaczego pośród tylu wolnych ras, to właśnie obdarzeni specjalną mocą ludzie, nie mogą decydować o własnym losie? Są uzależnieni od magów! Od tych, którzy władają magią i oficjalnie głoszą, że chcą czynić dobro. Tylko dlaczego jednocześnie upodlają łaków? Od bardzo dawna nic się nie zmieniło i cały czas niezwykli ludzie muszą usługiwać garstce panów.
                          Thor – Alta i Bor – Mantis. Dwa najbardziej znane klany łaków. Wielu słyszało także o klanach łaków przyjmujących postacie wilków, czy niedźwiedzi. Zaś są także łaki, które zmieniają się w tygrysy. Ich istnienie jest owiane tajemnicą, nie licząc plotek. Tig – Vena, to właśnie ten klan. Teraz już go nie ma. Dlaczego? Opowiem za moment. Władzę nad Tig – Vena pełnił szalony mag, Vesciptius. Styric, który od niemalże sześciuset lat pastwił się nad swoimi sługami, łakami. Znalazł on gdzieś, jakąś pradawną księgę, o której można by powiedzieć wiele, oprócz tego, że jest prawdziwa. Było w niej napisane, że dzięki wykąpaniu się w ogromnej kadzi, wypełnionej tysiącem litrów zwierzęcego łoju, wykąpany będzie mógł władać każdym z rodzai magii, oraz utworzy wrota do wymiaru Koriwa. Żaden mądry mag by w to nie uwierzył i spalił to w kominku, ale Vesciptius nie był mądry. Był szalony i przez ponad pół tysiąclecia wyzyskiwał łaki z klanu Tig – Vena, zmuszając je do nieustannego polowania na zwierzynę w Lesie Lerolga. Pół biedy, gdyby musiałby tylko polować. Problem był taki, że zmuszone były do dźwigania upolowanej zdobyczy z powrotem do siedziby klanu, aby mag mógł osobiście wydobyć z niej łój i wlać go do kadzi. Część łaków musiało pełnić całodobową wartę przy pojemniku z „drogocennym” płynem. Jeśli jakiś podwładny nie był już zdolny do służby. Czy to z ran odniesionych podczas polowań, czy to z wycieńczenia, Vesciptius bez żadnych oporów go zabijał.

                          Dzieciństwo i odkrycie „swojej prawdziwej natury”
                          Właśnie w takich warunkach urodził się Rafael. Matkę pamięta jako niewysoką, szczupłą kobietę z kaskadą opadających długich, złocistych włosów, o błękitnych oczach i słodkim głosie. Właśnie takim śpiewała mu kołysanki wieczorem, a rano już jej nie było. Tak samo jak ojca. Jego wyglądu młody Rexwent nie pamięta. Kiedy rodzice biegali po lesie w poszukiwaniu łoju mały chłopina bawił się sam z innymi małymi dziećmi. Tak było do czasu, gdy Rafael przekroczył wiek dwunastu lat. Wtedy z przstrachem zauważył, że kiedy rozmarzy się o jakimś mięsnym posiłku z jego dłoni wyrastają niewielkie pazury, które natychmiast znikają, gdy przestaje o nim myśleć. Było to dla niego niepokojące zwłaszcza, że podobną przypadłość zauważyli też jego koledzy i koleżanki. Jego młody umysł nie mógł sam tego rozwikłać, dlatego chłopak poszedł z problemem do osób, którym najbardziej ufał. Do rodziców.
                          Wycieńczeni z powodu, jakiego Rafael nie znał, właśnie wypoczywali pod jednym z drzew Lasu, gdy syn do nich podszedł. To podczas tej rozmowy chłopak dowiedział się o swoim darze i przeznaczeniu. Jako dziecko nie zrozumiał jeszcze jak okrutna będzie praca pod jarzmem Vesciptiusa. Zamiast tego całą jego uwagę zajął temat jego niesamowitej mocy. Nie potrafił sprecyzować na ile rozumie słowa rodziców, dlatego para postanowiła zachęcić go do przemiany, gdyż tylko ona mogła, jak to powiedziała matka, „wyzwolić twoją prawdziwą naturę”.
                          Początkowo próby Rafaela były nieudane, ponieważ cały czas w jego głowie tkwiła obawa przed skutkami. To ona działała jak blokada, uniemożliwiając chłopakowi przemianę. Rodzice cały czas powtarzali mu, aby częściowo wyłączył myślenie i zdał się na instynkt. Ale tylko częściowo, bo inaczej mógłby oszaleć i nigdy nie wrócić do poprzedniej formy. Niezbyt optymistyczna alternatywa nie powstrzymała jednak chłopaka. Młody Rexwent próbował jeszcze wielokrotnie, bez powodzenia. Matka poradziła mu ,aby odpoczął.
                          Rafael posłuchał i położył się na trawie, rozmyślając o przyrodzie. Przymknął powieki, ale oczyma wyobraźni widział piękne kobierce kwiatów, szemrzącą wodę strumyka, zielone krzewy, miękką trawę pod… łapami? Nagle jakby widział wyraźniej, a jego ciało owiał miły wietrzyk. Zobaczył w oddali jelenia o rozłożystym porożu i mimowolnie przywarł do podłoża. Spodziewał się, że jego stopy odziane w stworzone ze skór i kawałka kory obuwie, będą głośno szurać po trawie. Jakieś było jego zdziwienie, kiedy nie usłyszał absolutnie niczego. Jeszcze bardziej zdziwł się, gdy ujrzał dziwne, sterczące włosy po obu stronach jego nosa. Wystraszony otworzył oczy i… z przerażenia przewrócił się na bok. Dlaczego ujrzał majtające w powietrzu nogi pokryte ciemnoszarym futrem?! Chciał zawołać o pomoc do rodziców, ale z jego gardła zamiast tego wydobył się zwierzęcy ryk! Całkowicie wystraszony i zdezorientowany spojrzał w stronę, gdzie powinni siedzieć. Swoimi oczami wyraźnie zobaczył jak po twarzy jego matki spływają łzy. Czy płakała z radości, czy z rozpaczy nad przyszłym losem swojego dziecka?
                          ‐ Synu to jest właśnie twoja natura – odezwał się z wyczuwalną dumą w głosie Gareth. Widać było, że też jest wzruszony, ale nie chciał tego okazywać.
                          Rafael po paru chwilach się uspokoił i zerknął w dół, gdzie powinien ujrzeć swoje ludzkie ciało i nogi. Teraz zamiast nich był długi, pokryty ciemnoszarą sierścią, tułów i krótkie, muskularne nogi o takim samym ubarwieniu. Najbardziej uwagę młodego Rexwenta przyciągnął wijący się, czarny ogon. Przez długi czas chłopak przyglądał się swojemu ciału. I z każdą minutą nabierał przekonania, że podoba mu się taki wygląd. Był jeszcze dzieckiem i nie spodziewał się co będzie musiał robić w przyszłości przez swój dar…

                          Młodość w niewoli
                          Pędził przez nieprzebyte przestrzenie Lasu Lerolga. Każdy mięsień w jego ciele pracował, zasilany przez pulsującą w żyłach krew. Nie jadł już długi czas i był naprawdę wycieńczony, a organizm ciągnął już ostatniem sił. Musiał znaleźć coś do zjedzenia. Łapy miał poranione przez kamyki, szorstką ziemię, leżące gałęzie i ostre rośliny. Ale to nie było istotne. Najważniejszy był instynkt przetrwania. Rexwent miał przeczucie, że kres jego sił jest blisko i za wszelką cenę nie mógł do tego dopuścić.
                          Nagle wśród listowia ukazał się charakterystyczny kształt. Dorosły jeleń o wybujałym porożu i apetycznym wyglądzie. Rafael zwolnił i przywarł do ziemi. Wolniutko. Krok po kroku. Coraz bliżej. Czarny tygrys skradał się ostrożnie w stronę ofiary, która zajęta była skubaniem rosnącej tutaj trawy. Jeleń nagle tknięty przeczuciem podniósł głowę, ale było już za późno. Ujrzał tylko ogromne, czarne cielsko które skoczyło na niego z niewyobrażalną szybkością i powaliło masywnymi łapami na ziemię. Potem poczuł tylko ogromny ból, gdy kły napastnika rozerwały jego tętnicę szyjną. Czuł zapach swojej krwi. Zdołał jeszcze lekko podnieść głowę i zobaczyć łeb swojego mordercy. Dwa złote punkciki. To ostatnia rzecz którą zobaczył.
                          Rafael instynktownie poczekał, aż ofiara się wykrwawi, po czym spełnił to, czego żądało jego wygłodniałe ciało. Korzystając ze swoich doskonale przystosowanych do tego szczęk wgryzał się w ofiarę, pożerając najlepsze kąski. Po dwóch godzinach jeleń odchudził się o 60 kilogramów, a Rexwent w formie tygrysa odpoczywał przy jego zwłokach.
                          Dwa dni później Rafael przytargał ze sobą resztę ciała ofiary, zgodnie z zaleceniami władcy. Znając powód w jakim muszą przynosić ofiary tutaj, przy uczcie celowo ominął ten region ciała, gdzie zgromadzony jest łój. Vesciptius jednak uznał ten czyn za nieposłuszność i postanowił ukarać niepokornego sługę.
                          Fale bólu, omdleń i mrowienia przechodziły przez jego ciało na zmianę. Już piąty dzień stał nieruchomo, z łapami przymarźniętymi do podłoża lodowymi bryłami. Co jakiś czas, dla zabawy, mag przychodził do niego i za pomocą magii wysysał z jego płuc powietrze, śmiejąc się obłąkańczo, widząc jak ten rozpaczliwie stara się łapać cząstki życiodajnego tlenu. Ale młody Rexwent nieugięcie wytrzymywał tortury, a w jego głowie zaczęła pojawiać się myśl o rebelii. Nadzieja o zjednoczeniu rodaków i obalenia tyrana. Z każdym dniem ta myśl wzbierała i nawet po tygodniu tortur, gdy mag „dobrodusznie” odpuścił mu jego występek i mógł wrócić do polowań, nie zgasła. Zaczęła płonąć coraz żywszym ogniem…

                          Wśród lasów znajdziesz przyjaciół
                          Po raz kolejny przemierzał ostępy lasu. Nie mógł zliczyć który to już raz. Stracił rachubę przy pięćdziesiątym trzecim, a od tamtego czasu minęło już kilkanaście lat. Czuł się już znużony ciągłą pogonią za zwierzyną. Zbyt częste polowania sprawiły, że jego instynkt mordu osłabł. Chociaż zawsze powracał, gdy Rafael dostrzegł jakąś ofiarę. Wtedy na nowo pojawiał się zapał i chęci. Ale parę godzin po udanym polowaniu instynkt wyparowywał.
                          Pewnego razu gdy przebiegał obok leśnego strumyka jego niezwykle wyczulone uszy dosłyszały coś nowego. Nie był to szum płynącej wody, ani świergot leśnych ptaków, tylko głos. A właściwie śpiew. Słodki i melodyjny, chociaż cichy. Człowiek w życiu by go nie dosłyszał, ale Rafael nie był do końca człowiekiem. Oczarowany dźwiękiem przystanął i zaczął się ostrożnie zbliżać w stronę miejsca, gdzie według niego znajdowało się źródło głosu. Gdy minął ostatnie gęstsze krzaki i wytknął łeb przez gałęzie dostrzegł postać. Była wysoka i szczupła, a długie, kruczoczarne włosy opadały jej na ramiona. Szpiczaste uszy sterczące po obu stronach głowy wskazywały, że jest to elf. Rexwent słyszał co nieco o tej rasie od innych łaków. W końcu żyły w tym samym lecie, w którym oni. Tygrys nadal stał nieruchomo, wpatrzony w plecy postaci, gdy ta klęcząc nad strumykiem nuciła. Nagle wiedziony jakimś instynktem łak ruszył do przodu i przypadkowo nadepnął na małą gałąź. Ale ta mała gałąź trzasła tak głośno, że przez chwilę sam Rafael zdziwił się jak to się stało. Postać, gdy tylko usłyszała trzask natychmiast umilkła i w ułamek sekundy chwyciła łuk. Chwilę później strzała była już na cięciwie, a twarz młodej elfki wyrażała skupienie, ale również i przerażenie wielkością zwierzęcia. Dziewczyna się jednak nie wahała i śmiało puściła cięciwę, która zaśpiewała jaskółczym głosem, gdy wypuszczała strzałę. Pocisk leciał z niewyobrażalną prędkością, ale nagle się zatrzymał. Jednak nie w ciele tygrysa, ale w jego pysku. Rafael sam nie wiedząc jak, złapał lecącą strzałę w zęby. Nic mu się nie stało, ale elfka już była gotowa wystrzelić drugi pocisk, również zdziwiona tym co się wydarzyło.
                          Jej wyraz twarzy w tym momencie był niczym w porównaniu z jej zdziwieniem, gdy ogromny czarny tygrys zamienił się w młodzieńca. Po chwili na bladych policzkach dziewczyny pojawiły się czerwone rumieńce. Rafael w ludzkiej postaci ukazał się jej kompletnie nagi. Chociaż mimowolnie odwróciła głowę, to chłopak się jej spodobał i ukradkiem zerknęła w jego stronę jeszcze raz. Tym razem ich wzroki się napotkały, a elfka jeszcze bardziej się zaczerwieniła. Natomiast Rexwent siedział golusieńki i tylko wpatrywał się swoimi złotymi oczami w piękne ciało dziewczyny, nie śmiąc się nawet odezwać.
                          Trwali tak nieruchomo może ze dwie, trzy minuty. Lecz w pewnym momencie elfka odeszła. Bez słów. Rafael jeszcze przez parę minut siedział na miękkie trawie, wciąż oczyma wyobraźni widzący piękną dziewczynę. W końcu sielanka się skończyła i młodzieniec wrócił do swojej misji.
                          Parę tygodni później Rexwent znów przebiegał obok tego miejsca i po raz kolejny usłyszał ten sam melodyjny śpiew. Tym razem po wyjściu z krzaków lekko zamruczał, cały czas będąc pod postacią czarnego tygrysa. Elfka odwróciła się i odruchowo sięgnęła po łuk. Rafael nie miał jednak wobec niej złych zamiarów i na znak swych pokojowych intencji, wygodnie położył się na trawie, spoglądając na nią uważnie swoimi kocimi oczami. Znów oboje znieruchomieli, nie licząc prężącego i zwijającego się czarnego ogona. W końcu po pięciu minutach dziewczyna zebrała się na odwagę i odezwała się do łaka lekko łamiącym się ze strachu głosem:
                          ‐ K…Ki… Czy… Czym t…tty…je…jesteś?
                          Młodzieniec chciał odpowiedzieć, ale z jego ust rozległ się tylko lekki ryk. Tak zapatrzył się w przedstawicielkę płci pięknej, że aż zapomniał kim jest. A jej śpiew to było coś, co powodowało u niego dreszcze rozkoszy. Musiał zaryzykować i ponownie zmienić się w człowieka. Inaczej nic by z tego nie wyszło. Dlatego po raz kolejny zmienił formę i po chwili zamiast tygrysa, na trawie leżał młodzieniec o kruczoczarnych kudłach. Tym razem mógł już odpowiedzieć w normalnym języku, co też uczynił.
                          ‐ Jestem łakiem.
                          ‐ Cz…Czym? ‐ oczy dziewczyny rozszerzyły się. Lecz nie ze strachu, tylko ze zdziwienia.
                          ‐ Umiem zmieniać się w zwierzę, to wszystko – lakoniczne wytłumaczenie nie wyjaśniło za bardzo elfce z czym ma do czynienia, ale nie mogła o to winić Rexwenta. On po prostu powiedział, to czego nauczyli go rodzice. A to, że część zataił, to już zasługa jego ostrożności.
                          ‐ To zauważyłam – prychnęła, po czym znów zaczęła drążyć temat. – Ale jak ty to robisz? Magia? ‐ dziewczyna zrobiła mały krok w tył, ujrzawszy w oczach młodzieńca błysk. Nie wiedziała, że na słowo „magia” od razu przypomniał mu się jego pan i odżyły przykre wspomnienia.
                          ‐ Nie. Po prostu dar od urodzenia – chłopak odpowiedział krótko i treściwie.
                          ‐ Taa. A co ty tutaj robisz? ‐ elfka sprawiała wrażenie, jakby przestała się obawiać Rafaela.
                          ‐ Poluję – trzeba przyznać, że dyplomatą to on nigdy nie zostanie.
                          ‐ Na co? ‐ przedstawicielka płci pięknej była najwyraźniej bardzo ciekawska.
                          ‐ Na zwierzęta.
                          ‐ Po co?
                          ‐ Żeby zanieść je nasz… ‐ Rexwent za późno zorientował się, że chlapnął za dużo ‐ …naszym rodzinom.
                          ‐ Czyli żywicie się mięsem? Gotowanym, czy? ‐ elfka z obrzydzeniem spojrzała na młodzieńca, a ten zrozumiał na jakiej podstawie.
                          ‐ Polujemy jako zwierzęta, ale posiłek spożywamy jako normalni ludzie – chłopak przygryzł wargi. Kłamał. Tak naprawdę upolowana przez nich zwierzyna po wypatroszeniu z łoju była palona, a tylko co dziesiąta ofiara mogła być zjedzona przez łowcę. Oczywiście po uprzednim spuszczeniu łoju. Rafael się tym jednak zbytnio nie przejmował i gdy upolował jakąś niewielką zwierzynę to zjadał ją w całości. Dzięki temu jakoś utrzymywał się w formie.
                          Rozmówczyni na chwilę zamilkła, zapewne starając się zrozumieć słowa młodzieńca, co on skrupulatnie wykorzystał.
                          ‐ A ty zapewne jesteś elfem?
                          ‐ Co? Ach, tak – dziewczyna lekko się uśmiechnęła, po czym dodała. – Skąd wiesz?
                          ‐ Mówiono nam jak wyglądacie, byśmy przez przypadek was nie zaatakowali. Mogłoby to spowodować niepotrzebny konflikt między naszymi rasami. A las jest przecież wystarczająco duży i obfity w zwierzynę dla wszyskich, prawda? ‐ Rexwent też lekko się uśmiechnął, cały czas patrząc na twarz elfki.
                          ‐ Prawda.
                          ‐ Jak masz na imię? ‐ rozpoczął znów rozmowę młodzieniec, czując że się nieco nie klei.
                          ‐ Ahrai.
                          ‐ Bardzo ładne imię ‐ dziewczyna oblała się rumieńcem, a po chwili zawstydzona własnym zachowaniem odwróciła twarz. Dopiero po dłuższym momencie mogła wrócić do konwersacji.
                          ‐ A ty?
                          ‐ Rafael.
                          ‐ Też fajnie.
                          I możecie wierzyć lub nie, ale tak się zaczęła niezwykła przyjaźń między łakiem a elfką. Nie wiadomo co na to powiedzieliby Mitter i Elivatar, ale chyba nic złego. W końcu kto zabroni dwóm istotom stać się przyjaciółmi i połączyć się więzią. Zwłaszcza, że w przypadku tej dwójki ta znajomość zaczęła przeradzać się w coś większego i kto wie jakby się skończyła, gdyby nie problemy Rafaela. Mag bez przerwy pastwił się nad poddanymi, czym na pewno nie zdobył ich zaufania. Jedynym powodem, dlaczego jeszcze się nie zbuntowali był fakt, że bądź co bądź, Vesciptius był doświadczonym magiem, który doskonale władał magią.
                          Rexwent niemalże cały czas myślał nad tym jak obalić tyrana i zapewnić pobratymcom wolność. Wiedział, że jeśli ktoś ma wymyślić jak pozbyć się maga, to tylko on. Tak przynajmniej podpowiadał mu instynkt. Atak zbiorowy byłby skuteczny, ale istniało za duże ryzyko niepowodzenia. Pojedynek z tak potężnym magiem też nie byłby zbyt dobrym pomysłem. Pozostawał cios z ukrycia. Tylko problem był w tym, jak zakradnąć się po cichu do Vesciptiusa. Zbyt wiele lat Styric przebywał w otoczeniu łaków, by nie umieć usłyszeć ich kroku. Więc jak pozbyć się tyrana? Rozwiązanie pojawiło się w głowie łaka, gdy na jednym ze spotkań z Ahrai skupił przez chwilę uwagę na jej łuku. Wystarczył moment i od razu zaświtała myśli, że przecież można skutecznie trafić maga strzałą z łuku. Plan już wykoncypował, więcej problemów miał z nakłonieniem elfki do udzielenia mu paru lekcji łucznictwa. W końcu młodzieniec przystąpił do nauki i, mówiąc szczerze, przez pierwsze dwa „kursy” niemal cały czas doprowadzał Ahrai do szału lub zrezygnowania. Potem jednak powoli zaczął się wczuwać i stając się coraz lepszym łucznikiem. Ale do naprawdę wysokiego poziomu doszedł dopiero po sześciu latach, w wieku dwudziestu czterech. To wtedy poczuł, że dzień obalenia tyrana nadchodzi…

                          Dzień rozpaczy, dzień wolności
                          Coraz więcej łaków w tajemnicy zaczęło dołączać się do „Rebelii”, czekając tylko na odpowiedni moment do ataku. Im bardziej kadź się zapełniała, tym bardziej sadystyczny stawał się mag. Jeśli tylko jakiś podwładny przyniósł ofiarę, która miała mało łoju, w najlepszym przypadku spędzał tydzień z łapami przymarźniętymi do podłoża. W najgorszym… cóż, Vesciptius nie miał żadnych skropułów. Żadnych. Tego roku zginęła ponad jedna piąta populacji klanu Tig – Vena, a rozpacz łakowych rodzin była nie do opisania. I wtedy nadszedł ten dzień.
                          Kadź została całkowicie wypełniona zwierzęcym łojem zebranym przez pokolenia sług maga. Ten nie tracąc czasu wszedł do naczynia i zaczął kąpać się w jego zawartości. Po wypluskaniu się w kadzi Styric wytarł się z łoju i czekał na przypływ mocy. Rzecz jasna nic się nie wydarzyło, a w Vesciptiusie zaczął narastać gniew. Cuchnący łojem, z coraz bardziej purpurową ze złości twarzą, mag w końcu nie wytrzymał i wystrzelił w kierunku najbliższego łaka lodowy pocisk. Ten wbił się z łatwością w ciało i przeszedł na wylot przez klatkę piersiową. Natychmiast z otworów wypłynęły strugi krwi, plamiąc soczysto zieloną trawę szkarłatną posoką.
                          ‐ To wy jesteście wszystkiemu winne bezmyślne stworzenia! ‐ zaczął wykrzykiwać mag, ciskając w swoich poddanych kolejne lodowe pociski. Paru kolejnych łaków upadło bez życia na ziemię, z ciałami przeszytymi soplami. Grupka młodszych przemieniła się w zwierzęcą formę i rzuciła na Styrica. Za ich przykładem postąpiła reszta klanu, atakując Vesciptiusa. Tyran jednak był doskonale wyćwiczony w magii wody, lodu i elektryczności. Trzech pierwszych napastników zmienił w kupki popiołu za pomocą piorunów, czworo następnych śmiertelnie poraził błyskawicami, a paru będących w dalszej odległości potraktował lodowymi pociskami. Rozpętała się straszliwa walka podczas której mag pozbawiał życia kolejnych łaków, a ci nieskutecznie starali się go okrążyć i zaatakować. Las wypełnił się rykiem rozwścieczonych sług Styrica, głuchymi odgłosami bólu i szyderczymi okrzykami Vesciptiusa.
                          W międzyczasie Rafael zaszył się w krzakach i znalazłszy w kryjówce łuk, który parę tygodni wcześniej tutaj przyniósł, wziął go w dłonie i zakładając na jego cięciwę jedyną strzałę jaką posiadał. Doskonale wiedział, że nie może spudłować. Cały czas pod osłoną leśnej gęstwiny zbliżał się do walczących. Już miał podnieść łuk, by wycelować, gdy dostrzegł kto atakuje maga. Niewielka tygrysica o złotej sierści. Jeden z jej pazurów przejechał po policzku Styrica, zanim ten poraził ją błyskawicami. Z rany pociekła krew, ale tylko wzmogła ona gniem Vesciptiusa. Jego szyderczy śmiech rozbrzmiał w uszach Rexwenta, gdy ten patrzył jak jego matka w zwierzęcej formie upada na ziemię bez życia. Po opalonym policzku pociekła łza, która natychmiast została wytarta. Młody mężczyzna nie mógł się mazać, zwłaszcza w tej sytuacji. Teraz rękę prowadziła także chęć zemsty. Rafael dokładnie wymierzył i strzelił. Cięciwa cicho zadźwięczała, wypuszczając pierzastą strzałę. Pocisk pomknął w stronę celu i trafił dokładnie tam, gdzie miał.
                          Vesciptius nagle poczuł pulsujący ból w klatce piersiowej. Zaryzykował i opuścił wzrok. W miejscu gdzie miał mostek sterczał teraz grot strzały, cały w krwi podobnie jak najbliższa okolica śmiertelnej rany. Przed oczami zrobiło mu się czarno, nogi się ugięły, a z ust wyciekła strużka posoki. Tyran umierał. Ale przed śmiercią zrobił coś, czego nikt się nie spodziewał. Po raz ostatni w swoim życiu użył magii, a ta dodatkowo została wzmocniona jego gniewem. Dookoła niego wystrzeliły lodowe sople, zabijając lub śmiertelnie raniąc wszystkich łaków będących w ich polu rażenia. Masakrę przeżył tylko Rafael (przynajmniej on tak sądzi), który w tym momencie był nadal schowany w krzakach nieopodal.
                          Chciał podejść, sprawdzić czy ktoś żyje, ale potężna, ognista ekplozja ostatecznie kończąca życie maga, odrzuciła go do tyłu. Mężczyzna natychmiast się zerwał, ale po dawnej polanie stanowiącej siedzibę klanu Tig – Vena została tylko spopielona do gołej ziemi pusta przestrzeń. Raczej nikt nie przeżyłby czegoś takiego, dlatego Rexwent, zapłakany, ruszył w jedyne miejsce jakie mu pozostało…
                          Łzy zdołały już wyschnąć, gdy Rafael dotarł do strumyka. Pożegnanie z Ahrai nie należało do najprzyjemniejszych, ale łak postanowił porzucić dotychczasowe życie i ruszyć w świat, wykorzystując swoje umiejętności do innych cełów.

                          Niespodziewany podarunek
                          Nie ma to jak zabłądzić, do tego w okolicy którą się widzi pierwszy raz. Rafael z rozpaczą po raz kolejny starał się znaleźć drogę do cywilizacji, albo chociaż jej ślady. Na próżno. Głód coraz bardziej dawał mu się we znaki, a i obolałe od ciągłego chodzenia kończyny dokładały swoje. Nagle mężczyzna dostrzegł jakąś jaskinię, z której wydobyła się strużka dymu. Rozochocony ruszył w jej stronę, nie zapominając jednak o ostrożności. Nie był pewien, czy mieszkaniec groty będzie miał pokojowe usposobienie. Dlatego Rexwent starał się stąpać jak najciszej, nie chcąc zwrócić na siebie uwagi. Powoli zbliżał się do wylotu pieczary, a gdy dotarł dostatecznie blisko do jego nozdrzy doleciał swąd dymu i siarki. Jednak najbardziej straszny był glośny, tubalny głos, który w tym samym momencie dotarł do jego uszu:
                          ‐ Pokaż się intruzie!
                          Ale mężczyzna nie zamierzał się ujawniać, dlatego szybko zrobił trzy kroki w tył, chcąc się bezpiecznie ewakuować. Niestety zwinność i szybkość właściciela jaskini była o wiele lepsza od jego i po chwili Rafael mógł ujrzeć go w całej krasie.
                          Potężne cielsko, wielkie jak czteropiętrowy dom na rynku Gilgasz. Długa szyja na której osadzona była duża, podłużna głowa. Zielonkawe oczy, dobrze widoczne na tle rdzawoczerwonych łusek. Imponujących rozmiarów zęby i pazury. Przysadziste, umięśnione nogi dźwigające ciężar kadłuba i rozłożystych skrzydeł. Ciągnący się z tyłu ogon mógł spokojnie jednym ciosem pozbawić życia grupy wojowników. Ale najbardziej impunujacy był ten dudniący pomruk wydobywający się z piersi gada.
                          ‐ Ach więc tutaj jesteś! ‐ zagrzmiał smok, przyglądając się sparaliżowanemu ze strachu Rexwentowi. Miał już co do niego plany, a żaden z nich nie był dobry dla łaka. Wręcz przeciwnie, akurat ten gad uwielbiał bawić się swoimi ofiarami zanim je pożerał.
                          ‐ Dlaczego się mnie boisz? Jestem niegroźny – w głosie monstrum można było wyczuć kpinę. Natomiast w głowie już rodził się pomysł na fajną, przynajmniej dla niego, zabawę. Widząc, że mężczyzna nadal milczy przestraszony, postanowił zachęcić go do głosu:
                          ‐ Gdybym ci powiedział, że umiem spełniać życzenia, to czego byś pragnął?
                          Rafael doskonale domyślał się prawdziwych intencji smoka. Chociaż widział taką istotę pierwszy i prawdopodobnie ostatni raz w swoim życiu, instynkt podpowiadał mu, że ta istota chce go zabić. Ale podpowiadał mu też, iż należy przeciągać tą gierkę słowną, upatrując w niej szansy na ratunek.
                          ‐ Ekwipunku, który byłby dostosowany do mojej natury – zawołał nieco łamiącym się z przestrachu głosem.
                          Ta odpowiedź autentycznie zszokowała gada, który spodziewał się że ta krucha istotka będzie błagać o życie, lub też o władzę nad światem, czy bogactwo. To właśnie takie istoty zabijał i pożerał Alduiv, chcąc oczyścić świat z tchórzy i chciwców. Nie był bezmyślnym stworzeniem, dlatego usilnie myślał, czemu łak nie chce tego czego wszyscy, którzy się na niego natknęli.
                          ‐ Nie prosisz ani o władzę, ani o bogactwo? To wszystko mogę ci zapewnić jednym mrugnięciem. A może chciałbyć nieśmiertelność, czy też niezwyciężoną siłę? ‐ gad testował mężczyznę, w głębi duszy czując, że może być on jedynem godnym jego daru.
                          ‐ Wszystko co wymieniłeś mogę zdobyć sam – głos Rafaela łamał się już znacznie mniej, gdy ten kontynuował – natomiast ekwipunku prawdopodobnie nie zdobędę nigdy.
                          ‐ Więc weź tą łuskę – zagrzmiał smok, potrząsając ogonem, z którego wystrzeliła czerwona łuska, wbijając się w ziemię tuż przed Rexwentem – i zakop na noc tuż obok siebie – powiedział Alduiv na odchodne, a po chwili mężczyzna padł zemdlony. Gdy się obudził, nie było już ani jaskini, ani okolicy jaką by kojarzył. Przez chwilę łak myślał, że to był tylko sen, dopóki nie zauważył leżącej obok łuski.
                          Nie mając za bardzo wyjścia spełnił polecenia smoka, a gdy następnego dnia rano spojrzał w miejsce, gdzie zakopał łuskę, dostrzegł czarną zbroję, łuk, kołczan pełen strzał, lekie trzewiki, czarny jak smoła kaptur i równie ciemną sakwę. Ubrał się w to wszystko i postanowił przetestować. Zamienił się w zwierzę. Nic się nie stało, a dookoła nie leżały strzępy, czyli było dobrze. Gdy z powrotem przybrał ludzką formę cały ekwipunek magicznie z powrotem pojawił się na nim. A co najlepsze Rafael w końcu odnalazł drogę do cywilizacji.

                          Epilog
                          I tak już od paru lat po całym Verden chodzi mężyzna, który za opłatą pomaga zająć się czy to bandą zbójców, czy wyjątkowo upierdliwym złodziejem. Nikt nie zna jego przeszłości, a on sam nigdy o niej nie mówi…

                          Umiejętności:
                          Rafael dzięki swojej mocy potrafi zamienić się w zwierzę. Jakie? Otóż jest to czarny tygrys, większy niż inni przedstawiciele swojego gatunku. Oczywiście każdy chyba wie co potrafi czarny tygrys, a takie umiejętności posiada Rexwent, gdy się w niego przemienia. Także w ludzkiej postaci mężczyzna w ciemności widzi znacznie lepiej niż zwykli homo sapiens, ma lepszy i bardziej wyczulony węch, a także niezwykle rozwinięty zmysł słuchu. Rafael w zwykłej formie skacze wyżej niż ludzie, jest także zwinniejszy i bardziej wytrzymały. Może także na własne życzenie w każdym momencie wysunąć ze swoich dłoni długie, niezwykle wytrzymałe i ostre jak brzytwa pazury, które z powodzeniem mogą mu zastąpić sztylet, czy nóż. Ponadto potafi doskonale pływać pod obiema postaciami, oraz ma bardzo czule rozwinięty zmysł równowagi. Pozostałe umiejętności to znajomość punktów witalnych (jak zadam cios tu, to zacznie lecieć sporo krwi, natomiast gdy tu, to krwotok pójdzie do środka), zaawansowane umiejętności skradania (w obu formach), oraz umiejętność skutecznego posługiwania się łukiem. No i podstawy magii Cienia. Wszystko to składa się na obraz skutecznego łowcy i zabójcy. I jak to kot – spada zawsze na cztery łapy.

                          Wady:
                          Miecz, topór, młot bojowy. Żadnej z tych broni Rafael nie dotknie, bo prędzej zrani nimi sam siebie, niż przeciwnika. Ciężkiej zbroi nosić nie może, bo gdyby podczas jej noszenia chciałby się zmienić w tygrysa, mogłoby to się źle skończyć. Zresztą gdyby nawet ją założył, to instynkt łowcy by się w buntował, utrudniając logiczne myślenie. Nadmiar owoców i warzyw w diecie powoduje u niego biegunkę (sraczkę).

                          Specyfikacje : Posiada moc przemieniania się w zwierzę, preferuje dietę obfitującą w posiłki mięsne, ma tak zwaną „trzecią powiekę”, nawet w ludzkiej formie potrafi ryczeć jak tygrys kiedy się zdenerwuje, potrafi mruczeć w zwierzęcej formie.

                          Rodzina: Catissa Rexwent (matka), Gareth Rexwent (ojciec). Oboje nie żyją.
                          Zawód: Najemny zabójca, Łowca
                          Ekwipunek:
                          • Łuk ze smoczej łuski
                          therafimrpg.wdfiles.com/local‐‐resized‐images/nerylos/Ner%20Longbow.jpg/medium.jpg
                          •Lekka, czarna zbroja ze złotymi zdobieniami ze smoczej łuski (bardzo lekka i mająca niezwykła właściwość‐ gdy Rafael się przemienia ona dziwnym sposobem znika, aby pojawić się ponownie, gdy mężczyzna znów przybierze ludzką formę. Oczywiście w postaci człowieka Rexwent może ją zdjąć.)
                          encrypted‐tbn3.gstatic.com/images?q=tbn:ANd9GcRBdpvFa9ilHsvu7hn8wYNkUezq_ABHx5hrPTyaT‐YQgi4XAVZ‐
                          • lekkie trzewiki
                          • kołczan
                          • zapas trzydziestu strzał
                          • dwie mikstury lecznicze
                          • sakwa
                          • czarny kaptur
                          • nieco pożywienia w sakwie.

                          Warto dodać, że sakwa, łuk, kołczan ze strzałami, trzewiki i kaptur posiadają taką właściwość jak zbroja.

                          Wygląd:
                          Jako człowiek:
                          Rafael ma 192 centymetry wzrostu, oraz 72 kilogramy wagi. Jego smukłe ciało jest koloru lekko brązowego, nie licząc pleców, które są usiane czarnymi pręgami. Lekko zarysowane mięśnie nie przyciągają kobiet tak dobrze jak pompowane sterydami bicepsy, ale o wiele lepiej spełniają swe funkcje. Twarz Rexwenta jest gładka i bez zarostu, nie wyróżniająca się szlachetnymi, albo szpetnymi rysami. Bardziej uwagę przyciąga czupryna mężczyzny, która swoją kruczoczarną barwą odznacza się na tle znacznie jaśniejszej cery. Jednak najbardziej charakterystyczną cechą Rafaela (nie licząc prąg na plecach) są oczy. Kocie i o złotym odcieniu tęczówki. Ale ogromnie zdziwiłby się ten, który w ciemności zaświeciłby lampą w twarz mężczyzny. Ujrzałby świecące dwa punkty o kolorze od pomarańczowozłotego, przez krwistą czerwień i łagodny błękit, po niebieskozielony (w zależności od źródła i kąta padania światła).

                          Jako tygrys:
                          s‐media‐cache‐ak0.pinimg.com/736x/9f/5c/32/9f5c324121a1420b0e221eda4da699ff.jpg

                          Przepiękna, miękka i delikatna, ciemnoszara sierść pokrywa to długie na 330 centymetrów (bez ogona), ważące blisko pół tony cielsko. Za tygrysem ciągnie się giętki, 125 centymetrowy ogon pomagający w utrzymywaniu równowagi. Umaszczenie łaka nie jest jednak jednolite. Ciemnopopielate futro jest usiane kruczoczarnymi pręgami, chociaż przy braku dobrego oświetlenia każdy by powiedział, że tygrys jest cały czarny. Tylko dookoła oczu sierść ma kolor biały. Jednak nikt nie patrzyłby na odcień futra dookoła oczu, raczej przerażony dwoma świetlistymi punkcikami, które się w niego wpatrują. W dzień byłyby to złote tęczówki, w nocy różna gama kolorów. Wibryssy łaka są koloru popiełatego.
                          Ale najbardziej przerażającą rzeczą u Rafaela w formie tygrysa są jego szczęki. 30 zębów przystosowanych do tnięcia skóry, mięśni i tkanek, oraz kruszenia kości. Silnie rozwinięte łamacze i kły, długie na 90 milimetrów służące do zabijania ofiary i rozrywania mięsa.

                          Ubranie: Chodzi w zbroi i swoim ekwipunku. Może założyć jakieś normalne łachy, ale podczas transformacji zostaną one rozerwane na strzępy.

                          Naczelny ‐ zawsze zostaje trzecia opcja by RR, czyli robisz bardzo dobrą KP po czym stajesz się na tyle leniwym gnojem, że nie chce Ci się odpisywać.

                          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                          • Kubeł1001K Niedostępny
                            Kubeł1001K Niedostępny
                            Kubeł1001 Elarid
                            napisał ostatnio edytowany przez
                            #5213

                            avatar Vader0PL Vader0PL

                            No dawaj. Zabroń mi grania pierwszą siódemką. Zazdrość cię zżera od środka, bo nigdy nie osiągnąłeś nawet ułamka tego, co stworzył Kuba. Gdy on pracował i dopieszczał swoje uniwersum, czyniąc je coraz lepszym, to ty jedyne co umiałeś robić, to denerwować innych. Elarid przeżyło wiele i przeżyje jeszcze więcej, a ty nie będziesz miał żadnego słowa do powiedzenia na ten temat. Krytykować mu się zachciało. Nie pierwszy i nie ostatni. Wszystkich was Elarid przeżyje, gdyż Kuba może liczyć na swoich graczy, na swoich przyjaciół. Twoje dzieła umrą, zanim jeszcze właściwie się urodzą.

                            1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                            • Kubeł1001K Niedostępny
                              Kubeł1001K Niedostępny
                              Kubeł1001 Elarid
                              napisał ostatnio edytowany przez
                              #5214

                              avatar Naczelny Naczelny

                              To sprawa takiej wagi jak “Wyjdź”. Tylko on mi kazał wyjść przed moimi słowami. Poza tym, w sugestiach widać że ktoś go kiedyś obrażał od ch*jów i jakoś bólu dupy nie masz.

                              1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                              • Kubeł1001K Niedostępny
                                Kubeł1001K Niedostępny
                                Kubeł1001 Elarid
                                napisał ostatnio edytowany przez
                                #5215

                                avatar Kuba1001 Kuba1001

                                Gdzie?

                                1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                • Kubeł1001K Niedostępny
                                  Kubeł1001K Niedostępny
                                  Kubeł1001 Elarid
                                  napisał ostatnio edytowany przez
                                  #5216

                                  avatar Naczelny Naczelny

                                  Vader0PL pisze:No dawaj. Zabroń mi grania pierwszą siódemką. Zazdrość cię zżera od środka, bo nigdy nie osiągnąłeś nawet ułamka tego, co stworzył Kuba. Gdy on pracował i dopieszczał swoje uniwersum, czyniąc je coraz lepszym, to ty jedyne co umiałeś robić, to denerwować innych. Elarid przeżyło wiele i przeżyje jeszcze więcej, a ty nie będziesz miał żadnego słowa do powiedzenia na ten temat. Krytykować mu się zachciało. Nie pierwszy i nie ostatni. Wszystkich was Elarid przeżyje, gdyż Kuba może liczyć na swoich graczy, na swoich przyjaciół. Twoje dzieła umrą, zanim jeszcze właściwie się urodzą.

                                  Jak on dorabiał to uniwersum to ja jeszcze obrazki patrzałem i czytałem komentarze pod profilem darcusa XDDDDDDDDDDDDDDDDDDDDD
                                  Skąd pewność, że sam chciałbym coś zrobić?
                                  Znacie się chociaż z jakiegoś Skype’a czy Discorda głosowo czy z twarzy, że prawicie tu takie rzeczy o bohaterstwie i przyjaźni?
                                  Elarid to nie jest dzieło sztuki, tylko rozrywka dla ludzi z sąsiedztwa. Jak każdy PBF. Chyba.
                                  Opieranie się na krytykę to absurd. Czy w innych PBF’ach na forach też jest taki ból dupska na otwartość?

                                  1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                  • Kubeł1001K Niedostępny
                                    Kubeł1001K Niedostępny
                                    Kubeł1001 Elarid
                                    napisał ostatnio edytowany przez
                                    #5217

                                    avatar Abbei_The_Toy_Maker Abbei_The_Toy_Maker

                                    Kazute pisze:Na razie nie mam z kim, Max. A o Erottcie mogę zapomnieć.

                                    Erotty rzeczywiście nie polecam.

                                    Jakbyś czegoś potrzebowała, to pisz, mogę coś pomóc.

                                    1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                    • Kubeł1001K Niedostępny
                                      Kubeł1001K Niedostępny
                                      Kubeł1001 Elarid
                                      napisał ostatnio edytowany przez
                                      #5218

                                      avatar Naczelny Naczelny

                                      Kuba1001 pisze:Gdzie?

                                      W skargach.

                                      1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                      • Kubeł1001K Niedostępny
                                        Kubeł1001K Niedostępny
                                        Kubeł1001 Elarid
                                        napisał ostatnio edytowany przez
                                        #5219

                                        avatar Vader0PL Vader0PL

                                        Krytyka, a hejt to dwie różne rzeczy. Wszyscy szanują krytykę, lecz ty jesteś hejtem. Hejtem, które nie ma nic do gadania.

                                        1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź
                                        • Kubeł1001K Niedostępny
                                          Kubeł1001K Niedostępny
                                          Kubeł1001 Elarid
                                          napisał ostatnio edytowany przez
                                          #5220

                                          avatar Naczelny Naczelny

                                          A z tymi postaciami to nie chce mi się nawet wystawiać ich do walki, bo przez wasze ziomkostwo mogę być przegrany na całej linii. Tak samo jak Kuba mi że podejmuję zbyt świetne działania na tego Krasnoluda. No zabraniać komuś podejmować działań w PBF’ie XDDDDDD

                                          1 odpowiedź Ostatnia odpowiedź

                                          • Zaloguj się

                                          • Nie masz konta? Zarejestruj się

                                          • Aby wyszukiwać zaloguj się lub zarejestruj.
                                          • Pierwszy post
                                            Ostatni post
                                          0
                                          • Kategorie
                                          • Ostatnie
                                          • Użytkownicy
                                          • Grupy