Miasto Gilgasz.
-
FD_God
Lorenzo:
‐Do wieczora.‐ Powiedział, skinął jeszcze do niego głową i udał się do wyjścia, postanowił udać się do centrum miasta i gdzieś na poboczu sobie usiąść i oddać się medytacji, najlepiej w miejscu gdzie nikt nie przechodził.Jin:
‐Hah, nareszcie.‐ Rzekł uśmiechnięty, a następnie począł szukać wzrokiem za kapitanem, dość już chyba wszyscy z załogi odpoczęli. -
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Zmieszał się na chwilę.
‐ Cóż, muszę przyznać, że pierwszy raz takowym popłynę. Większość życia spędziłem w siodle, na koniu lub wielbłądzie.
Rafael:
Barman jakiś czas interpretował to, co powiedziałeś, a po chwili jego twarz rozjaśnił błysk zrozumienia.
‐ Aaa! ‐ rzekł uradowany. ‐ Ty chcesz to, co daje dobrego kopa! ‐ po tych słowach zanurkował pod ladę i wyjął z niej trzy butelki. Napisy na etykietach głosiły kolejno: Kosa Śmierci, Trollowy Grzmot, Pijany Krasnal. -
-
-
-
-
Rafael_Rexwent
Rafael omiotał wzrokiem etykiety. Nazwy niewiele mówiły, ale można było się domyślić, że każdy trunek sponiewiera i to konkretnie. Dlatego trzeba odpowiednio wyważyć ilość.
‐ Setkę Kosy Śmierci poproszę ‐ Rexwent zaczął dosyć skromnie, ale niewykluczone, że jeśli smak mu się spodoba, to wleje w korpus więcej trunku. -
Kuba1001
Bóbr:
Zaplecze było małe, a pomieszczenie się tam w dwunastu chłopa dość problematyczne. A poza tym, to karczmarz stawiał zaciekły opór.
Rafael:
Goblin prychnął, ale nalał Ci do kieliszka fioletowego, mętnego płynu o zapachu siarki.
‐ Pięć złota. powiedział jeszcze, nim podał Ci trunek.
Taczka:
Zrobił to mniej więcej na środku miasta.
FD_God:
Zastałeś go, gdy ostro poniewierał jakiegoś szeregowego majtka z załogi.Stało się to bez żadnych problemów i większych wrażeń.
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Zajmiemy się noclegiem, a Ty… cóż, możesz pozwiedzać jeśli chcesz. ‐ powiedział wreszcie i pognał konia w kierunku jednej z karczm.
Bóbr:
‐ Powiedziałem wszystko, co wiedziałem.
FD_God:
//Można założyć, że u każdej postaci jest już wieczór.//Odpowiedział Ci dopiero, gdy oddalił marynarza.
‐ Zwykła kradzież, ale i nawet takie błahostki muszę roztrząsać osobiście. -
-
-
-
-