Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Gdyby nie to oczy, to wyglądałby na typowego mieszczanina. Jednak po chwili zaatakował, a siła, szybkość i precyzja jego ciosów sprawiła, że zdałeś sobie sprawę, że nie jest on zwykłym człowiekiem. Zdążył Cię już kilka razy poharatać, ale na szczęście rany były powierzchowne i nie zagrażały Twojemu życiu.
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Bóbr:
Szedł on za Tobą, ale dość wolno więc miałeś czas na dobycie broni i przyjęcie postawy. Po chwili napastnik wyprowadził proste pchnięcie na wysokości Twoich lewych żeber.
Taczka:
Czekaliście dobre pół godziny nim w końcu odzyskał siły. Ale gdy tak się już stało to od razu ruszył w jeden z zaułków. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
‐ Hej, a Ty to kto? ‐ dobiegł do Twoich uszu krzyk jakiejś osoby.
‐ Tu kuwa guza szukasz?! ‐ warknął inny.
Po chwili usłyszałaś też szczęk broni i krzyk bólu.
‐ O Cię w chj! Uciekajta!
Po tych słowach z zaułka wybiegł Krasnolud, a za nim dwa Gobliny, człowiek i Ork. Ten ostatni trzymał się za krwawiący kikut dłoni, bowiem stracił dłoń. Po chwili zaułek opuścił również Nirgaldczyk, w jednej dłoni podrzucając Twoją sakiewkę, a w drugiej trzymając zakrwawiony bułat, z ostrza którego krew wciąż kapała na bruk ulicy.
‐ Oto Twoja zguba. ‐ powiedział i rzucił Ci sakiewkę ze złotem. -
Rafael_Rexwent
**‐ Biorę jeden na dobę ** ‐ rzucił Rafael karczmarzowi kładąc odpowiednią należność na ladzie i spoglądając po sali. Biesiada trwała w najlepsze, podobnie jak sen Kulimona, więc trzeba by i samemu się zdrzemnąć, czekał więc na karczmarza. Na wskazanie mu drogi, danie klucza, cokolwiek.