Miasto Gilgasz.
-
wiewiur500kuba- Mam nadzieję, że w tych ziołach jest cokolwiek czym mógłbym się tego zakażenia pozbyć * Jeśli nie ma Gdurb zaczął przypominać sobie, czy nie znalazł gdzieś jakiegoś strumienia, żeby obmyć ranę, nałożyć na nia opatrunek z liści( jeśli są one jakoś specjalnie duże)
// Tak po za tym toż on jest silny jak byk… Kumasz hahahhaha to takie zabawne ;‐; //
- Mam nadzieję, że w tych ziołach jest cokolwiek czym mógłbym się tego zakażenia pozbyć * Jeśli nie ma Gdurb zaczął przypominać sobie, czy nie znalazł gdzieś jakiegoś strumienia, żeby obmyć ranę, nałożyć na nia opatrunek z liści( jeśli są one jakoś specjalnie duże)
-
Kuba1001 FD_God:
‐ Cały nasz pobyt mamy opłacony tutaj, ale jeśli nas tu nie zastaniesz to szukaj na rynku lub w pobliżu głównej bramy.
Wiewiur:
//Ahahahahahaha, przezabawne!//
Znalazł on strumyk i przepłukał rany raczej czystą wodą, również opatrunek z liści jakoś pomógł, ale szczególnie chłonne to one nie są, więc potrzeba by jakichś profesjonalnych medykamentów. -
wiewiur500kubaZabrał ze sobą kilka garści liści, i dalej szedł drogą którą tu dotarł. Może dotrze do domu zanim stanie się coś gorszego. W najgorszym wypadku może wykorzystać podstawową wiedzę( // wiem nie ma w zaletach, ale ciii podstawy każdy powinien znać //) o ziołach i coś znajdzie na zmniejszenie szansy na infekcję.
-
-
-
Kuba1001 FD_God:
Trafił tam bez problemu. Były tam przede wszystkim kramy i stragany oferujące najróżniejsze towary, kupcy i handlarze, cała masa klientów, a w ich tłumie dostrzegłeś nieco najemników, kieszonkowców, złodziei i strażników.
Creepy:
Tutaj było już bardziej czysto i nie śmierdziało tak, widziałeś patrole miejskiej straży oraz różnorakich mieszkańców zajętych sprawami dnia codziennego.
Wiewiur:
//No nie każdy zna, więc nie ma tu nic takiego. Trzeba było pisać.//
Po dość długim czasie zauważyłeś wreszcie główną drogę, która zaprowadzi Cię do miasta. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001 FD_God:
W sumie tu, choć straż zawsze mogłaby zareagować. Może więc jakaś karczma?
Creepy:
Pierwszą lepszą karczmą, na którą trafił była ta o nazwie “Pijany marynarz.” Wchodzi więc czy szuka dalej?
Wiewiur:
‐ Ta, jasne. ‐ mruknął dowódca straży.
‐ Szefie, ja go znam. ‐ powiedział inny strażnik.
Gdy reszta pokiwała głowami, tamten kazał otworzyć bramę i Cię wpuścić.
Taczka:
Po nie tak długiej podróży dotarł wreszcie do miasta. -
-
-
-
-
-