Miasto Gilgasz.
-
Kuba1001 FD_God:
Trafił tam bez problemu. Były tam przede wszystkim kramy i stragany oferujące najróżniejsze towary, kupcy i handlarze, cała masa klientów, a w ich tłumie dostrzegłeś nieco najemników, kieszonkowców, złodziei i strażników.
Creepy:
Tutaj było już bardziej czysto i nie śmierdziało tak, widziałeś patrole miejskiej straży oraz różnorakich mieszkańców zajętych sprawami dnia codziennego.
Wiewiur:
//No nie każdy zna, więc nie ma tu nic takiego. Trzeba było pisać.//
Po dość długim czasie zauważyłeś wreszcie główną drogę, która zaprowadzi Cię do miasta. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001 FD_God:
W sumie tu, choć straż zawsze mogłaby zareagować. Może więc jakaś karczma?
Creepy:
Pierwszą lepszą karczmą, na którą trafił była ta o nazwie “Pijany marynarz.” Wchodzi więc czy szuka dalej?
Wiewiur:
‐ Ta, jasne. ‐ mruknął dowódca straży.
‐ Szefie, ja go znam. ‐ powiedział inny strażnik.
Gdy reszta pokiwała głowami, tamten kazał otworzyć bramę i Cię wpuścić.
Taczka:
Po nie tak długiej podróży dotarł wreszcie do miasta. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001 FD_God:
Było jakieś zlecenie o ochronie kupca podczas drogi stąd do Dekapolis, ale nie miałbyś zbytnio jak się tam wybrać, a do tego zadanie już ktoś wziął. Inny zadań tego typu niestety brak.
Creepy:
Przywitał Cię zapach smażonego mięsa, tytoniu i różnych alkoholów. Karczma była dość duża i nie grzeszyła jakoś klientami, więc bez problemu znalazłeś sobie wolny stolik, który spełniał te wymagania.
Wiewiur:
Wystraszyłeś wszystkich poza jakimś Krasnoludem, ten tylko zaklął i pokazał jakiś budynek niedaleko. -
-
-
-