Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Rafael:
//Nie byłeś wtedy godzien.//
Jest to długa aleja, która prowadzi w przeciwne strony.
Vader:
‐ Może i dobry. ‐ odparł. ‐ Czego?
FD_God:
I powoli zaczął się dusić, choć starczyło mu czasu, aby zorientować, że to Ty maczasz palce w braku tlenu, i rzucić się na Ciebie z wzniesioną maczugą.
Wiewiur:
‐ Nijak, dałeś tyle, ile chciałeś i po sprawie. -
-
-
-
-
Kuba1001
Vader:
Wyjął spod lady jakąś kartkę, ale zawahał się i schował ją z powrotem.
‐ A dokładniej?
FD_God:
Walczył dzielnie, to trzeba mu przyznać. Ale zginął jak każdy inny śmiertelnik. W tym czasie łucznik i kusznik wystrzelili, a pozostali bandyci, poza Krasnoludem, rzucili się na Ciebie kupą.
Creepy:
‐ Gdybym potrzebował pomocy nie byłbym sam. ‐ odparł i napił się dolewki piwa.
Wiewiur:
Trafiłeś tam bez problemu. Pod domem czekał jakiś mężczyzna, widać że mu się spieszyło i był mocno zirytowany. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Taczkajestfajna
**Alek **
Skoro nie mógł znaleźć karczmy, to poszedł do portu, warto by było dowiedzieć się więcej o tym Archipelagu Sztormu. Gdy już tam doszedł, zaczął szukać żeglarza, który powiedziałby mu coś o tym.**Jayna **
Usiadła przy stoliku, przy którym usiadł szlachcic. Jeśli tego nie zrobił, to oglądała tylko co robi.