Miasto Gilgasz.
-
Konto usunięte
Kuba1001 pisze:Bóbr:
Szedł on za Tobą, ale dość wolno więc miałeś czas na dobycie broni i przyjęcie postawy. Po chwili napastnik wyprowadził proste pchnięcie na wysokości Twoich lewych żeber.
Taczka:
Czekaliście dobre pół godziny nim w końcu odzyskał siły. Ale gdy tak się już stało to od razu ruszył w jeden z zaułków.Spróbował uniknąć ciosu odskakując do tyłu. Następnie złapał za miecz i wyprowadził parę szybkich zamachów w stronę jego torsu.
-
Kuba1001
Max:
‐ Teraz dam Ci do podpisania umowę. Umiesz czytać i pisać?
Wiewiur:
Nic.Był ktoś, kto oferował sporo złota i wrażenia, ale niewiele więcej było na ogłoszeniu. Szczęśliwie był adres.
Bóbr:
//Niech Ci Bóg w dzieciach wynagrodzi, bo sam bym nie chciał szukać tego postu.//
Trafiłeś, a z płytkich ran zaczyna lecieć krew… Dziwna krew, bo poza czerwienią ma jakby domieszkę fioletu. -
-
-
-
-
-
Kuba1001
Bóbr:
//No niezbyt, ale idziesz z rozumowaniem w dobrym kierunku.//
Ten atak zdołał już zablokować, a następnie wstał i zaatakował, przy okazji obficie brocząc krwią.
FD_God:
‐ Mówi się, że mają swoją kulturę, tradycję i w ogóle, ale ci moi chyba jednak nie.
Rafael:
‐ Ale wyciągnięcie jej z zimnych już palców Maga to inna sprawa, nieprawdaż?
Wiewiur:
Wieczór.Trafiłeś do “Mordowni,” owianej złą sławą karczmy, w której stołują się najróżniejsze męty Elarid.
Max:
‐ A rysować umiesz? ‐ spytał, wyraźnie zrezygnowany. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Rafael:
‐ Tak też można powiedzieć.
FD_God:
‐ Wystarczy ich bliżej poznać.
Creepy:
‐ Walczyłeś kiedyś? ‐ rzucił jakby od niechcenia.
Wiewiur:
No i zasnąłeś.Kim takim zainteresowali się wszyscy, zbytnio nie pasowałeś do lokalnego otoczenia złożonego z płatnych, zawodowych i seryjnych morderców, najemników, zabójców, renegatów i tym podobnych.
Max:
‐ Jest to tak zwana umowa. Podpisanie jej oznacza, że akceptujesz warunki, które Ci wcześniej postawiłem.
Bóbr:
Niestety, po kopnięciu skulił się i taki cios był niemożliwy do wykonania.
Taczka:
‐ Trzydzieści złota.W odpowiedzi całość zaśmiała się i jeden z Gnolli stojących z boku ruszył w Twoim kierunku.
-
-
-
-