Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
Kuba1001
Bóbr:
//No niezbyt, ale idziesz z rozumowaniem w dobrym kierunku.//
Ten atak zdołał już zablokować, a następnie wstał i zaatakował, przy okazji obficie brocząc krwią.
FD_God:
‐ Mówi się, że mają swoją kulturę, tradycję i w ogóle, ale ci moi chyba jednak nie.
Rafael:
‐ Ale wyciągnięcie jej z zimnych już palców Maga to inna sprawa, nieprawdaż?
Wiewiur:
Wieczór.Trafiłeś do “Mordowni,” owianej złą sławą karczmy, w której stołują się najróżniejsze męty Elarid.
Max:
‐ A rysować umiesz? ‐ spytał, wyraźnie zrezygnowany. -
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Rafael:
‐ Tak też można powiedzieć.
FD_God:
‐ Wystarczy ich bliżej poznać.
Creepy:
‐ Walczyłeś kiedyś? ‐ rzucił jakby od niechcenia.
Wiewiur:
No i zasnąłeś.Kim takim zainteresowali się wszyscy, zbytnio nie pasowałeś do lokalnego otoczenia złożonego z płatnych, zawodowych i seryjnych morderców, najemników, zabójców, renegatów i tym podobnych.
Max:
‐ Jest to tak zwana umowa. Podpisanie jej oznacza, że akceptujesz warunki, które Ci wcześniej postawiłem.
Bóbr:
Niestety, po kopnięciu skulił się i taki cios był niemożliwy do wykonania.
Taczka:
‐ Trzydzieści złota.W odpowiedzi całość zaśmiała się i jeden z Gnolli stojących z boku ruszył w Twoim kierunku.
-
-
-
-
-
-
-
-