Miasto Gilgasz.
-
-
Kuba1001
Rafael:
No cóż, żeby nie wyjść na gbura, chama i prostaka oraz nie zaliczyć mało przyjemnej kąpieli w słonej wodzie wypadałoby najpierw zapukać.
Max:
Trafiłeś, ale tylko powietrze, choć cała reszta wyszła dość sprawnie. Z tym że masz teraz wroga za plecami, a niezależnie od profesji, jaką się wykonuje, to zawsze zły pomysł.
Taczka:
W końcu mikstura przybrała odpowiednie zabarwienie, dało się czuć też woń, po której można poznać ten specyfik, także chyba się udało.W gorszych dzielnicach miasta znalazłeś całą masę szemranych typów, acz poszukiwania trucizny najlepiej zawęzić do jakiegoś Naga, Drowa lub Goblina.
Wiewiur:
‐ Pfffy, amator. ‐ prychnął tamten. ‐ Ja nie dość, że mu córkę uwiodłem, to jeszcze prawie cały skarbiec mu opróżniłem… Szkoda tylko, że ten zasrany statek nie przypłynął i dlatego wylądowałem tutaj. ‐ mruknął, a po chwili znów zaczął kaszleć.Po tym wszystkim zobaczyłeś i poczułeś smażące się nad ogniskiem mięso, którego doglądał mężczyzna.
‐ Jak się zwiecie? Ja swojego imienia nie pamiętam, ale z czasem zacząłem mówić na siebie Kreel… Usłyszałem kiedyś to imię i spodobało mi się na tyle, żeby je przyjąć.Po wszelkich grzecznościach przy bramie zdołałeś wynająć wóz od tego samego kupca, co wcześniej, kiedy to transportowałeś sobie surowiec do kuźni.
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
Zaprowadził go do swojej kuźni.
‐ Czy mógłby Pan przewieźć większość mojego sprzętu na statek, czy tym wozem nie da rady?Tarn
‐ Nieźle, gdyby nie moje chęć na zarobek pewno robiłbym teraz co innego… Ile już tu siedzisz?Troyus
‐ Ja mości panocku zowię się Troyus, a to jest mój wierny towarzysz Sanczo! Nie pamiętasz swojego miana, ale historię swego żywota znasz już? Jak to się stało mości panie? -
Kuba1001
Max:
Tam też znajdowała się tarcza Twojego oponenta, więc spokojnie zablokował cios i wyprowadził własny, szerokim zamachem z góry.
Wiewiur:
‐ Kilka kursów. ‐ odparł po chwili namysłu. ‐ A za jeden wezmę dwadzieścia złota, w obie strony.‐ A skąd mam niby wiedzieć? Karmią mnie tu rzadko, słońce też nie dochodzi, a większość czasu przesypiam, także ciężko się domyślić.
‐ Wychodzi na to, że pamieć odzyskuję powoli, bo nie pamiętam całej historii swojego życia… Jak przez mgłę widzę niektóre obrazy: Jakieś małe miasto, potem walkę drewnianą bronią z człowiekiem w czarnej zbroi, a później siebie samego na koniu, w pełnym rynsztunku, z łbem Wilkołaka obok siodła… Później zaczyna się zbyt dobrze znana historia, kiedy to stałem się… Tym czymś.
-
-
-
-
Kuba1001
Rafael:
‐ Wejść! ‐ usłyszałeś zza drzwi.
Max:
Nie dał Ci tej okazji, wciąż obracając się tak, żeby mieć Cię przed sobą.
Taczka:
Miałeś niesamowite szczęście, bo znalazłeś dosłownie jednego, który się tym zajmował.Krew powoli skapywała z rany, a (jeśli się udało) to leczenie trochę potrwa, szybsze efekty osiągnąłbyś nalewając ją bezpośrednio na ranę.
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Nie, świeże bułeczki. ‐ odparł z przekąsem, wskazując na kilka stojących nieopodal flaszek i fiolek pełnych różnych płynów. ‐ Czego sobie życzysz?Ból minął, krwawienie ustało, a po kilkunastu minutach rana zasklepiła się całkowicie.
Max:
Większość ciosów przyjął na tarczę, później nawet spróbował sam zaatakować, ale że Ty wtedy nie ustawałeś w swym szale, wytrąciłeś mu miecz z dłoni. W związku z tym był prawie bezbronny i zaczął się cofać, osłaniając swoje ciało tarczą.
Wiewiur:
Tym sposobem kupiłeś i jego, i jego wóz, dzięki czemu zwiozłeś całe potrzebne tałatajstwo, tracąc przy tym zaledwie sześćdziesiąt sztuk złota. Prawdziwa okazja, czyż nie?‐ Kiedy sprowadzili jakiegoś Maga Bólu, który jasno dał mi do zrozumienia, że ucieczka to zły pomysł…
‐ Czas… Tak, mam go sporo. Obecnie jestem wędrowcem, zmieniam miejsce obozowiska głównie co kilka dni, bo najczęściej ludzie, i przedstawiciele innych ras, oceniają mnie po wyglądzie, jak Wasza dwójka… Poluję, aby mieć mięso, czasem pomogę też z jakąś szajkę bandytów lub potworami, ale rzadko kto chce nająć kogoś takiego, jak ja… A to chyba jedyny sposób, żeby odpokutować swoje wcześniejsze winy…
-
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
Przynajmniej może zająć się tym do czego go wynajęli. Załadowano to na statek, czy tak niezbyt?Tarn
‐ Opowiesz coś więcej o życiu w więzieniu? Jak często karmią, czym karmią…Troyus
‐ No wiesz, ciężko mości wędrowcze nie chcieć kogoś zabić jeśli wygląda się tak jak Ty. Oczywiście bez urazy… Wiesz może jak zdjąć tę haniebną klątwę? -
-
Kuba1001
Rafael:
//Kursywą oznacza się myśli, także pisz bez niej.//
Zastałeś mały i skromny pokoi, który powinien być biurem, acz znalazło się w nim miejsce na kufer, szafkę, dwa krzesła i stolik, a nawet łóżko, choć w oczy rzucało się przede wszystkim biurko i dwa fotele, z czego jeden był zajęty przez postawnego mężczyznę w mundurze oficera, zapewne wysokiego rangą.
‐ Prawdopodobnie dobry. Nie znam Cię. ‐ odpowiedział i zmrużył oczy. ‐ Kim jesteś? I czego tutaj szukasz?
Max:
Podczas tej szarpaniny to on okazał się góra, wyrywając Ci tarczę i uderzając Cię w twarz. Jednakże znał granice i wiedział, iż to pojedynek, więc nie złamał Ci nic, a przynajmniej na to wygląda.
Taczka:
Wysunął kilka razy rozdwojony język, niczym monstrualny wąż, i dał Ci jedną z butelczyn.
‐ Czterdzieści złota się za to należy. Nie nakładaj na zaś, w ciągu dwóch godzin traci swoje właściwości. No i nie skalecz się przypadkiem zatrutym ostrzem, gwarantuję, że nie zdążysz zdać sobie sprawy ze swojego błędu.
Wiewiur:
Nie zapłaciłeś mu za tachanie tego na pokład, więc niezbyt.‐ Karmią o nieregularnych porach, a dają tylko tyle, żebyś przypadkiem nie zdechł, bo taka śmierć byłaby za prosta… Dają jakąś papkę, która jest z sam nie wiem czego, i nieco chleba, czasem zamiast papki jest zupa, czyli wrzątek z kawałkiem jakiegoś warzywa.
‐ To nie jest klątwa… Zostałem tak zmieniony przez Maga Mutacji, na zawsze. Nie da się tego cofnąć.
-
-