Miasto Gilgasz.
-
-
Kuba1001
Rafael:
//Yyy… Rafael, nie rób ku*wy z historii Elarid, okej?//
‐ Ach, tak… Ekspedycja. Nie miało być Was więcej? Co z resztą?
Max:
Jakoś zdołał to zablokować, ale z trudem.
‐ Przyjąłbyś moją kapitulację? ‐ spytał, chyba nie widząc sensu w ciągnięciu dalej tej farsy.
Taczka:
Efekt był identyczny, z tym że nieco szybszy.Wszystko się powiodło, teraz nic tylko się zaokrętować i ahoj przygodo.
-
-
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
Zaczął szukać więc kapitana tegoż okrętu.Tarn
‐ Mogli mnie zabrać ze sobą do karczmy to od razu wskazałbym im odpowiedniego człowieka. A tak to tam wejdą, mogą wziąć nie tego a mój zleceniodawca dowiedziawszy się że zostałem schwytany może uciec…Troyus
‐ To jak Ty zacny Panie chciałbyś się od tejże klątwy uwolnić? Toć bez zawarcia współpracy będziesz Ty uwięziony w ciele tym na wieki wieków. -
Kuba1001
Max:
Nic tylko teraz uczcić jakoś ten sukces… Ach, jakby tylko chłopaki z wioski Cię teraz widziały, co nie?
Rafael:
‐ Tak czy inaczej, witamy na pokładzie. ‐ odparł i jedną ręką schował zwój do szuflady w biurku, a druga wyciągnął, abyś ją uścisnął.
Taczka:
I znów znalazłeś go bez większych trudności, właśnie skończył rozmawiać ze sternikiem.Pośród licznych książek nie było nic w tym guście.
Wiewiur:
Znalazłeś go bez problemu, właśnie skończył rozmawiać ze sternikiem. Problem był taki, że ktoś już do niego szedł.‐ Przecież mówiłem, że nie mogę się od tego uwolnić… Na dodatek mam sztucznie wydłużone życie, więc moja niedola będzie trwać jeszcze dłużej…
‐ Obstawa tego gościa to nie tylko gbury i osiłki, ale też idioci, on na starość również nie ma umysłu bystrego jak górski potok.
-
wiewiur500kuba
Gdurb
W takim razie stanął gdzieś z boku. Nie będzie przeszkadzać, ma czas.Tarn
‐ Gdybym tylko umiał magię umysłu… Może poszłoby łatwiej… Cóż, teraz chyba muszę liczyć na szczęście…Troyus
‐ Ale mi zacny Panie, chodziło o to by ten mag tak mógłby Ciebie pozmieniać byś wyglądał jak człowiek… O to mi Panie chodziło. -
-
-
-
Kuba1001
Rafael:
‐ Mamy kwatery dla każdego członka wyprawy, z tym że nie na tym okręcie. On robi tylko za eskortę, ten Wasz jest tuż obok.
Max:
‐ Ta, coś w tym może być… Jestem Bargin, a Ty? ‐ spytał, wyciągając ku Tobie dłoń.
Taczka:
‐ Niedługo. ‐ przytaknął kapitan. ‐ Zresztą, im szybciej, tym lepiej. Teraz powinieneś znaleźć kogoś, kto wskaże Ci drogę do kajuty.Nie było tego wiele, aż masz własny składzik w liczbie ośmiu takich butelczyn. Zawsze przyda się, gdy nadejdzie jakaś czarna godzina czy coś.
Wiewiur:
‐ Ach… Niestety, to także jest niemożliwe. Mógłby zrobić to tylko tamten parszywy Mutagenista, ale zginął. To znaczy: Zabiłem go.Więc czekałeś.
‐ Jakakolwiek Magia by się przydała, a tak to dupa.
Ekspedycja:
Wreszcie dotarliście pod bramy Gilgasz, serca verdeńskiego handlu i żeglugi oraz miejsca, z którego ma wyruszyć Wasza wyprawa. -
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Rafael:
‐ Każdy popełnia błędy. Ale, powinieneś już iść, ekspedycja nie może czekać, a ja jestem zajęty.
Max:
Zrobił to, a później spytał:
‐ Miałem zamiar iść po robocie na piwo do jakiejś karczmy, ale wszyscy inni moi znajomi mają warty, więc może Ty wybrałbyś się ze mną? Picie w samotności to nie picie.
Taczka:
‐ Teoretycznie kwatermistrza, ale że pewnie jest zajęty to każdy właściwie się nada.Było coś takiego, mikstura nazywała się Kamienną Skórą, i podobno właśnie taki efekt dawała.
Ekspedycja:
Bez problemów wkroczyliście do portu, gdzie czekał na Was olbrzymi okręt wojenny, nieco mniejszy, ale i tak dość przyzwoity drugi, chyba flagowy, bo bogato zdobiony. No i oczywiście był słabo uzbrojony statek, na który wciąż ładowali potrzebne Wam na wyprawie zaopatrzenie wszelkiej maści. -
maxmaxi123
//Pytanko z ciekawości: Zdajesz sobie sprawę, że nie wszyscy z ekspedycji odpisali, tak?//
Romanow
‐ Oi. Może byc problemik. Toki jeden po swojej fochcie miał coś ze mno zrobić. Trenowoć? Jakie rozwiązanie proponuiesz?Hyun
Czekał więc na to, co zrobi ich przywódca, jeżeli mieli jakiegoś…