Miasto Gilgasz.
-
maxmaxi123
Rozejrzał się, czy w okolicy nie ma jakiegoś czysto złotego trunku, lub w innych jasnych barwach. Spojrzał też, czy ona nie ma podobnego na tacach, jeżeli ma trunki… Plus w jaki kolor była ubrana? //Tak, te rzeczy mogą mu się przydać do podrywu.//
‐ Skąd takie zdziwienie? W obliczu takiego piękna, trzeba umieć się zachować, jeżeli chce się je zatrzymać przy sobie na dłużej. -
Konto usunięte
//
Kuba1001 pisze:(…)strzeżona przez dwóch strażników uzbrojonych w halabardy, miecze długie i tarcze, odzianych w pełne pancerze, którzy przechadzali się po okolicy dwójkami lub trójkami, choć dwóch tradycyjnie stało przed wejściem.
Dwóch chodzi dwójkami i trójkami? //
*Zapowiada się wspaniale *
Może najpierw klasycznie. Jak ma się sprawa z oknami, ile wieża ma wysokości, z czego dach, jak wygląda system kanalizacyjny w mieście, ile jest wejść a ilu strażników? Spróbował znaleźć odpowiedzi na te pytania -
-
-
Kuba1001
CCr:
Trafiłeś tam bez problemu, dzięki wskazówkom karczmarza, a otworzyłeś je dzięki kluczykowi. W środku wiele nie zastałeś, głównie łóżko i proste umeblowanie, aby w miarę komfortowych warunkach przetrwać tu noc i ewentualnie dzień.
Bulwa:
Było kilka takich, a mianowicie kobieta, Elfka i Krasnoludka.
Taczka:
Nie, ale zostawił kartkę na drzwiach swej pracowni, że poszedł się napić i wróci wieczorem. O ile wróci…
Wiatrowiej:
//Dwóch na straży przed wejściem, kilkunastu patrolujących teren dwójkami lub trójkami, coś mi się wcześniej musiało pomylić.//
Bez zwracania na siebie uwagi odkryłeś, że spadzisty dach zbudowany jest z kamienia i dachówek, wejścia są dwa, pilnie strzeżone, przednie przez dwóch strażników, a tyle przez trzech, do czego dochodzi około tuzin patrolujący teren w okolicy dwójkami lub trójkami. Poza tym jest tu niewiele okien, zaczynają się od około dziesiątego metra i są wybudowane dość regularnie, co około cztery kolejne metry. Tylko o kanalizacji niewiele ustaliłeś, siedzenie przy rynsztoku byłoby co najmniej dziwne i przede wszystkim zwracające uwagę…
Max:
‐ Jestem w pracy, drogi panie, więc nie zatrzyma mnie pan na dłużej. ‐ odparła, choć z odejściem wyraźnie zwlekała.
Na tacy miała dwa kufle piwa i kieliszek białego wina, a ubrana była głównie w błękit i biel (to pierwsze to kolor spódnicy, pozostałe ubrania są białe).
Wiewiur:
Do żadnego leża się nie ruszyłeś, Sanczo Cię powstrzymał, bo walka wciąż trwała, a głupio byłoby zginąć przypadkiem podczas jej trwania, prawda?‐ A Ty tu czego, hę? ‐ spytał jeden z ludzi i zaraz dobył sztyletu, pozostali poszli w jego ślady, oczywiście ignorując Twoje pytanie.
-
-
Konto usunięte
Wspaniałe, po prostu super. Czy on myśli, że się nagle stanę niewidzialny?
Wrócił do domu, przebrał się w bardziej robocze (nie do włamań, po prostu brudne, do zepsucia) ciuchy, schował pod ubraniem łom i w jakimś ciemnym, pustym zaułku jak najbliżej centrum zaczął badać sprawę kanałów -
-
-
Kuba1001
CC4:
Sen nadszedł dość szybko po długiej podróży, więc zdrowo przespałeś całą noc, budząc się rankiem, rzecz jasna dnia następnego.
Bulwa:
Na Twój widok cicho parsknęła śmiechem.
‐ Chyba największe miasto w całym Verden, a zamiast tłumu adoratorów mam niziołka. ‐ powiedziała i pokręciła głową.
Max:
‐ Sztukę? Ja? ‐ spytała, wyraźnie zdziwiona i zbita z tropu.
Wiatrowiej:
//Dobra, przejdźmy do konkretów: Co chcesz o nich dokładnie wiedzieć?// -
-
-
-
-
bulorwas
‐Mówisz do najemnika, który pracuje koło Magnusa i innych słynnych, a ty nazywasz mnie zwykłym Niziołkiem? Czują się obrażony.
Powiedział wskakując na krzesło na przeciw elfki.
‐Spuszczałem manto orklogom, wilkołakom i innym podobnie groźnym istotom.
Pochwalił się rzucając monetą w stół tak by się w niego wbiła. Prosta sztuczka, szuka się sęku w drewnie z którego wykonany jest stół i podkręca się monetę. -
Kuba1001
Bulwa:
‐ A ja jestem szlachcianką ze Złotych Włości, narzeczoną Kapłana Straceńczego Słońca, która przybyła tu w celu wykonania ważnej misji dla samego Uthera Światłodzierżcy. ‐ odparła. Oczywiście, jej słowa były zwykłym kłamstwem, ale najwidoczniej za takie uznała również Twoje przechwałki. Choć sztuczka z monetą zrobiła na niej nikłe wrażenie. Nikłe, ale zawsze jakieś.
CC4:
Owszem, nie, a tutaj na pewno na coś trafisz. Niemniej, masz szczęście, w karczmie panuje mały ruch i nie będziesz mieć jakichkolwiek trudności podczas otrzymywania posiłku, który wypadałoby zamówić u karczmarza, prawda?
Max:
‐ Niby co? ‐ spytała, coraz bardziej zdziwiona. ‐ O co panu chodzi?
Wiatrowiej:
//. . .
Cóż, na większość pytań możesz znaleźć odpowiedź tylko włażąc do środka, a co do innych: Słaby nurt, używany, ale nie tak, żeby grozić jakimiś uszkodzeniami, dwa metry pod ziemią.// -
-
-
wiewiur500kuba
Kuba1001 pisze:Wiewiur:
Do żadnego leża się nie ruszyłeś, Sanczo Cię powstrzymał, bo walka wciąż trwała, a głupio byłoby zginąć przypadkiem podczas jej trwania, prawda?‐ A Ty tu czego, hę? ‐ spytał jeden z ludzi i zaraz dobył sztyletu, pozostali poszli w jego ślady, oczywiście ignorując Twoje pytanie.
Tarn
‐ Nie chcecie panowie trochę zarobić?Troyus
Prawda, prawda! Podziękował swemu kompanowi i czekał na koniec tej wspaniałej walki! -