Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Możesz, ale zapewne wezwę Cię dziś znowu.
Vader:
Dzięki zawarciu adresu oraz małej mapki, trafiłeś tam bez problemów. No i godło Cesarstwa oraz herb Paladynów sprawiały, że to po prostu nie może być jakiś inny budynek.
Wiewiur:
‐ Jak każdego innego, to nie są jakieś potworzyska czy coś.Inne okazały się zamknięte.
Pod bogatą bramą bogate miasta Gilgasz zatrzymało Was kilku bogatych strażników i zagrodziło Wam drogę bogatymi włóczniami, zaś jeden z nich zadał Wam bogaty zestaw pytań:
‐ Imię, nazwisko, miejsce pochodzenia, status społeczny i cel przybycia do miasta? -
-
wiewiur500kuba
Gdurb
‐ Czyli Ty mógłbyś podejść do takiego Drowa i uciąć mu łeb bez problemu?Tarn
Szukał czegoś czym mógłby wyważyć te drzwi. // Mieczem da radę? xD //Troyus
Był wielce zdumiony tym jak ludzie potrafią być bogaci. Rozdziawił usta jak jakiś debil(którym zresztą jest), po czym uśmiechnął się jeszcze głupiej.
‐ No ten no… Jam je Troyus, cholera nazwisko… Pominiemy panocki ten punkt? Pochodzę z… W sumie to też wejśmy i łomińmy. Status społęczny… A co to? I ten no… My tak ło w łokolicy bylim to myśmy postanowilim przybyć do tego bogatego i zancego miasta! -
Rafael_Rexwent
Kuba1001 pisze:
Rafael:
‐ Hmmm… Dobre pytanie. Właściwie to nie, jestem podróżnikiem i podróżnikiem pozostanę, a więc pewnie znów ruszę w trasę, nie wiem gdzie dokładnie. Choć prawdopodobnie odwiedzę Fort Kvatch.Rafael
- ‐ Ja gdzieś w głębi serca czuję, że powinienem kiedyś poszukać dawnej przyjaciółki. Ale zawsze coś staje na przeszkodzie i nadal nie mam o niej żadnych wieści. Nawet nie mogę powiedzieć z czystym sercem, że żyje. *
-
-
Kuba1001
Max:
Lochy w koszarach? Nie.
Vader:
Udało się. Trafiłeś do dość skromnego przedpokoju, którego jedynym umeblowaniem były drzwi na wprost Ciebie, dwie ławki stojące naprzeciw siebie, pod ścianami, i jakaś roślina doniczkowa w rogu.
Rafael:
‐ Przyjaciółka? ‐ spytał, niemalże jednocześnie unosząc brwi i kąciki warg w lekkim uśmiechu.
Wiewiur:
‐ No… Tak. Teoretycznie.//Nie.//
Nie ma tu nic takiego.Strażnik pokręcił z rezygnacją głową i wpuścił Was, mamrocząc coś o wsiowych głupkach.
-
-
wiewiur500kuba
Gdurb
‐ To może podzielisz się ze mną swoją wiedzą?Tarn
Spróbował je zatem wyważyć jakoś swoim ciałem… Czy coś.Troyus
‐ No Sanczo, to gzi tyro? Ja żem wybierał w uprzednim przybytku, teraz zaś Twa jest zacna kolej, byś pokierował nami zacnymi po tymże zacnym mieście.// Da się zrozumieć? ;‐; // -
-
Kuba1001
Vader:
O dziwo, brak odpowiedzi.
Max:
No cóż, błądzenie to też metoda, bo rzeczywiście znalazłeś swoje upragnione cele.
Wiewiur:
‐ A czym tu się niby dzielić?Trzymały się twardo, ale na pewno nie poprzestaniesz na jednym razie, prawda?
//Ta.//
‐ Yyy… To może by tak… Tam? ‐ spytał, wskazując na odległy jeszcze, acz widoczny, główny rynek. -
wiewiur500kuba
Gdurb
‐ No nie wie, ja na przykład nie wiem jak takie dziadostwo zabić, a po to przyszedłem. Po informacje.Tarn
Tarcza coś pomoże?Troyus
‐ Zatem w drogę! Wio zacny Havirze! Zdobądźmy tenże Rynek! Wijo! Wijo!‐ Popędził tam swojego zacnego osła, który lepszy był od innych koni w charakterze, w wyglądzie, w pędzie. Każdy inny koń gorszy był od Havira, Królewsko urodzonego osła Troyusa! -
-
-
Kuba1001
Vader:
Podwójne fiasko, bowiem na pukanie nikt nie odpowiedział, a drzwi nie ustąpiły, bo zamknięte.
Max:
Ino no do kogo to powiedzioł?
Wiewiur:
‐ Ty na serio jesteś jakiś tępy. Co tutaj tłumaczyć?Możne spróbować.
Owszem, niewiele rączych rumaków sięgało do kopyt Twego wierzchowca, acz wszystkie, nawet znacznie gorsze, były posłuszniejsze, a Twój postanowił sobie stać i nigdzie się nie ruszać.
-
-