Miasto Gilgasz.
-
-
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Źle, bo może i szeregowego trepa lub prostego rabusia powalisz, ale przeciwko bardziej wymagającemu przeciwnikowi nic nie zdziałasz.
Taczka:
//Wybacz, nie zauważyłem.//
Miałeś ich bardzo dużo, jedne traktowały w ogóle o artefaktach, a inne były spisem kilku lub kilkunastu jakichś konkretnych, a nawet o jakimś pojedynczym.Cóż, kolacja w kambuzie, właśnie to. W sumie zacząłeś być głodny, a więc wypada zająć jakieś miejsce i wziąć się za posiłek.
Wiewiur:
Najpierw to musiałeś zająć jakieś wolne miejsce na jednej z czterech długich ław, przy jednym z dwóch dużych stołów, gdzie już czekał komplet naczyń i sztućców, aby tam wyczekiwać posiłku.W sumie lepiej, tutaj dawali nagrodę za jakieś indywidualne cele… Na przykład dwieście pięćdziesiąt złota za jakiegoś Ponurego Opoja.
‐ W sumie… Tak, mógłbym się zgodzić. ‐ odparł, wracając do posiłku.
Ekspedycja:
Bulwa:
Jak na okręt flagowy przystało, był on silnie, acz nie jakoś oszałamiająco, uzbrojony: dwie katapulty (na głównym pokładzie, po jednej na rufę i dziób), trzydzieści balist (po piętnaście na dolnym pokładzie) i dwadzieścia skorpionów (rozstawionych na burtach, równomiernie wokół całego okrętu, aby skutecznie odpierać wrogi abordaż lub wspierać własny).
Max:
Znalazłeś tam magazyny żywności i innych towarów, kwatery wspólne zwykłych marynarzy, jakiś pokój, w którym zapewne odpoczywali, acz był zamknięty na cztery spusty, a także stanowiska artyleryjskie dla trzydziestu balist.
Abby:
Szczęśliwie tłum był mały, a on wmaszerował do pierwszej z brzegu, także jakoś go nie zgubiłeś.
Vader:
Rozgościłeś się, a jeśli chodzi o sprzęt to wymaga tylko powierzchownego wyczyszczenia, pył i inny brud podczas długiej drogi do Gilgasz zrobił swoje, nawet mimo regularnego czyszczenia.
Kazute:
Na chwilę obecną? Nie.
Wiewiur:
Nie musiałeś, gdyż byli jacyś rozmawiający, którzy mieli przerwę, odwalili swoją część roboty lub byli zwyczajnie starsi stopniem. -
wiewiur500kuba
Gdurb
Przeżyje chyba ten dzień bez posiłku, wolałby nie sprawdzać jak te ławy na niego zareagują… Opuścił więc pomieszczenie i zaczął spacerować po pokładzie…//Nie powinno być osobnego tematu od statków? ;‐; //Tarn
Można coś więcej o zleceniu na Opoja?Troyus
Bohater był rad niezwykle z tego iż ktoś do niego dołączy z własnej woli! Niezwykle ucieszony tą myślą również wznowił swój posiłek…Sh’arghaan(Ekspedycja)
Mógłby stanąć gdzieś z oku by móc ich spokojnie podsłuchać? -
-
-
maxmaxi123
Romanow
‐ Lo ponie, to tutoj żyje coś gorszygo łod hołoty?
Spytał się, będący pełen zdziwienia, jak to potężny muszą być tutaj ludzie. Może nawet tak groźni jak Bańko Srogi*?Hyun
Coś mało tego było i spodziewał się czegoś więcej. To w takim razie zaczął szukać kuchni, bo w końcu jakaś musi tu być.*‐ jedna z postaci, z opowiadanych mu bajek. Bańko był leniem, obżartuchem i lubił gnębić małe dzieci. Do tego dobrze władał bronią, to jest, znał pojęcie blokowania, jak i parę innych podstaw walki bronią białą. W sumie, co się dziwić?Postać wymyślona przez wiśniaków, aby wzbudzać u innych odrazę do tego typu osobników, przez co już niejednokrotnie dzieci bały się swoich ojców. Po tym, jak dzieci chciały masowo uciec, zaniechano opowiadania tej bajki.
-
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Nie wiem o kogo Ci chodzi, ale tak, znalazłoby się tutaj sporo groźnych rzezimieszków, a do tego więcej niż myślisz.
Wiewiur:
//Jeszcze za daleko nie odpłynęliście, później.//
Przyszło Ci spacerować prawie że samotnie, poza Tobą na pokładzie było tylko kilku ludzi plus marynarz na bocianim gnieździe.Przyprowadzić go żywego lub martwego do siedziby miejskiej straży, można go znaleźć w karczmie “Mordownia.” Do tego można było go poznać po tym, że był Krasnoludem o czarnej brodzie, bokobrodach, wąsach i włosach oraz pancerzu tego samego koloru.
We trójkę szybko pozbyliście się mięsa, a przynajmniej tego, które zostało przeznaczone na posiłek, gdyż resztę Mutant zostawił na drogę.
‐ Więc… Co teraz? ‐ spytał, mając pewnie na myśli Wasze zlecenie, które na niego wzięliście, a nie podróż.
Taczka:
Cóż, takiej nie było, bo po co ją pisać? Przecież w ciągu kilku miesięcy lub lat będzie nieaktualna, a większość osób mając wiedzę o położeniu takowych wykorzystałaby ją we własnym celu.Wszystkie były tak samo zatłoczone, ale kilka miejsc pozostało wolnych. Tak czy inaczej, na kolację otrzymaliście nieco kanapek i jajecznicę na boczku.
Ekspedycja:Max:
Fachowo nazywało się to kambuz, niemniej udało Ci się ją znaleźć. Tylko w sumie po co?
Wiewiur:
Mógł, ale było to dość problematyczne, bo takiego smoczego cielska dość trudno nie zauważyć.
Vader:
Po chwili została doprowadzona do należytego porządku.
Abby:
Wkrótce wkroczyłeś do typowej karczmy portowej: Woń słonej wody morskiej mieszała się z potem, tytoniem i alkoholem, a klientela to głównie marynarze z różnych statków i okrętów, czasem jacyś najemnicy, a do tego obsługa karczmy w postaci kelnerek, kucharzy, barmana i tym podobnych.
Kazute:
Nie tylko łatwo, ale i efektywnie. Niemniej, trafiłaś na miejsce bez problemów, miałaś stąd doskonały widok na rozciągające się w dole miasto, morze i liczne statki oraz okręty. -
-
-
maxmaxi123
Romanow
Zrobił wielkie oczy, ignorując resztę wiadomości i skupiając się na pierwszej części wypowiedzi.
‐ To ty nie znosz Bańka Srogiego?! Jak tok można? Chyba że tyś z tych modych… no niewożne, opowidzieć co ło nim?Hyun
Chciał zobaczyć, jak cesarstwo dba o swoich i nie mając co robić. Wcale nie dlatego, że GM go zabije, jak nie będzie wykazywać aktywności, wcale. -
wiewiur500kuba
Gdurb
Podziwiał morze.Tarn
Wziął więc owe ogłoszenie i zaczął szukać karczmy o której była mowa…Troyus
‐ Nie masz czegoś co mógłbyś nam dać byśmy przynieśli to jako trofeum żeby było że Cię zgładziliśmy? Takie coś co by Cię jakoś nie bolało, albo by strata nie była zbyt wielka, wiesz o co chodzi?Sh’arghaan
Z tej odległości ich nie słyszał? Podchodził powoli do nich, czekając aż będzie coś słyszał, ale też by nie zwrócić na siebie ich uwagi. W sumie szedł nie tyle w ich stronę to w ich okolicę… -
-
-
Kuba1001
Max:
‐ Może po treningu. Pokazywałeś mi już atak, teraz zobaczymy obronę. ‐ powiedział i nie dając żadnego sygnału zamachnął się kijem na Twoją głowę, zapewne na tyle mocno, że kij lub czaszka pękłyby w pół.
Taczka:
Właściwie każdy kontynent miał ich kilkanaście lub nawet więcej, kilka było też w Archipelagu Sztormów, a kolejnych położenia nie określono.Jakoś nikt Ci w tym nie przeszkadzał. Cóż, wychodzi na to, że żeby się zaaklimatyzować to Ty musisz zrobić pierwszy krok względem załogi, a nie na odwrót.
Wiewiur:
Morze jak morze, dość urokliwe, zwłaszcza wieczorem, gdy zachodzące za horyzontem Słońce nadaje mu piękne, pastelowe barwy czerwieni, żółci i pomarańczy.Pomalowany na czarno lokal, z szyldem z nazwą, który był w trzech czwartych niekompletny, już z daleka śmierdzący alkoholem, tytoniem, fekaliami i chyba trupem. Tak, to na pewno tutaj.
‐ Niestety nie. Mógłbym odciąć sobie zdrową dłoń, ale odrosłaby dopiero po miesięcu, może dwóch.
Ekspedycja:Kazute:
Cóż, przysiadłaś sobie, a nikt Ci w tym bynajmniej nie przeszkadzał.
Abby:
W sumie źle się składa, bo musisz pogadać z barmanem. No, chyba że jesteś w stanie wytłumaczyć mu na migi, że chcesz się urżnąć.
Vader:
Zdecydowanie najlepszy, jaki widziałeś, bo był szybki, wytrzymały, kunsztownie ozdobiony i dobrze uzbrojony.
Max:
‐ Jeśli chcesz się opierdzielać to nie tutaj. ‐ mruknął jakiś marynarz taszczący worek na plecach. ‐ Jak Ci się nudzi, to pomóż ładować zaopatrzenie.
Wiewiur:
‐ Ty też masz za dużo wolnego? ‐ zagadnął jeden z marynarzy, momentalnie ucinając rozmowę ze swymi kompanami. -