Miasto Ur
-
Kuba1001
Bulorwas:
Akurat łowcy potworów mieli tu spore wzięcie, z racji takich potworów jak pustynne rekiny, Giga Scorpio, watahy piaskowych wilków czy inne monstra, więc dość szybko znalazł karczmę bez nazwy, ale za takową mógł służyć łeb okazałego pustynnego rekina zawieszony nad drzwiami.
Bóbr:
Ten jednak mu nie przerywał, a dalsza lektura nie wnosiła nic nowego. Przynajmniej w wypadku tej konkretnej książki. -
-
-
Kuba1001
Bulorwas:
Wyglądem nie odstępowała od żadnej innej karczmy w Elarid. Jedynym co ją wyróżniało, byli klienci. Najróżniejszych ras, lecz jednego zawodu: łowcy potworów. Na ogół zbrojni w łuki i kusze, lekkie pancerze, różnego rodzaju szable, miecze, jatagany, włócznie, oszczepy, noże i topory. Każdy z nich miał już wiele blizn i innych “pamiątek,” a więc wyglądałeś tu właściwie jak gówniarz i nowicjusz.
Bóbr:
Szukanie książek przerwało Ci pukanie do drzwi. -
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Bulorwas:
‐ Wszędzie, w Ur jest ich pełno. ‐ odparł karczmarz, nieco zdziwiony Twoją niewiedzą.
Bóbr:
‐ Owszem. ‐ odparł, gdy zauważyłeś jego ślepia w mroku oraz poczułeś woń mokrej gleby, rozkładających się zwłok i zaschniętej krwi. Ciekawe czemu to własnie rozkładające się zwłoki przeważały w tym bukiecie woni? -
-
-
-
-
-
-