Bulorwas:
Bez wątpienia krew. Czyli lepiej nie ignorować Chochlików…
Bóbr:
Już, gdy usiadłeś, zdałeś sobie sprawę z pewnego problemu: Nie masz swojej sakiewki.
Bóbr:
Nic. Najwidoczniej zwinęli Ci sakiewkę, gdy spacerowałeś i nawet nie zauważyłeś.
Bulorwas:
Gdy tak się zastanawiałeś, otrzymałeś cios czymś metalowym prosto w nos.
//Pie**ol się, masz aktualnie jeden z ważniejszych wątków. No, może nie tak ważny, jak Ci z Heresh, ale ważny.//
Położyłeś się, zasnąłeś, a obudziło Cię pukanie do drzwi.
//Mieszkasz u najbogatszego badassa w mieście, albo i na kontynencie.
Zamiast prosić o nieco złota, szukasz zleceń.
._.//
A wszedł sam Lord, rzucając Ci plecak i torbę podróżną.
‐ Zbieraj się. Jesteś już spakowany, więc chodź za mną.
‐Yhym. ‐ Ubrał na plecy plecak a torbę wziął w rękę i ruszył za lordem.
//boję się go zapytać troszkę xd szczególnie jak co chwilę ma na mnie focha ;_; //