Miasto Ur
-
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
Tak po prawdzie to nie jadłaś praktycznie nic z tej karty.
Zohan:
‐ Cztery za nóż? Może być, ale z miecza tak nie zejdę… Trzydzieści pięć i po sprawie.
Vader:
Trafiłeś pod jego dom bez większych problemów po drodze, dwóch gburowatych osiłków na warcie pod drzwiami może to zmienić.
Wiewiur:
Było ich dość dużo, więc szukał czegoś konkretnego? -
-
-
-
-
Kuba1001
Wiewiur:
//Nie załamuj mnie, już tyle tu siedzisz…//
Zohan:
‐ Pięćdziesiąt złota. ‐ odparł i wyciągnął dłoń. Tak, zgodził się na cenę miecza, ale Twój kompan dobrał sobie jeszcze pięć noży, każdy za cztery sztuki złota.
Vader:
Obaj się co prawda zaśmiali, ale nie mieli żadnych oporów przed wpuszczeniem Cię do środka.
Taczka:
Za Twój posiłek, czyli pieczeń z wielbłąda z daktylami oraz lampkę słabego wina o smaku cytrusów przyszło Ci zapłacić sześćdziesiąt sztuk złota. -
-
-
-
Kuba1001
Zohan:
Jak to handlarz, najpierw przeliczył, później zaś wręczył Twojemu kompanowi odpowiednią ilość broni, ciesząc się przy okazji z dobrego zarobku.
Vader:
Przedpokój taki sam jak zawsze, nic nowego.
Taczka:
No cóż, najpierw to musiałaś się nieco naczekać, bo taką potrawę pewnie się trochę robi… Czym zajmiesz się przez ten czas? -
-
-
Kuba1001
Zohan:
Była też druga, na targu niewolników, ale i tę odnalazłeś bez problemu.
Vader:
Podczas wykonywania dla niego tej przysługi? Kilkukrotnie, potem jeszcze raz lub dwa, gdy miałeś na karku bandę skorumpowanych strażników miejskich i handlarzy niewolników oraz wtedy, gdy za bardzo się zabawiłeś i wywalili Cię na zbity pysk z karczmy, w której mieszkałeś. -
-
-
-