Miasto Ur
-
- A czego zażądał w zamian? - zapytał, bo oczywistym było, że żaden najemnik nie pracuje bezinteresownie i z dobroci serca.
-
-Zaoferowałam mu pięćdziesiąt tysięcy złotych monet i obiecałam posiadłości.
-
Pokiwał głową.
- Bardzo dobrze, że nie mówiłaś jakie konkretnie. Gdy będzie po wszystkim, dostanie jakiś marny karawanseraj na pograniczu Morza Wydm lub nie dostanie nic, bo może zginie… Dziękuję ci, że się tym zajęłaś. -
-Miło, że mogłam ci znowu pomóc. - Zarumieniła się lekko.
-
- I jestem ci za to bardzo wdzięczny. Jesteś prawdziwą podporą tego państwa. I moją.
-
-Dziękuję, że pokładasz we mnie takie nadzieje…
-
- W pełni zasługujesz na to uznanie, uwierz mi. Wierzę, że bez ciebie to, co chcę stworzyć, byłoby niemożliwe.
-
-Nikt wcześniej we mnie nie wierzył jak ty, to naprawdę dużo dla mnie znaczy.
-
- Myślę, że nie tylko ja w ciebie wierzę… Wybacz, muszę wracać do moich obowiązków. Chcę, żebyś towarzyszyła mi później, będziemy żegnać opuszczających Ur żołnierzy. Nie ma czasu do stracenia, wojna już się rozpoczęła.
-
-Cóż, ja jeszcze chwilę tu zostanę, żeby nacieszyć się tym ogrodem… - Ucałowała go na pożegnanie, zanim poszedł.
-
Uśmiechnął się i pokiwał głową, wracając do pałacu. Ty zostałaś sama. No, prawie sama, nie licząc kręcących się w pobliżu sług i ogrodnika, jak zauważyłaś: Elfa. Choć przedstawiciele tej rasy nie są raczej zbyt często spotykani w Nirgaldzie, to jednak nic dziwnego, że to jego zatrudnił Zimtarra, ze wszystkich ras to właśnie długousi mieli największą wiedzę o roślinach i rękę do nich, a dbanie o cokolwiek w tych warunkach nie należało do prostych zadań.
-
Przyglądała się mu i jego pracy.
-
- Mówimy na nie Athel Warinst. - powiedział, nagle, gdy przyglądałaś mu się jakiś czas, wskazując na małą sadzonkę. - W języku ludzi oznacza to Królewskie Drzewo. Rosną tylko w najstarszych lasach Verden, zasiedlonych przez Elfy na początku świata, a sprowadzenie tu sadzonek tego drzewa musiało kosztować fortunę.
-
-A jak ty się nazywasz? - Podeszła bliżej Elfa. - Rzadko kiedy mam okazję porozmawiać z innymi Elfami.
-
- Zwę się się Finrodin, ale większość twoich rodaków zwraca się do mnie Gez. Tak, to nazwa państw ze stolicą w Minteled, z którym zdaje się toczycie wojnę. Ale w lokalnym narzeczu oznacza po prostu obcego, więc to tak do mnie mówią.
-
-Ciekawy pseudonim… A mógłbyś mi jeszcze trochę poopowiadać o roślinach w tym ogrodzie?
-
- Będzie to dla mnie zaszczyt. - odparł i wskazał ci na jedną ze ścieżek prowadzących przez ogród, którą sam się udał.
-
-Długo zajmujesz się tym ogrodem? - Zapytała z ciekawości idąc za Elfem.
-
- Ponad dwieście lat, służąc kolejnym pokoleniom tego rodu. Wydaje mi się, że jestem najstarszym sługą w Ur.
-
-Nie dziwię się, że jest taki wspaniały, skoro pielęgnujesz go tyle lat.