Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Co wiesz o tych długich palcach?
Rozejrzał się po piwnicy przygotowując pochodnie i sztylet do walki.
Bóbr: ‐ To jeden z większych gangów, okradają każdego tutaj, a czasem zapuszczają się do innych dzielnic miasta. Bulorwas: Piwnica była zastawiona skrzyniami i beczkami, a Chochlików nie widać.
‐A szczury?
Przeszukał ostrożnie najbliższą sobie skrzynię.
Bóbr: ‐ Największy gang, kroją każdego, gdzie chcą i kiedy chcą. Bulorwas: Nic w niej nie było.
Sprawdzał kolejne beczki i skrzynie
Gdy tak sprawdzałeś jedną z beczek, otrzymałeś cios w tył głowy.
Odwrócił się z przygotowaną pochodnią i sztyletem do walki.
‐A ten gang, którego nie znasz… Wiesz chociaż cokolwiek o nich?
Bulorwas: Nikogo tam nie było. Bóbr: ‐ Jak ich nie znam, to chyba wiadomo, że nic o nich nie wiem, nie? ‐ burknął.
‐Kur mać! Krzyknął
Krzyknąłeś.
Dalej przeszukiwał skrzynie tym razem ostrożniej
‐Dobra, długie palce. Gdzie mogą mieć siedzibę, lub gdzie rekrutują? Cokolwiek?
Bulorwas: Niemalże od razu, gdy się odwróciłeś otrzymałeś kolejny cios w tył głowy. Bóbr: ‐ Żyją na ulicy. Jak każdy tutaj.
‐Znasz jakiegoś członka? Gdzie ich mogę znaleźć? Dam Ci dziesięć sztuk złota za dokładne informacje.
Sprawdził czy nie ma jakiegoś jedzenia w ubraniu;
Bulorwas: Kawałek chleba. Bóbr: ‐ Wyglądasz na bogacza. ‐ odparł. ‐ Pokręć się tu kwadrans, a sami znajdą Ciebie.
‐Chcecie trochę chlebka? Jest taki smaczny. Powiedział.