Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
‐Znam to prawo. Coś o tym wiem‐ wyszedł na słońce.
Valkyr: ‐ Jesteś pierwszym Nagiem jakiego widzę… Korobov: ‐ W takim razie oddaj nam zwierzaka.
‐Oddałbyś ojca?‐zapytał się z sarkazmem, a jego ręka zacząła szukać swojego miecza.
‐ W sumie jestem jeszcze magiem, magiem jadu i wody… ‐ Przerwała na chwile, ale znowu zaczęła jeść.
Korobov: ‐ Radzę się nie stawiać. Nas jest pięciu. Valkyr: ‐ Maga też nie spotkałam…
Postanowił się skupić na jakiejś najbliższej wodzie. Może być ich krew.
Korobov: Nie ma tu akcji takich jak w awatarze więc nie udaje się. A najbliższa woda była w beczce oddalonej od Ciebie o jakieś 12 metrów.
Więc się na niej skupia.
Korobov: Strażnicy Cię otoczyli.
Przywodzi wodę, rozlewa ją wokół siebie i zamraża.
Korobov: Pewnie by się udało gdyby w kluczowym momencie przed Twoją twarzą nie śmignął miecz.
Zdjął rękawiczki, pokazał swoje szpony. W jednej ręce tarcza. W drugiej szpony smoka. ‐Maurycy. Wiesz, co robić.
‐ Jeśli zginiemy my to przyjdą dziesiątki następnych.
‐A tej łuski nie sposób przebić.‐ rozczapiorzył pazury. ‐A może 1 na 1?
Korobov: ‐ Daj nam chwilę na zastanowienie.
‐ To miałaś okazję mnie zobaczyć. A właściwie, co to za miejsce?
Valkyr: ‐ To willa Lorda Kaserta…
Degant: Ty i dowódca znaleźliście się w sporym budynku, który był prawdopodobnie koszarami.
‐ Ładnie tu
Degant: Weszliście do kwatery oficera, która była jednocześnie biurem. Oficer wskazał Ci jedno z krzeseł przy stole, a sam usiadł na innym.