‐ A dlaczego miałem się gniewać? Zjadłbym coś, chyba. Jeśli to nie problem.
Uśmiechnął się lekko. Nadal nie wiedział, czy jest zbyt naiwny, czy jego pan rzeczywiście będzie dla niego dobry. Cholera, jakby się tego chciało jak najszybciej dowiedzieć.
Udało się, choć czy to dobry pomysł? Aby marnować w ten sposób cenne zasoby energii magicznej? Niemniej, dostałeś na talerz smakowitego dorsza z ziemniaczkami i koperkiem oraz zamówione wcześniej piwerko.
//Sztućcami.//
Może i tak, ale to w sumie będzie żałosna śmierć: Zamiast użyć Magii, kiedy jest potrzebna, giniesz, bo używałeś jej, kiedy była niepotrzebna… Ale, tak czy inaczej, nadal to robisz, a i przy okazji skończyłeś swój posiłek.
Zapłacił za posiłek i wyszedł szybko z karczmy, obserwując czy ktoś go nie śledzi. Kiedy znalazł się e jakimś zaułku przestał używać magii i zwyczajnie schował dobrze sakiewki. Ruszył później w stronę Tablicy Ogłoszeń.
Kadir
Victor po szybkiej wymianie zdań i zapłacie dosiadł się do wolnego miejsca.
‐Teraz tylko czekać na posiłek. Zacznijmy od pytań, które z pewnością masz do mnie. Jednak powiedz coś o swojej przeszłości.
‐ Nie ma w niej nic interesującego. ‐ Mówił tak z przyzwyczajenia. ‐ Żyłem na ulicy w Kasuss, potem zaciągnąłem się do cyrku, z którego mnie po kilku latach sprzedano. Kolejnymi sprzedażami trafiłem w pana ręce.