Nowe Gilgasz
-
Nie skomentował tego, a Wy wreszcie zbliżyliście się na tyle, aby szum wody był słyszalny z bardzo bliska. Zapewne przystań i łódź Vigo, jeśli taki jest jego plan, są już niedaleko, acz to nie koniec zmagań, ponieważ ktoś stanął Wam na drodze. Co ciekawe, to tylko jeden nieuzbrojony Goblin z paskudnym uśmieszkiem na twarzy.
- Zdjąć go? - zapytał Mroczny Elf, wskazując na swoją kuszę. -
Xavier Waasi
-Nie sądzisz, że jest to zbyt podejrzane? - Odparł, próbując z użyciem pierścienia wyrządzić jakąś krzwydę Goblinowi. Jeżeli ten w ogóle miał na sobie coś, co mogło mu na chwilę obecną zadziałać na jego szkodę. -
@Kubeł1001 napisał w Nowe Gilgasz:
Taczka:
Na przybrzeżnym mule wciąż było widać ślady, które pewnie za jakiś czas, może nawet tak krótki jak godzina, zostaną zalane przez rzeczną wodę i znikną. Teraz jednak mogliście obserwować do woli dziwne ślady, bo wyglądające, jakby wyszły z wody, z czymś jakby błona pławna między palcami, a także, co najciekawsze, wielkości dziecięcych śladów stóp.- Murloki? - rzucił najemnik, a Tobie też te małe, podobne do żab potworki przyszły jako pierwsze do głowy.
-Na to wygląda… Myślisz, że mogą mieć coś wspólnego z tym zaginięciem?
-
Taczka:
- To jak na razie najlepszy trop jaki mamy, więc w ciemno założyłbym, że tak.
Vader:
Nie miał i to było dziwne. Dopóki nie klasnął w dłonie i wyjął z kieszeni szaty mały gwizdek, a choć dmuchnął w niego z całych sił, nic się nie wydarzyło. Potem uśmiechnął się do Was szeroko, pomachał i uciekł korytarzem, ku szumiącej wodzie. Dopiero teraz było dziwnie. -
Xavier Waasi
Ruszył więc dalej. Nie dał się przecież zastraszyć złowrogiemu gwizdkowi ostatecznej zagłady. Głównie przez to, że droga powrotna była dłuższa, niż droga na przód. -
Droga powrotna okazała się o wiele bardziej przyjaznym wyborem, niż pchanie się do przodu, ponieważ dowiedziałeś się, o co chodziło z gwizdkiem. Służył przywołaniu tresowanej bestii, konkretniej Ketam, wielkie bydlę o ośmiu odnóżach, szczypcach i ogonie zakończonym kolcem jadowym.
//Tak, jest gdzieś w Bestiariuszu. Tak, daję Ci wykonać pierwszy ruch. Tak, to ostatnia większa przeszkoda na Twojej drodze.// -
Xavier Waasi
Klepnął Mrocznego Elfa w ramię.
-Bądź tak miły i weź pobiegnij po Szkieletora, my spróbujemy w tym czasie nie zginąć. - Na szybko zaczął sobie przypominać informacje na temat tego zwierza, po czym zorientował się, że wie cholernie mało. Z wyjątkiem paru szczegółów. Nałożył strzałę na cięciwę i wycelował w Ketama. - Ma ktoś może ogień, żeby trzymać bestię na odległość? -
//Miałeś dwóch Orków w Mrocznym Królestwie, Maga Ognia i Mroku. Jeden zginął, drugi przeżył i jest z Tobą do tej pory. Specjalnie sprawdziłem, który tam zginął, żeby się teraz nie pomylić.//
- Mówisz i masz. - mruknął Ork, prostując palce, a później wykonując magiczną inkantację, którą zakończył klaśnięciem w dłonie. Przed stworem, który powoli się do Was zbliżał, pojawiła się wysoka prawie do sklepienia ściana ognia. -
Xavier Waasi
///< 3 ///
Teraz jedynie sprawdzić, czy bestia się nie przebije przez ten ogień.
-Będzie trzeba ją usmażyć, bo blokuje nam drogę. -
- Nie wiem czy dam radę. - odparł Ork, ale mimo to spróbował, gdy potwór przeskoczył przez ścianę ognia i ruszył biegiem w Waszym kierunku. Na jego drodze Ork postawił drugą ognistą ścianę, a potem zbliżył do niej tę pierwszą, która blokowała wcześniej potwora, aby podsmażyć go z dwóch stron.
-
-Przydałoby się jakoś wywabić je z wody… - Podrapała się po głowie. - Co one jedzą?
-
Xavier Waasi
Sam czekał na możliwe wyskoczenie bestii, by posłać w jej brzuch kilka strzał. Mieli go zatrzymać do powrotu Szkieletora, ale kto wie, czy bestia nie odepchnie ich na wystarczającą odległość, żeby Vigo uciekł. -
Taczka:
- Wieśniaków? - odparł niepewnie i parsknął śmiechem. - Nie wiem. Zastanowimy się nad tym później, teraz warto śledzić je, dopóki mamy okazję, niedługo wszystkie odciski znikną przez przypływ.
Vader:
Szkieletor przybył, zgodnie z poleceniem, i cholernie się przyda, bo potwór wyskoczył zza ognistych ścian, nieco przypieczony, ranny i niesamowicie wprost wściekły. Od razu ruszył prosto na Ciebie i Orka, siekąc wściekle powietrze swoimi szczypcami. -
Xavier Waasi
-Szkieletor? Bądź tak uprzejmy i wyrwij Ketamowi ogon.
Kiedy bestia zbliżyła się do niego i do Orka, do spróbował go uratować, poprzez teleportację Magią Cieni.
///Została mi jedna lub dwie ostatnie, po nich koniec mojej magii, a przynajmniej tak wynika z wcześniejszego odpisu./// -
Udało się Wam, więc z bezpiecznej odległości mogliście obserwować pojedynek gigantów. Ketam zaatakował pierwszy, ale kolec jadowy i zawarta w nim trucizna nie zrobiły na Twoim Szkieletorze wielkiego wrażenia. Dlatego potwór próbował swoimi szczypcami pozbawić go jakiejś ważnej kończyny. Koniec końców mu się udało, i tak Twój pupilek został bez lewej ręki, a Ketam dosłownie odbijał się od niego i ścian, oszalały z bólu. Przy odrobinie szczęścia sam się wykrwawi.
-
Xavier Waasi
Nadal jednak stanowił zagrożenie i tak łatwo nie przejdą obok niego.
-Szkieletor, przytrzymaj go, żebyśmy mogli przejść dalej. -
//Nie chcesz go, tak po prostu, nie wiem, zabić?//
-
///Na jedno raczej wyjdzie, bo bestia będzie starała się nas dorwać.///
-
//Ale jak zabijesz ją teraz, to Szkieletor zamiast ją tu trzymać, będzie mógł pójść dalej z Tobą.//
-
Rozejrzała się za resztą śladów, jakie mogłyby zostawić Murloki.