Nowe Gilgasz
-
Droga powrotna okazała się o wiele bardziej przyjaznym wyborem, niż pchanie się do przodu, ponieważ dowiedziałeś się, o co chodziło z gwizdkiem. Służył przywołaniu tresowanej bestii, konkretniej Ketam, wielkie bydlę o ośmiu odnóżach, szczypcach i ogonie zakończonym kolcem jadowym.
//Tak, jest gdzieś w Bestiariuszu. Tak, daję Ci wykonać pierwszy ruch. Tak, to ostatnia większa przeszkoda na Twojej drodze.// -
Xavier Waasi
Klepnął Mrocznego Elfa w ramię.
-Bądź tak miły i weź pobiegnij po Szkieletora, my spróbujemy w tym czasie nie zginąć. - Na szybko zaczął sobie przypominać informacje na temat tego zwierza, po czym zorientował się, że wie cholernie mało. Z wyjątkiem paru szczegółów. Nałożył strzałę na cięciwę i wycelował w Ketama. - Ma ktoś może ogień, żeby trzymać bestię na odległość? -
//Miałeś dwóch Orków w Mrocznym Królestwie, Maga Ognia i Mroku. Jeden zginął, drugi przeżył i jest z Tobą do tej pory. Specjalnie sprawdziłem, który tam zginął, żeby się teraz nie pomylić.//
- Mówisz i masz. - mruknął Ork, prostując palce, a później wykonując magiczną inkantację, którą zakończył klaśnięciem w dłonie. Przed stworem, który powoli się do Was zbliżał, pojawiła się wysoka prawie do sklepienia ściana ognia. -
Xavier Waasi
///< 3 ///
Teraz jedynie sprawdzić, czy bestia się nie przebije przez ten ogień.
-Będzie trzeba ją usmażyć, bo blokuje nam drogę. -
- Nie wiem czy dam radę. - odparł Ork, ale mimo to spróbował, gdy potwór przeskoczył przez ścianę ognia i ruszył biegiem w Waszym kierunku. Na jego drodze Ork postawił drugą ognistą ścianę, a potem zbliżył do niej tę pierwszą, która blokowała wcześniej potwora, aby podsmażyć go z dwóch stron.
-
-Przydałoby się jakoś wywabić je z wody… - Podrapała się po głowie. - Co one jedzą?
-
Xavier Waasi
Sam czekał na możliwe wyskoczenie bestii, by posłać w jej brzuch kilka strzał. Mieli go zatrzymać do powrotu Szkieletora, ale kto wie, czy bestia nie odepchnie ich na wystarczającą odległość, żeby Vigo uciekł. -
Taczka:
- Wieśniaków? - odparł niepewnie i parsknął śmiechem. - Nie wiem. Zastanowimy się nad tym później, teraz warto śledzić je, dopóki mamy okazję, niedługo wszystkie odciski znikną przez przypływ.
Vader:
Szkieletor przybył, zgodnie z poleceniem, i cholernie się przyda, bo potwór wyskoczył zza ognistych ścian, nieco przypieczony, ranny i niesamowicie wprost wściekły. Od razu ruszył prosto na Ciebie i Orka, siekąc wściekle powietrze swoimi szczypcami. -
Xavier Waasi
-Szkieletor? Bądź tak uprzejmy i wyrwij Ketamowi ogon.
Kiedy bestia zbliżyła się do niego i do Orka, do spróbował go uratować, poprzez teleportację Magią Cieni.
///Została mi jedna lub dwie ostatnie, po nich koniec mojej magii, a przynajmniej tak wynika z wcześniejszego odpisu./// -
Udało się Wam, więc z bezpiecznej odległości mogliście obserwować pojedynek gigantów. Ketam zaatakował pierwszy, ale kolec jadowy i zawarta w nim trucizna nie zrobiły na Twoim Szkieletorze wielkiego wrażenia. Dlatego potwór próbował swoimi szczypcami pozbawić go jakiejś ważnej kończyny. Koniec końców mu się udało, i tak Twój pupilek został bez lewej ręki, a Ketam dosłownie odbijał się od niego i ścian, oszalały z bólu. Przy odrobinie szczęścia sam się wykrwawi.
-
Xavier Waasi
Nadal jednak stanowił zagrożenie i tak łatwo nie przejdą obok niego.
-Szkieletor, przytrzymaj go, żebyśmy mogli przejść dalej. -
//Nie chcesz go, tak po prostu, nie wiem, zabić?//
-
///Na jedno raczej wyjdzie, bo bestia będzie starała się nas dorwać.///
-
//Ale jak zabijesz ją teraz, to Szkieletor zamiast ją tu trzymać, będzie mógł pójść dalej z Tobą.//
-
Rozejrzała się za resztą śladów, jakie mogłyby zostawić Murloki.
-
//No to uznajmy to za oficjalne, a tamto zignorujmy:
Xavier Waasi
-Zabij tę bestię, Szkieletor. -
Taczka:
Poza śladami płetwiastych stóp było tego niewiele, musicie podążać za nimi, zanim zmyją je wody rzeki, i może one doprowadzą Was do czegoś, choćby pojmanych ludzi, samych Murloków czy ich kryjówki.
Vader:
Potwór nie miał zamiaru sprzedać skóry tanio, ale połamanie żeber Szkieletora nie mogło mu nic zrobić, nie miał przecież organów wewnętrznych, które mogłyby zostać przez to uszkodzone. Dlatego po kilku chwilach mocowania się z potworem, zdołał urwać mu głowę, kończąc żywot niebezpiecznej do tej pory bestii. -
Xavier Waasi
I w ten oto sposób mogli ruszyć dalej, na spotkanie z Vigo. -
Jeśli spodziewałeś się tam finałowej pułapki, to sporo się zawiodłeś, był tam jedynie on sam, a wraz z nim garstka najwytrwalszych i najwierniejszych sług, choćby Goblin, który nasłał na Was Ketama czy skrytobójca, który wcześniej zdołał Ci się wywinąć. Nieco dalej było małe, drewniane nadbrzeże, a przy nim niewielka łódź wiosłowa z małym żaglem, w sam raz do skrytego przechowywania i szybkiej ucieczki, Nowe Gilgasz to w końcu miasto na wodzie.
- Ze wszystkich uzurpatorów Ty dotarłeś najdalej. - powiedział Vigo, o dziwo bez śladu strachu w głosie. - Jestem pod wrażeniem. A nawet nie znam Twojego imienia… Przedstaw mi je, a później swoje żądania, skończmy tę farsę i wracajmy do swoich zajęć. - dodał, pewien że zdoła Cię przekupić, najwidoczniej nie spodziewał się, jakie rzeczywiście żądania wobec niego wysuniesz. -
Poszła zobaczyć, dokąd te ślady prowadzą.