Nowe Gilgasz
-
I tak też zrobił, rzucając się po chwili naprzód. Miałaś wrażenie, jakby gnał przed siebie tylko po to, żeby Cię staranować.
-
Spróbowała uniknąć jego szarży i znów odskoczyć na bezpieczną odległość.
-
Udało Ci się to bez jakichkolwiek problemów, bo wpadnięcie na Ciebie nie było najwidoczniej celem najemnika, który gnał teraz prosto do drzwi. Może i ciężko było Ci sobie z nim poradzić, ale było to do zrobienia. Ale jeśli ściągnie do pomocy zgraję Murloków lub coś gorszego, to Twoje szanse na ucieczkę są przesądzone. Choć gdy on opuści pomieszczenie, Ty również możesz spróbować, pobiec w drugą stronę i uciekać, acz nie znasz tak dobrze korytarzy podziemnej jaskini jak on.
-
Jeśli najemnik wybiegł z pomieszczenia, to sama pobiegła w przeciwną w stronę, chyba, że tunel prowadził w jednym kierunku, wtedy spróbowała zatrzymać Haldira.
-
Biegłaś i przez jakiś czas nikt Cię nie zatrzymywał, dopiero za którymś zakrętem spotkałaś parę Murloków, chyba bardziej zaskoczonych tym spotkaniem niż Ty.
-
Powinna sobie poradzić z kilkoma Murlokami, ale używając zwykłego noża mogłoby to być trudnym zadaniem, więc sprawdziła najpierw, czy mogłaby ich ominąć, jeśli nie było takiej możliwości, to zaatakowała najbliższego Murloka.
-
Nie wiedzieć czemu, wcześniej atakujące w pełni opancerzonych, uzbrojonych i o wiele groźniejszych niż Ty teraz strażników Murloki zdawały się nie odczuwać lęku przed śmiercią, pomimo tego, że widziały, jak inne giną przed nimi, to wciąż atakowały, wygrywając przy wielkich stratach własnych, a teraz nawet nie spróbowały, jeden minął Cię i rzucił się do ucieczki, a drugi wykonał unik przed Twoim atakiem i szybko do niego dołączył.
-
Nie zastanawiała się nad tym, dlaczego Murloki uciekały i pobiegła dalej.
-
Niedaleko napotkałaś pierwsze rozwidlenie. Pierwsze, bo domyślałaś się, że kompleks jaskiń był niemały, aby pomieścić kwatery dla Mutagenisty i jego pomocników, tych wszystkich Murloków, jakieś zbrojownie, magazyny i wiele, wiele więcej. Poza tym, że jedna odnoga prowadziła w lewo, a druga w prawo, to nie wydawało Ci się, aby różniły się od siebie czymś szczególnym.
-
Pobiegła więc w prawo.
-
Ponownie na kogoś trafiłaś, tym razem na tego Goblina, pomagiera Mutagenisty. Od razu Cię rozpoznał i szybko zareagował, wskazując na Ciebie palcem i wrzeszcząc, po czym rzucił się do ucieczki, alarmując wszystkich w pobliżu. Ku Tobie zaś ruszyły trzy Murloki, wszystkie uzbrojone w sztylety, z którymi wcześniej rozmawiał Goblin, a z którymi przyjdzie Ci się teraz zmierzyć, bo te raczej nie uciekną jak tamte poprzednie.
-
Czekała na atak ze strony najbliższego Murloka i kiedy się zbliżył, spróbowała dźgnąć go nożem w głowę.
-
Zabiłaś w ten sposób jednego, ale nóż utkwił głęboko w jego czaszce, a dwa pozostałe już właściwie atakowały.
-
Spróbowała wziąć sztylet zmarłego Murloka i odskoczyć od atakującej ją dwójki.
-
Udało Ci się w ostatniej chwili. To było raczej oczywiste, że nie dadzą rady Cię pokonać, nie w takiej liczbie i nie z takim wyposażeniem, ale skutecznie kupowali czas reszcie Murloków, Haldirowi, Goblinowi i Mutantom, czyli temu wszystkiemu, co już zapewne zaczęło Cię szukać.
-
Spróbowała dźgnąć bliższego Murloka w okolice szyi i jeśli jej się udało, to powtórzyła na drugim.
-
Drugiego już nie zabiłaś, ale to i bez różnicy, bo nagle stracił animusz do walki i uciekł.
-
Wzięła jeszcze jeden sztylet ze sobą i pobiegła dalej.
-
A tam kolejne rozwidlenie, które znów stawia Cię przed koniecznością wyboru.
//Wtedy nie było żadnej różnicy, teraz będzie.// -
Sprawdziła, czy drogi czymś się różnią, na przykład ilością kroków.