Nowe Gilgasz
-
Zaczął dokładnie przeszukiwać cały magazyn, aby sprawdzić, czy rzeczywiście członkowie Kartelu mogli się ukryć w magazynie, czy okolica na chwilę obecną jest bezpieczna. Wciąż trzymał przygotowany miecz wraz z tarczą wytworzoną za pomocą Magii Lodu, podejrzewając, iż może zostać zaatakowany z zasadzki przez członków Kartelu.
-
Po dokładnym przeszukaniu całego pomieszczenia mogłeś z całą pewnością powiedzieć, że jesteś w nim tylko ty. Oraz towary, których spieniężenie na czarnym rynku zapewniłoby ci olbrzymie bogactwo.
-
Rzeczywiście, spieniężenie takich towarów na czarnym rynku zapewniłoby duże korzyści majątkowe, ale na dobrą sprawę Morkarowi wystarczyły szkatułki z monetami wraz ze zbrojami i uzbrojeniem. Towary natomiast mogłyby przydać się Czarnemu Słońcu, jeśli te byłoby zainteresowane sprzedażą narkotyków. Nord czym prędzej powrócił do Krasnoludów, aby poinformować ich o swoim odkryciu.
-
- No, może szef nie utnie ci łba przy samej szyi jak się o tym dowie. - odparł jeden z nich, kiwając głową na swojego kompana, który to opuścił karczmę, zapewne aby powiadomić Czarne Słońce o wyniku misji. - W końcu część spieprzyła, a nawet żadnego nie wzięliśmy żywcem.
-
-- Myślisz, że Kartel tu jeszcze wróci? - zapytał, zastanawiając się nad tym, czy znowu będzie musiał walczyć z członkami Kartelu. W końcu Krasnolud miał rację co do tego, że część z nich uciekła, a martwych się nie przesłucha.
-
- Wróci czy nie, to już nie nasz problem. - odparł tamten, wzruszając ramionami i pociągając jakiegoś trunku ze znalezionej butelki. - Raz tłuczesz szpiegów Kartelu, innym razem szukasz Wampirzycy w burdelu, a kiedy indziej idziesz natłuc trochę rozumu do głowy bandzie Gnolli-rozbójników, którzy zapomnieli, kto jest szefem. I tak to się żyje.
-
-- Ta… Wiem coś o tym. Życie awanturnika z pewnością jest ciekawym życiem.
-
- Tylko krótkim, ni? - zapytał, szturchając cię w bok, po czym zarechotał i wyciągnął do ciebie butelkę.
-
-- Ta… Dożycie do starości jako awanturnik to cud. - odpowiedział, a gdy spojrzał, że Krasnolud chciał go poczęstować alkoholem, podniósł rękę w geście odmawiającym. - Nie jestem spragniony. Zachowaj resztę dla siebie.
Co prawda Morkar nie pogardziłby alkoholem, ale problem pojawiłby się w momencie, kiedy Krasnolud zobaczy przeklętą twarz Norda. Nie bez powodu jest ona ukryta pod maską - jeśli w Nowym Gilgasz pojawi się nowina, że nieumarły przedostał się do miasta, to życie Norda mogłoby zostać stanowczo skrócone. -
Brodacz wzruszył ramionami i pociągnął kolejny łyk, milcząc jakiś czas, do momentu, gdy wrócił drugi Krasnolud, wysłany najpewniej do karczmy, aby opowiedzieć o całym zajściu, a z nim banda Goblinów i jeden Ork.
- Oni siem tu wszytkim zajmo, my wracamy. - rzucił tylko do was i wyszedł, zapewne wracając do karczmy. Twój kompan pospiesznie dopił trunek, wziął swoją broń i ruszył za nim. Trzeci z Krasnoludów dał ci ręką znać, że też powinieneś iść, ale z powrotem zaczekał, aż ty pierwszy opuścisz budynek. -
Tak więc udał się w stronę wyjścia z budynku, ale przez całą drogę trzymał jedną ze swoich rąk na mieczu, nie wyciągając go jeszcze z pochwy. Miał pewne podejrzenia co do tego, że mógłby zostać zdradzony przez swojego pracodawcę, tak więc w razie czego chciał być w jakimś stopniu gotowy do walki. Nie wykluczał również opcji, że do walki nie dojdzie, a być może otrzyma jedynie reprymendę od pracodawcy za całą akcję.
-
W środku zastałeś jedynie Hobgoblina i trójkę krasnoludzkich braci, co z jednej strony pozwala ci myśleć, że może do żadnej walki nie dojdzie, a z drugiej, gdyby już doszło, to sam przeciwko tej czwórce masz spore szanse, a przynajmniej dużo większe, niż gdybyś zastał tu zbirów Czarnego Słońca. Nikt nie odezwał się na twoje przybycie, nikt nawet nie ruszył się z miejsca. Hobgoblin najpewniej wiedział o wszystkim, co się wydarzyło, od swoich popleczników, ale widocznie czekał teraz na twoją wypowiedź.
-
Spojrzał na Hobgoblina i odchrząknął, aby następnie złożyć przed nim raport z całego ataku na kryjówkę Kartelu.
-- Większość członków Kartelu, którzy byli obecni w kryjówce, uciekła przez portal, a pozostali zginęli w boju. Ucieczka z kryjówki była pospieszna, bowiem nie widziałem, aby coś zostało zabrane z magazynu. W magazynie znajduje się sporo biżuterii, monet czy uzbrojenia, ale najciekawszą dla was rzeczą może być Niebieski Proszek. Ten nie jest mi jakkolwiek potrzebny, ale Wam mogą się przydać pieniądze ze sprzedaży owego towaru. Nie znalazłem w budynku jakichkolwiek pułapek, podobnie jak innych, ukrywających się członków Kartelu, aczkolwiek radziłbym być na baczności. Nie wiem, czy oni powrócą. -
- Miałem dostać łby. - odparł Hobgoblin. - Łby ich wszystkich. Nie dostałem. Skrewiłeś. Nagrody nie dostaniesz, nie takiej, na jaką się umówiliśmy… Ale na magazynie obłowimy się na tyle, że mogę dać ci dwieście złota i uznać, że jesteśmy kwita. Stoi?
-
-- Stoi. To i tak większa kwota niż ta, którą spodziewałem się otrzymać. - odpowiedział Hobgoblinowi. Co prawda Nord mógł się targować z Hobgoblinem, ale na dobrą sprawę nie miał jakiejkolwiek pozycji, aby negocjować zwiększenie swojej nagrody za zlecenie. W końcu zostało ono wykonane nienależycie.
-
- Zostajesz tu jeszcze czy zostawiasz Nowe Gilgasz?
-
-- Zostanę tu jeszcze przez kilka dni. A później? Sam nie wiem. Wszystko musiałoby zależeć od toku wydarzeń w ciągu najbliższych dni… A dlaczego pytasz?
-
Wzruszył ramionami, wyciągając spod lady miedziany sztylet, którym zaczął grzebać sobie w zębach przez kilka chwil.
- A bo ja wiem? Może znowu przyda mi siem twoja pomoc we tym czy w owym. Albo szefo powie, że skrewiłeś i bendzie mi kazał cię ukatrupić żeby mojej skóry nie wywieśli nad bramą. - odparł z uśmiechem. -Hehe, taki żarcik. -
Nie skomentował jakkolwiek żartu ze strony Hobgoblina, ale rzeczywiście istniała u Norda pewna obawa, że może narazić się na gniew Czarnego Słońca. To by tylko oznaczało, że Kartel nie będzie jedyną organizacją, która będzie chciała go dorwać. Jeśli w ogóle będą chcieli to zrobić.
- Ta… Słuchaj, miałbyś może u siebie pokoje na wynajem? Przydałby mi się jakiś nocleg na tydzień. -
Pokiwał głową i rzucił ci klucz.
- Na piętrze, pierwszy pokój na prawo. Przez tydzień mogę cię kimać za darmo, za odwalenie tej roboty. Co jeszcze?