Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
//post do usunięcia
//Ale najpierw to powinieneś mi powiedzieć gdzie się wybierasz (bo dałem Ci wybór w zamku), a także napisać, że tam idziesz, bo podróż swoje musi zająć.//
Vader: Więc, ten… no… przybyliście w glorii chwały itepe, itede.
Niech bardziej energiczni jadą sobie z przodu, ich problem. Sam Xavier wynudził się i zmęczył w tej misji, ale w razie czego był gotowy do akcji.
Bezproblemowo przekroczyliście bramę, a po niej skierowaliście wprost do pałacu Czarnego Słońca.
Jechał za nimi, starając sobie przypomnieć, dlaczego ma/ nie ma złożyć raportu szefowi.
Nie masz go złożyć pewnie dlatego, że nie byłeś szefem na wyprawie.
A to na spokojnie.
Konie Wam odebrano i zabrano do stajni, a ludzie czekali i po chwili wrota pałacu otworzyły się.
Nadal czekał.
Większość zaczęła wchodzić, a głupio zostać tu tak samemu.
Wszedł za nimi. ///Jako któryś z kolei, ale w głębi duszy 666‐ty.
//Prędzej jako 69 ‐ ty.// Więc wszedłeś i trafiliście do wszystkim znanego holu z paniami do towarzystwa, alkoholami i grami hazardowymi.
A coś, co interesowało <u>spokojnego</u> Xaviera?
Cóż, wypada usiąść, odpocząć i coś zjeść.
No tak. Więc to robi. Nie są to jakieś skomplikowane czynności, prawda?
Nie, dość łatwo znalazłeś stolik. Teraz wypada zagadać do jednej z kelnerek o posiłek.
Poczekał, aż jakaś będzie mieć czas po obsłużeniu tamtych gęb i Riverta.
Akurat obok przechodziła jakaś kobieta.
Kelnerki miały ubrane coś szczególnego?