Miasto Kasuss
- 
 Kuba1001 Kuba1001Abby: 
 //Pochrzaniło mi się coś.//
 No nie, bo zaraz została zasypana istną lawiną próśb, pytań i skarg.
 Taczka:
 ‐ Złoto. ‐ odrzekł i potarł dwa palce, co jest dość wymownym gestem. ‐ Wisi złoto mi i całej Gildii Lichwiarskiej. Więc lepiej mu przekaż, że powinien się pospieszyć. No, chyba że sama potrzebujesz nieco grosza…
 Max:
 Właściwie to, co zawsze, czyli różne zupy, dania drugie, owoce i napoje, które może i smaczne nie były, ale syciły i pozwalały zachować siłę na długą pracę i ewentualną walkę.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Max: 
 Teraz nic tylko zająć wolny stolik, żeby skonsumować to cudeńko.
 Abby:
 Przeważnie były to prośby codzienne i przyziemne, ale starsze dzieci chciał, żebyś wytłumaczyła im co tu się wydarzyło.
 Taczka:
 ‐ Zawsze tak mówią. ‐ mruknął człowiek i odwrócił się, łopocząc swym płaszczem, aby potem zniknąć gdzieś w tłumie.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 Chyba nuda już się skończyła, bo właśnie wyszedł, z wyrazem wyraźniej ulgi na twarzy.
 ‐ Nadal tu jesteś? To dobrze.
 Max:
 Znalazłeś nawet jeden w zupełności wolny, chyba że masz ochotę na czyjeś towarzystwo.
 Abby:
 Po tym wszystkim właściwie zostało tylko kilkoro starszych, których ta wersja opowieści jakoś nie zadowalała.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Taczka: 
 Z głośnym westchnieniem wskazał na budynek, z którego dopiero co wszedł.
 Max:
 Niestety nie, Magia w straży to taki ewenement, że nikt nie uznał za konieczne budowanie sali treningowej dla Magów.
 Abby:
 Tym razem zdołała zasnąć bez problemów, nikt już jej w tym nie przeszkadzał. Obudziła się później, już wieczorem.
 

 
  
 