Miasto Kasuss
- 
 Kuba1001 Kuba1001Max: 
 ‐ Odpowiedź na każde z Twoich pytań jest twierdząca.
 Abby:
 Właściwie to były to Drowy, lecz przyszły z jego winy, a nie znasz żadnego Nekromanty, który wskrzesiłby ich truchła i zaprzągł do roboty przy naprawie dachu.
 Taczka:
 Pozwolił, oczywiście. No i po wejściu musiałaś mu po prostu przyznać rację, gdyż z zewnątrz budynek rzeczywiście był ruderą, a w środku obfitował w luksusy o jakich tylko mogłaś marzyć.
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Abby: 
 //Litrówka, o mięso chodziło.//
 Taczka:
 ‐ To różni mnie od jakiegoś pospolitego drania lub mordercy. ‐ odrzekł z szerokim uśmiechem i usiadł na pokrytym skórami łożu, aby wyszarpnąć ze stojącej obok skrzynki jakąś flaszkę, którą to otworzył zębami i zaczął rekordowo szybko opróżniać.
 Max:
 ‐ A jak myślisz? Poniekąd to Ty zacząłeś całą tę bójkę.
- 
- 
- 
- 
 Kuba1001 Kuba1001Abby: 
 ‐ Tak, zwłaszcza po tym, jak Gereth wręczył Tobie i Dethanowi sporo złota.
 Max:
 ‐ Sprowokowałeś go. Tak, wiem że dziwnie to brzmi, ale sam dobrze powinieneś wiedzieć, jak łatwo zdenerwować Orka i do czego to prowadzi.
 Taczka:
 ‐ Nie wiem, daj mi pić. ‐ mruknął zmęczony i pociągnął kolejnego łyka, najwidoczniej szukając spokoju na dnie butelki. Tej lub jakiekolwiek następnej.
- 
- 
- 
 

 
  
 