Miasto Kasuss
-
Kuba1001
Abby:
//Miałem na myśli, że już to zrobiłaś, ale okej.//
Udało się i teraz w sumie masz dwie opcje: Powłóczyć się po mieście lub wracać od razu do domu.
Taczka:
Pies był niezwykle wesoły z tego powodu, więc polizał Cię po twarzy i przewrócił się na grzbiet, abyś mogła podrapać go po brzuszku.
Max:
Musi, żeby zasygnalizować, że jest i żyje. Niemniej, gdy na zbiórce rozdzielali zadania, Ciebie jakoś nikt nie wyczytał. -
-
-
-
Kuba1001
Taczka:
‐ Nie daj się zwieść, gryzie. ‐ powiedział do Ciebie chłopak, nie odrywając wzroku od broni, która czyścił.
Max:
//Miałem na myśli, że takie jakiego byś chciał musiałoby być poza miastem, a takie zwykłe, mniejsze jest niedaleko koszar, podobnie jak w Gilgasz, gdzie też masz postać strażnika.//
Trafiłeś tam bez problemu, akurat jeszcze nikogo nie było.
Abby:
Mniej więcej w połowie drogi Twoją uwagę zwróciła dość duża liczba Mrocznych Elfów w okolicy, ale zawsze to może być tylko przypadek lub zbieg okoliczności. -
-
-
-
Kuba1001
Max:
//Nie do ćwiczenia Magii, bo to chciałeś robić.//
Abby:
Idąc tak, wpadłaś na pewnego człowieka w stroju przypominającym jakiegoś kupca, którego z pewnością widziałaś po raz pierwszy.
‐ Och, przepraszam najmocniej, ale chyba się zgubiłem. ‐ wyjaśnił, wskazując na mapkę. ‐ Nie mogłaby mi pani wskazać drogi na główny rynek?
Taczka:
‐ Verof. ‐ odparł, a pies wstał, gdy tylko przestałaś go głaskać i podbiegł do chłopaka. ‐ Miło Cię poznać. -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-