Miasto Kasuss
-
-
Kuba1001
Abby:
Padło na koszary miejskiej “straży,” która strażą była co najwyżej z nazwy, skoro siedziała Kartelowi tak głęboko w kieszeni. Jednakże znalazł się jeden strażnik, który od razu rozpoznał twarzy, ściągnięta grymasem bólu, więc bez słowa odebrał od Ciebie głowę.
‐ Oto nagroda. ‐ powiedział po chwili, gdy pozbył się czerepu, a w zamian niósł w dłoni pokaźną sakiewkę, której brzęczenie jasno sugerowało, że w środku są monety.
Killer:
A więc na główny targ, gdzie poza wszelkiej maści prowiantem były też trunki, narzędzia, broń, narkotyki, mikstury alchemiczne, niewolnicy i wiele, wiele więcej, w końcu to Kasuss.
//A druga postać?//
Max:
‐ Mamy tutaj trochę większe problemy, jak się uporamy z tamtymi Gnollami i Hobgoblinami z kuszami i skorpionem to pogadamy. ‐ westchnął smętnie jeden ze strażników. -
-
-
Kuba1001
Max:
Tak, między innymi barykadę, a między nimi dwa gotowe do strzału skorpiony, czasem dostrzegłeś też kawałek zielonego lub futrzanego łba.
Abby:
Biorąc pod uwagę fakt, że potrzeba Wam złota, a on wspominał coś, że Twój niedoszły cel zabił mu przyjaciela i zapłaciłby za jego śmierć, to czemu by nie? Zresztą, można chociaż liczyć na to, że zapamięta sobie tę przysługę na przyszłość i jakoś się odwdzięczy, a na pewno będzie rad, gdy dowie się o śmierci mężczyzny. -
-
-
-
maxmaxi123
Hmmm… Mógłby jakoś na krótko wygasić ogień? Chodzi tu o rzucenie kulą ognia i zaraz po tym, zgaszeniu płomieni, jakie pojawiłyby się na ciele oponenta. Raczej sam cios kulą mógłby wystarczyć. Ewentualnie skoncentrowanie płomienia w jednym miejscu, szybkie wypalenie i ugaszenie zaraz po tym.
-
-
Kuba1001
Max:
Magia Ognia pozwala na jego stworzenie, ale nie zgaszenie, więc plan weźmie w łeb bez Maga Wody czy Powietrza, a obecnie nigdzie takich nie widać, pewnie dlatego, że nawet ich nie macie.
Abby:
‐ Takim jak Ty uwierzę na słowo. ‐ powiedział i dopił piwo, kładąc na stole pokaźnych rozmiarów sakiewkę. ‐ W dowód wdzięczności. -
-
-
-
Kuba1001
Killer:
Z pomocą Krasnoluda, który to dysponował złotem na ten cel, zakupiliście wszystko, co było niezbędne w relatywnie krótkim czasie.
//Nie jestem pewien, czy gdziekolwiek to już padło, ale uznajmy, że macie jakiś wóz zaprzężony w konia lub dwa, bo taszczenie tego w rękach przez całą drogę niezbyt Ci się chyba uśmiecha, nie?//
Max:
‐ Jeśli są tam w miarę bezpieczni, to lepiej, niech zostaną, pierwsze partie budynku oczyściliśmy całkowicie, tutaj zaczynają się schody, czasem wyłazi nam zza pleców jakieś ścierwo.
Abby:
Skoro robota tutaj wykonana, to możesz wrócić już tylko do sierocińca, żeby odpocząć lub ewentualnie wziąć tam kolejne zlecenie spośród tych, które przyniósł Dethan. -
-
-
-
Kuba1001
Killer:
//Razem z Krasnoludem, nie próbuj mnie robić w chja.//
‐ Gdzie, kuwa? ‐ zapytał zaskoczony brodacz, widząc, że kierujesz wóz w kierunku bram miasta. ‐ Już chcesz wyjeżdżać? Piwa nie chcesz się nachlać? Odpocząć trochę?
Max:
‐ Dlatego nie bierze się nowicjuszy, gołowąsów i debili na takie akcje. ‐ westchnął strażnik i wrócił do swoich zajęć, przestając poświęcać Ci uwagę. Może warto byłoby wreszcie wziąć się w garść i podjąć jakąkolwiek samodzielną decyzję, a nie liczyć na ciągłe wytyczne z góry lub od kogokolwiek innego?
Abby:
Bez problemu trafiłaś na miejsce, Dethana jeszcze nie było. -