Miasto Kasuss
-
Kuba1001
Po jego twarzy przeszedł lekki grymas, ale była to tylko chwila. Później opanował się, wypił połowę zawartości kufla jednym haustem i ostentacyjnie odwrócił wzrok, wpatrując się po kolei w każdego z klientów tej karczmy. Tymczasem Ork, zachęcony Twoim pokazem czułości, odstawił swój trunek i objął Cię w talii, powoli posuwając się dłoniami w górę.
-
-
Kuba1001
Ork skomentował to warknięciem, mieszaniną zdziwienia i gniewu, ale gdy zrozumiał, co się stało, natychmiast się uspokoił.
Wino było bardzo dobre, lekko kwaskowate, ale mimo to czułaś jego słodycz i aromat, nie tylko winogron, ale i jakichś ziół, a może i kwiatów, jakie zresztą były w nazwie tego elickiego trunku?
‐ Nie, absolutnie. ‐ odparł tak zimnym i obojętnym tonem, że nawet wsiowy głupek poznałby, że jest zupełnie na odwrót. -
-
Kuba1001
Zwiesił smętnie głowę i milczał jakiś czas. Gdy myślałaś, że na tym się skończy, on gwałtownie wstał, przewracając krzesło, na którym siedział, i uderzył dłonią w stół.
‐ Mam dość takiego traktowania! ‐ powiedział tylko i ciężkimi krokami wyszedł z karczmy, ledwie na chwilę przykuwając uwagę innych gości i obsługi lokalu. -
Kazute
// Kocham ten pseudoromantyczny dramat. //
Tego się nie spodziewała. Nawet nie zauważyła, kiedy zaczęła przesadzać z Magią Umysłu. A może to nie była magia tylko zwykła głupota i lekkomyślność? Nie, była zbyt dobrym graczem, by popełnić taki błąd. Wyszła z karczmy rzucając Khargulowi w pośpiechu słowa, że zaraz wróci. Zaszła Korianowi dalszą drogę.
‐ Dokąd to niby się wybierasz? -
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
-
Kuba1001
Kasuss, pełne kupców handlujących niekoniecznie legalnymi towarami, do których zaliczały się też różnorakie zwierzęta, to dość niebezpieczne miejsce, a dachowce i bezdomne psy to Twoje najmniejsze zmartwienie. Niemniej, przemiana dokonana, więc nic tylko wylecieć z domu i udać się na poszukiwania swego zagubionego towarzysza.
-