Your browser does not seem to support JavaScript. As a result, your viewing experience will be diminished, and you have been placed in read-only mode.
Please download a browser that supports JavaScript, or enable it if it's disabled (i.e. NoScript).
Wzruszył jedynie ramionami.
‐Niemowa, czy nie mówisz w naszym języku? ‐ Spytała się zdziwiona.
Na pierwsze określenie zdecydowanie pokręcił głową. Później, otworzył usta i dzięki temu wiesz, czemu nie mówi. Faktycznie, brak języka może być trochę problematyczny.
‐Przepraszam… Nie wiedziałam. ‐ Spuściła głowę.
Ponownie wzruszył ramionami. Pozostali tymczasem chyba coś uradzili, gdyż wstali od stołu.
‐Gdzie idziecie? ‐ Spojrzała się najpierw na szlachcica, potem na jego kompana.
‐ Szykujemy konie do drogi. Opuszczamy miasto jeszcze dziś. ‐ odpowiedział ten pierwszy. //Hammer.//
‐Czemu tak szybko?
‐ Cóż, Kasuss nie jest odpowiednim miejscem dla nas.
Rozciągnęła się na krześle i wstała. ‐Idę z wami.
Lekko skinął głową, bo było to dość oczywiste, i wyszedł z karczmy. Niemowa oraz Rodo za nim.
Wyszła z karczmy chwilę po nich.
A oni ruszyli ku bramie.
‐Gdzie teraz będziemy jechać? ‐ Szła obok szlachcica, po jego prawej.
Niestety, szłaś z tyłu, bo mięśniak zajmował miejsce po prawej, a niemowa po lewej. ‐ Najpewniej do, któregoś z nadmorskich miast.
Uśmiechnęła się, w sumie jej życie toczyło się jedynie w Hammer, więc cieszyła się jak nigdy, że zobaczy morze.
Zobaczyłaś podobny uśmiech na twarzy niemowy, choć z zobaczenia morza powinni bardziej cieszyć się dwaj ludzie pustyni. Niemniej, opuściliście miasto.
Patrzyła się co robią inni.
Wsiadali na konie.
Usiadła więc na konia, którym jechała wcześniej.