Tak też wyskoczył przez okno, zamachnął się skrzydłami i powoli opadł na ziemie co rusz powtarzając ową czynność. Będąc już na ziemi ruszył ku swej zniszczonej rezydencji.
A zatem skierował się ku piwnicy, ku swemu legowisku aby ułożyć się tam wygodnie do snu, oczywiście przed tym zamykając za sobą ciężkie kamienne drzwi.
//Najlepsze. Miasto. Do. Zwiedzenia. Ever.
:V//
Pod bramą zatrzymało ich dwóch rosłych, ludzkich wartowników. Skrzyżowali oni Wam przed nosami swe włócznie.
‐ Kim Wy, kuwa, jesteście i czego tu, kuwa, szukacie? ‐ spytał jeden.
No i do owej karczmy trafił. “Złoty Ślimak” nie różnił się naprawdę niczym od setek innych karczm w Elarid, jedynie klientela była ździebko inna, głównie przemytnicy, najemnicy, żołnierze Kartelu, Lemmen i Zatrute Ostrza.
Wskazał gestem na wolny stolik, co było po prostu znakiem, żeby jego kompan przy nim zasiadł. On sam poszedł do barmana.
‐Dwa kufle piwa. ‐ Powiedział.
Położył na ladzie sześć sztuk złota. Zabrał swoje piwo i poszedł do stolika, przy którym siedział jego kompan. Podał mu kufel piwa.
‐Jak myślisz, gdzie warto by było teraz wyjechać?