Czekała więc, aż może od tego wariowania zaśnie. Uśmiechnęła się do własnych myśli, na temat tego, co to by się działo, jakby to była inna sytuacja. Siedziała cicho.
Zeszła z niego, ale wciąż siedziała obok. Wyciągnęła z torby notatnik i zaczęła w nim pisać. Czasem lubiła zapisywać, co też się Dethanowi wydarzyło. Dopisała owe zranienia, a spisanie przyczyn zostawiła na później.
Nieszczególnie się znała na zbijaniu gorączki, więc zaufała organizmowi Dethana i położyła mu jedynie zimny okład na czoło. Następnie go zostawiła i poszła do dzieci.
Pobawiła się z tymi, które akurat miały na to ochotę, opowiedziała im też bajkę. Na koniec wyszła na moment na zewnątrz, odetchnąć. Profilaktycznie rękę zaciskała w kieszeni na sztylecie.
Ulica była w ciągły ruchu, w różne strony zmierzali typowi lokatorzy tegoż miasta: Żołnierze Kartelu, najemnicy, przemytnicy, handlarze nielegalnych dóbr, płatni mordercy oraz zwykli mieszkańcy i bezdomni.